Uczestnicy 59. Marszu Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej wkroczyli dziś (12 sierpnia) do Kielc. 6 sierpnia wyruszyli z krakowskich Oleandrów, by uczcić wymarsz legionistów marszałka Józefa Piłsudskiego z 1914 roku.
W tym roku udział w marszu wzięło około 350 osób w plutonach pieszych oraz 24 konie i osobne tabory dla kawalerii.
Maszerowali m.in. przez Michałowice, Słomniki, Miechów, Wodzisław, Jędrzejów, Choiny nad Nidą, Szewce i Chęciny, by dotrzeć na plac Wolności w Kielcach. W sumie przeszli ok. 120 km.
Lech Parell, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych przypomniał, że trudność drogi legionistów nie wyrażała się tylko w licznych kilometrach i zmiennych warunkach atmosferycznych.
– Początkowo ich szlak był nieudany. Nie udało im się ludności Królestwa Polskiego, tego znajdującego się pod rosyjskim zaborem obudzić. Przed nimi okiennice były zamykane. Mimo tego, że początkowo ponieśli klęskę, to ostatecznie odnieśli wielkie zwycięstwo. Społeczeństwo się obudziło, stanęło po stronie niepodległości i tę niepodległość w 1918 roku uzyskaliśmy – dodał Lech Parell.
Dionizy Krawczyński, komendant marszu podkreślił, że zwłaszcza w czasach, kiedy na świecie toczą się konflikty w sposób szczególny należy dbać o niepodległość Polski.
– Przez wiele lat niektórzy wręcz stukali się w czoło słuchając tego co głosimy. Twierdzili, że po co mówić o niepodległości jak tyle lat upłynęło od wojny i jest spokojnie. Dopiero 10 lat temu, kiedy zbrodniczy reżim moskiewski zajął Krym, do niektórych zaczęło docierać, że niepodległość w różnych krajach może być zagrożona. Jednak w dalszym ciągu wiele osób odrzucało myśl, że tak samo może stać się w Polsce. Dopiero atak Moskwy na Ukrainę sprawił, że ta niepodległość nagle zaczęła być na ustach wszystkich – dodał Dionizy Krawczyński.
Najmłodszą uczestniczką marszu była 6-letnia Nikola z Krakowa.
– Trochę już nogi mnie bolą, ale pomagał mi tata i czasami mnie niósł. Szłam po to, by uczcić pamięć o Polakach, którzy już nie żyją. Tata mi o nich opowiadał, a najwięcej o panu marszałku – przyznała rezolutnie dziewczynka.
Z kolei Janusz Głąbiński w kadrówce udział wziął po raz 15.
– Interesują mnie tamte czasy, tamta epoka, marszałek Józef Piłsudski i tamte wydarzenia. Dlatego już po raz kolejny biorę udział w tym marszu. Jak każdy z nas wie, wolność jest zadana, a nie dana. Sytuacja na świecie jest niebezpieczna, za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. Dlatego musimy dbać i podkreślać, to że jesteśmy krajem niepodległym – podkreślił Janusz Głąbiński.
– Kadrówka, to duma Kielc. Kadrówka, to duma województwa świętokrzyskiego – przyznała Renata Janik, marszałek województwa świętokrzyskiego.
– Kadrówka, to duża część naszej historii. Ponad 100 lat temu, to właśnie w Kielcach rodziła się nasza niepodległość. Dlatego bardzo się cieszę, że mieszkańcy naszego regionu każdego roku upamiętniają bohaterów, którym zawdzięczamy swoją niepodległość, wolną Polskę – dodała Renata Janik.
W uroczystościach na placu Wolności komendant marszu złożył honorowemu komendantowi Janowi Józefowi Kasprzykowi meldunek o przybyciu „Kadrówki”. Odśpiewany został ,,Hymn Państwowy” i podniesiona została flaga na maszt. Podczas uroczystości wręczone zostały także odznaczenia państwowe oraz medale i odznaki ,,Uczestnikowi Marszu Szlakiem Kadrówki”. Następnie odbył się apel pamięci, a przed Pomnikiem Józefa Piłsudskiego delegacje złożyły kwiaty.
Pierwszy Marsz Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej, dla upamiętnienia czynu legionowego, odbył się w 1924 roku. Jego uczestnikami byli członkowie Związku Strzeleckiego i żołnierze Wojska Polskiego. W okresie II Rzeczypospolitej marsze były największymi przedsięwzięciami organizowanymi przez Związek Strzelecki. W 1926 roku na mecie w Kielcach z uczestnikami marszu spotkał się Józef Piłsudski.
W okresie powojennym marsze były zakazane. Dopiero na fali wydarzeń z początku lat 80. XX wieku, z inicjatywy środowisk niepodległościowych ziemi krakowskiej i kieleckiej powrócono do tej idei. Pierwszy marsz powojenny odbył się w sierpniu 1981 roku.