Kilkudziesięciu zawodników cywilnych i wojskowych bierze udział w XXV Mistrzostwach Związku Polskich Spadochroniarzy oraz V Memoriale im. gen. Tadeusza Buka, który trwa dziś (17 sierpnia) na lotnisku w Masłowie. Najstarszy z zawodników ma 78 lat.
Zadaniem spadochroniarzy, którzy startują w kategoriach spadochronów klasycznych i szybkich jest wylądowanie w określonym wcześniej miejscu – mówi Dariusz Szczepanik, prezes 38. oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy w Kielcach.
– W przypadku spadochronów klasycznych skoczek musi wylądować na materacu o średnicy 5 metrów i trafić w okrąg 32 cm. Z kolei w tym okręgu jest punkt o średnicy zaledwie 2 cm. Jeśli skoczek trafi w ten punkt, wówczas otrzymuje najwyższą notę, czyli zero punktów. Wygrywa ten, kto ma jak najniższy wynik. Z kolei w przypadku spadochronów szybkich jest to na podobnej zasadzie. Jednak biorąc pod uwagę prędkość ich lądowania, koło w którym lądują jest trochę większe, bo ma 20 metrów średnicy – tłumaczy Dariusz Szczepanik.
W zawodach udział bierze m.in. Jerzy Duszak z Wrocławia, który ze spadochronem skacze od 20 lat.
– Pierwszy skok poszedł mi kiepsko, bo wylądowałem 54 cm od punktu zero. Warunki pogodowe są bardzo dobre, choć mógłby wiać trochę większy wiatr. Przede mną jeszcze pięć rund, więc będę się starał poprawić wynik. Kocham ten sport, dlatego dopóki mam siły i zdrowie mi pozwala, to będę skakał. Oczywiście, że przy każdym skoku się boję, bo gdybym się nie bał, byłbym głupcem. Trzeba się bać, to pomaga w myśleniu co robić, żeby wszystko skończyło się dobrze. Bezpieczeństwo jest najważniejsze – podkreśla Jerzy Duszak.
Dziś zawody potrwają do zmroku, a jutro rozpoczną się o 10.00 i zakończą o 15.00.