Władze Starachowic mają nową koncepcję zagospodarowania rynku. Ma służyć mieszkańcom, integracji i organizowaniu imprez. Taki pomysł zrodził się w związku z trwającymi obchodami 400-lecia lokacji Wierzbnika.
W planach miasta jest „zazielenienie” rynku. Mają być nowe nasadzenia, a mała architektura ma nawiązywać do historii i tradycji. Na rynku mają być zadaszone siedziska oraz scena. W planie jest wykonanie sześciu altan, które byłyby mobilne i na czas imprez rozstawione po bokach rynku. Ruch drogowy zostanie zachowany, nie zmniejszy się także liczba miejsc postojowych – wyjaśnia architekt miejski Marcin Bednarski.
Tymczasem przedsiębiorcy działający przy rynku oczekują ułatwienia w prowadzeniu działalności, głównie poprzez zwiększenie miejsc postojowych. Adam Poniewierski, który prowadzi w tej okolicy swój biznes, mówi, że w jego ocenie miasto planuje zmiany nie informując o szczegółach ludzi, którzy tam pracują, mieszkają czy prowadzą działalność.
– Poprzednia rewitalizacja odbyła się bez udziału mieszkańców, dlatego jest jak jest. Rynek historycznie to miejsce handlu. Wyrażamy sprzeciw wobec ograniczeniom miejsc parkingowych. Na parkomaty się nie zgadzamy, to sprawi, że rynek się wyludni i będzie zielona strefa. Zróbmy tak, by było wygodniej dla mieszkańców i spójrzmy na ludzi łaskawym okiem – dodał.
Anna Pająk, mieszkająca w okolicy rynku, przyznaje, że zieleni potrzeba, ale nie kosztem miejsc parkingowych.
– Mają być budki na środku rynku, ale nie ma toalet, bo są pozamykane na noc, goście potrzeby fizjologiczne załatwiają, gdzie popadnie, w mojej bramie też. Rozmawiamy o budkach a podstawowe potrzeby nie są zabezpieczone – mówiła mieszkanka, sugerując, by wykorzystać płytę główną na parkowanie.
– Nie potrzebujemy placu defilad w tygodniu – kwituje.
Prezydent Marek Materek zapowiada, że projekt zazielenienia rynku będzie przedstawiany w najbliższych miesiącach mieszkańcom, a po zakończeniu konsultacji społecznych miast ma się starać o pieniądze unijne na jego realizację.