Historię kilku pokoleń polskich patriotów opowiada najnowsza wystawa w Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie. Ekspozycja zatytułowana „Bracia Krajewscy w walce. Pokąd sił nam starczy” będzie dostępna od piątku, 2 sierpnia.
Katarzyna Korus, dyrektor Muzeum Wsi Kieleckiej podkreśla, że jest to wystawa czasowa, jakiej w mauzoleum jeszcze nie było.
– Dotychczas były to wystawy planszowe, natomiast na tej pokazane zostaną eksponaty. Opisuje historię czterech braci walczących w II wojnie światowej. Bardzo osobista wystawa pamiątek rodzinnych i historii familii Krajewskich – mówi.
Zdaniem zastępcy dyrektora Muzeum Wsi Kieleckiej, Jarosława Karysia, losy braci Krajewskich pokazują, że patriotyzm jest wartością nadrzędną.
– Wystawa mówiąca o polskiej, patriotycznej rodzinie, która bardzo ucierpiała w czasie II wojny światowej, ale mimo tej ceny, którą zapłaciła, nigdy nie zwątpiła w to, że Polska powinna być wolna, że o Polskę warto walczyć, że Polska jest wartością ponad życie – zaznacza.
Zginęli w walce
Historyk wojskowości, prof. Przemysław Wywiał, który jest recenzentem tej wystawy, porównał losy braci Krajewskich do dziejów amerykańskich braci Niland, których historia stały się kanwą dla wielkiego, hollywoodzkiego, nagrodzonego Oscarami filmu Stevena Spielberga „Szeregowiec Ryan”.
Jak mówi prof. Krzysztof Krajewski-Siuda, członek rodziny i współautor wystawy, opowiada ona o losach czterech braci, z których trzech ginie na początku II wojny światowej.
– Najpierw w obronie Warszawy walczy i umiera w Szpitalu Ujazdowskim, w skutek odniesionych ran, Marian Euzebiusz Krajewski – student chemii Politechniki Lwowskiej, który walczy jako bombardier, jest artylerzystą po szkole podchodzących we Włodzimierzu Wołyńskim, do której jeszcze przed studiami zgłosił się na ochotnika. Tydzień później, w drugiej bitwie, tomaszowskiej ginie kolejny z braci, Leon Teodor, który jest dowódcą plutonu zwiadowczego, co jest ciekawostką, plutonu rowerowego. Zostaje zastrzelony przez niemieckiego snajpera w czasie zwiadu. Trzeci brat, który był oficerem, porucznikiem, pracownikiem zakładów zbrojeniowych w Kraśniku, nie był zmobilizowany. Kiedy przyszli Niemcy, zostaje aresztowany, więziony w Radomiu. Nie zdradza tajników polskiego przemysłu zbrojeniowego i zostaje zamordowany w Rotundzie Zamojskiej – opisuje.
Michniów – nieprzypadkowe miejsce
Najmłodszy z braci – Jerzy Józef, w chwili wybuchu wojny miał 17 lat, więc nie był zmobilizowany. Mimo to, jak zaznacza Krzysztof Krajewski-Siuda, szybko włączył się w działalność patriotyczną.
– Pracuje w fabryce amunicji w Skarżysku-Kamiennej, później przejętej przez Niemców, i tam angażuje się w komórkę konspiracyjną. Najpierw nosi pseudonim „Iskra”. Zajmuje się wynoszeniem amunicji i broni dla powstających oddziałów partyzanckich Armii Krajowej. To też odbywa się przez pewną sieć powiązań rodzinnych. Następuje wpadka. „Iskra” zostaje ostrzeżony przed aresztowaniem, ucieka do lasu i angażuje się w działalność oddziałów Jana Piwnika „Ponurego”. Tam dowodzi oddziałem w stopniu sierżanta podchorążego. Wiemy, że brał udział w dwóch ważnych wydarzeniach. Jednym z nich był odwet za pacyfikację Michniowa. Stąd wydaje się, że to miejsce jest właściwe dla tej wystawy – podkreśla.
Jest też siostra, która zadbała o pamiątki po zmarłym rodzeństwie i innych bohaterach z rodziny Krajewskich, a lista tych jest długa. To kilkanaście osób. Także kobiet, które angażowały się w działalność niepodległościową, jak na przykład pięć łączniczek. Ich historię również poznajemy na wystawie.
