Wicemarszałek Grzegorz Socha z PiS-u narzeka na rząd, a radny Piotr Żołądek z PSL-u wzywa do uzupełnienia wiedzy. Rekompensaty dla rolników poróżniły radnych na sesji sejmiku województwa.
Dyskusja była odpowiedzią na interpelację radnej sejmiku Jolanty Tyjas z PSL-u. Radna zapytała marszałek województwa o pomoc finansową dla rolników i gmin, które ucierpiały w wyniku lipcowej nawałnicy. Chodzi o gminy Moskorzew, Słupię Jędrzejowską i Radków.
Choć w punkcie interpelacji dyskusje radnych nie są przewidziane, głos zabrał wicemarszałek Grzegorz Socha. Podkreślał, w jak trudnej sytuacji znaleźli się rolnicy z całego województwa po tegorocznych klęskach żywiołowych. I wskazał, że rozwiązania ich problemów szukać należy wyłącznie pod jednym adresem – w Warszawie.
– Już wiosną gościliśmy ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego w Samborcu, ostatnio przybył do Kielc. Padają wciąż takie same słowa, że są prowadzone prace, rozmowy. Kilka miesięcy temu deklaracje były identyczne. Jak długo rolnicy mają czekać na tę pomoc? Do przyszłego roku? Czy oni mogą tyle czekać? – pytał.
I zamiast pomocy finansowej wicemarszałek zaoferował wypracowanie wspólnego apelu radnych do rządu o natychmiastową pomoc dla rolników.
– Ujmuje mnie pana koncyliacyjny ton, panie marszałku, ale poza tym Pana wątpliwym uniesieniem nic nie ma tutaj wspólnego z prawdą – ripostował Piotr Żołądek, radny PSL-u i jednocześnie dyrektor Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kielcach. I wymieniał działania, które mają wesprzeć rolników: natychmiastowe wypłaty dla producentów kukurydzy, zbóż, a także planowane 37 mln euro rekompensat dla m. in. poszkodowanych sadowników.
– Potrzebujemy wyłącznie rozporządzenia. Jesteśmy przygotowani operacyjnie, jeżeli tylko otrzymamy sygnał od rządu, wypłaty ruszą – zapewniał i zwracał się bezpośrednio do wicemarszałka Sochy.
– Jeśli Pan chce używać pewnych argumentów, niech się Pan najpierw zapozna z wiedzą, służę taką pomocą. Dopiero wtedy będzie pan popisywał się tutaj swoimi intelektualnymi tyradami.
Marszałek Socha nie odpuszczał:
– Pomoc jest wypłacona, więc w zasadzie o co ten apel? – ironizował.
– Pan nie zrozumiał mojej interpelacji – wtrąciła się Jolanta Tyjas. Podkreśliła, że jej interpelacja nie jest apelem, lecz zapytaniem o działania samorządu dla poszkodowanych gmin. Zaznaczyła przy tym, że takie dobre praktyki były stosowane w poprzedniej kadencji, dlatego odbijanie piłeczki przez wicemarszałka Sochę w stronę ministerstwa nie jest zasadne.
Dyskusję ucięła marszałek Renata Janik. Wskazała, że o pomoc finansową po klęskach żywiołowych stara się więcej gmin. Zasugerowała, by to komisja rolnictwa zwołała specjalne posiedzenie i zadecydowała o podziale około miliona złotych, jakie samorząd województwa może na ten cel przeznaczyć.