We wtorek (30 lipca) w nocy nie siedź w domu. Rosnąca aktywność Słońca sprawi, że nad naszą planetą przejdzie potężna burza magnetyczna, która sprawi, że w Polsce będzie można obserwować zorze polarne.
Marcin Drabik z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Jana Kochanowskiego mówi, że zorze są efektem działania pola magnetycznego naszej planty, które chroni nas przed naładowanymi cząstkami emitowanymi przez Słońce.
– Pojawiają się na Słońcu rozbłyski. Są one na tyle intensywne, że tworzą dziury koronalne. Taki obiekt jest w stanie wypuścić ogromną ilość naładowanych cząstek lecących w naszą stronę – tłumaczy Marcin Drabik.
Wiatr słoneczny pędzący z ogromną prędkością zderza się z polem magnetycznym naszej planety. Jak tłumaczy naukowiec pole magnetyczne zakrzywia trasę cząstek, część z nich wchodzi w naszą atmosferę.
– Wyobraźmy sobie rozpędzoną kulę bilardową, która w pewnym momencie trafia w drugą kulę, którą stanowią atomy azotu albo tlenu. Pierwsza kula, czyli naładowana cząstka przekazuje temu atomowi swoją energię. Ten z kolei stara się jej pozbyć i robi to emitując światło. Stąd mamy taki spektakl różnych kolorów na niebie – wyjaśnia fizyk.
Widowisko rozgrywa się na wysokości około 100 kilometrów nad naszymi głowami. Najlepiej obserwować je poza miastem, gdzie jest ciemno i oświetlenie uliczne nie zepsuje spektaklu.