Panie w tej opowieści zajmują szczególne miejsce chociażby przez wzgląd na seniorkę rodu, żonę Jerzego Józefa – Danutę z Romanowskich Krajewską ps. „Danka”, która jako 16-letnia dziewczyna zaangażował się w walkę. Donosiła broń do oddziałów „Ponurego”. 1 sierpnia 2024 roku skończyła 96 lat.
Patriotyczne DNA
Ale wystawa nie tylko opowiada o losach bohaterek i bohaterów. Prof. Krzysztof Krajewski-Siuda tłumaczy, że jest to też próba zastanowienia się, z czego to patriotyczne DNA wynikało.
– Dlatego pokazujemy wcześniejsze pokolenia. Np. pokolenie Władysława, czyli ojca tych braci i jego braci w walce. Władysław był kapitanem pożarnictwa, który stworzył zawodową straż pożarną, w nowo utworzonej fabryce amunicji w Skarżysku-Kamiennej. Natomiast wcześniej, na początku XX wieku angażował się w akcje niepodległościowe, z Józefem Piłsudskim uczestniczył w różnych działaniach bojowych, był dwukrotnie więziony w carskim więzieniu, za drugim razem torturowany, ale nikogo nie wydał. Przed trzecim aresztem ostrzeżony, uciekł do Francji, gdzie działał w środowisku emigrantów. Po I wojnie światowej działał z Paderewskim, by Polscy z Francji wracali do Polski. Sam wrócił i zaangażował się w tworzenie fabryki amunicji w Skarżysku-Kamiennej. Tam oprócz pracy zawodowej, pełnił rolę społeczną, wychowawcy. Stworzył grupę strażacką, która była formacją patriotyczną. Jego wychowankowie stanowili trzon Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich, także ta silna armia nie wzięła się znikąd, to była praca wcześniejszego pokolenia – zwraca uwagę.
Jednak jak zauważa Krzysztof Krajewski-Siuda, gen patriotyzmu dał o sobie znać dużo wcześniej, bo już w powstaniu styczniowym, w osobie Rafała Krajewskiego – dalszego przodka, po którym, też pokazywane są pamiątki.
– To był świetnie zapowiadający się architekt warszawski, minister w rządzie narodowym, który został stracony na stokach cytadeli warszawskiej, jako drugi po Traugutcie. Młody człowiek poświęcił wszystko, chociaż był przeciwny wybuchowi powstania styczniowego, jak już wybuchło, zaangażował się w nie – opowiada.
Przedmioty opowiadają o ludziach i wydarzeniach
Te wszystkie dzieje są opowiedziane przez pryzmat przedmiotów. Za każdym z nich kryje się jakaś historia. Na przykład depozyt ze Szpitala Ujazdowskiego powala poznać Mariana Euzebiusza Krajewskiego.
– W zawiniątko z prześcieradła szpitalnego były schowane rzeczy wyjęte z munduru Mariana Euzebiusza Krajewskiego – nieśmiertelnik, książeczka wojskowa, karta mobilizacyjna z 1939 roku, do tego dołożony jest wielki nekrolog, zapiski artyleryjskie, zdjęcia legitymacje, pokazujące, że to był młody człowiek, mający swoje pasje, bo był członkiem klubu wioślarskiego Rejów w Skarżysku, związku strzeleckiego. Pomiędzy nimi jest też zdjęcie dziewczyny, ale nie wiemy, kim ona jest – mówi.
Właśnie te ocalałe przedmioty stały się pretekstem do stworzenia wystawy „Bracia Krajewscy w walce. Pokąd sił nam starczy”.
– Kiedy je oglądaliśmy, doszliśmy do wniosku, że to nie jest nasza prywatna, rodzinna historia. Warto się nią podzielić, bo to opowieść o polskiej rodzinie. Nasz naród to jest rodzina takich rodzin. W kampanii wrześniowej zginęło ponad 50 tys. żołnierzy, więc w wielu rodzinach można znaleźć podobne wątki. I takie było zamierzenie, że ktoś, kto to będzie oglądał, może się zainteresuje historią, mamy nadzieję, że być może młodsze pokolenie zaciekawią dzieje własnej rodziny – dodaje.
Wernisaż wystawy „Bracia Krajewscy w walce. Pokąd sił nam starczy” w Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie odbędzie się w piątek, 2 sierpnia, o godz. 17.