Pomóżmy powodzianom! Pod takim hasłem Radio Kielce prowadziło do środy (18 września), do godz. 18, zbiórkę darów dla osób, dotkniętych powodzią. Naszą pomoc skierujemy do miasta Głuchołazy w województwie opolskim, w powiecie nyskim. Na skutek działania wielkiej wody zostało niemal doszczętnie zniszczone.
W czwartek (19 września) z Kielc wyrusza transport z pomocą do powodzian z Głuchołaz.
A co jest potrzebne? – Lista jest długa i cały czas się zmienia – przyznaje Ewelina Litowińska, na co dzień pracownik wydziału promocji, turystyki i sportu w Głuchołazach, ale teraz wraz z koleżankami i kolegami z innych wydziałów zajmuje się koordynacją pomocy.
– Przede wszystkim środki pierwszej potrzeby: woda, chleb, środki czystości, suche ubrania, rzeczy do sprzątania, bo teraz w pierwszej kolejności przed nami sprzątanie po wodzie. Potem pewnie będą dochodziły inne rzeczy, ale na razie trzeba zorganizować pierwszą pomoc – zaznacza.
Kolejny pracownik dodaje, że jedzenie musi być z dłuższą datą ważności i takie, które można od razu spożyć.
– Proszę pamiętać, że my nie mamy prądu, ani gazu, więc nie jesteśmy w stanie niczego ugotować, więc makaronów czy kasz mieszkańcy nie wykorzystają – zaznacza.
Potrzebne są również łopaty do usuwania szlamu, środki higieny osobistej i chemia, która przyda się do odkażania i sprzątania.
O tym co jest potrzebne mówił w Rozmowie Dnia Paweł Szymkowicz – burmistrz Głuchołaz.
– Wiemy, że na naszych słuchaczy zawsze można liczyć, niejeden raz pokazali solidarność z tymi, którzy potrzebują pomocy. Sami mieszkańcy Świętokrzyskiego także mieli trudne doświadczenia z powodziami, przypomnijmy choćby powodzie z 2010 roku w Nowym Korczynie, Sandomierzu, czy pobliskiej gminie Morawica – mówi redaktor naczelna Radia Kielce Joanna Gergont.
Pomoc rzeczowa dla powodzian płynie z różnych zakątków Polski. Pomóc można także wpłacając pieniądze. Gmina Głuchołazy uruchomiła numer konta, na które można wpłacać darowizny:
20 8891 0000 2015 6507 9312 0051
Gmina Głuchołazy
NIP 753-23-82-690 / REGON 531412792
Głuchołazy
Źródło: Transmisja na Facebooku Tygodnika Podhalańskiego
Głuchołazy
Źródło: Sieć obserwatorów Burz – Facebook
ŻYWIOŁ SPUSTOSZYŁ GŁUCHOŁAZY
Jak obecnie wygląda sytuacja w Głuchołazach?
– Sytuacja wygląda tak, jakby dopiero co przeszła trąba powietrzna – tak rynek w Głuchołazach, w poniedziałek, w południe, określił Witold Wośtak, reporter Radia Opole. Woda w mieście już zaczęła opadać, pokazując ogrom zniszczeń, jakich dokonała.
Intensywne opady, które w nocy z piątku na sobotę nawiedziły południowo-zachodnią część Polski sprawiły, że w sobotę Głuchołazy były uznane za jedną z najbardziej dotkniętych powodzią miejscowości.
– W dniu przed tragedią, w rozmowach, czuło się nerwowość – wspomina Piotr Zapotoczny, dziennikarz opolskiego oddziału Gazety Wyborczej.
– W sobotę jeszcze odniosłem wrażenie, że jest niepokój, ale ten niepokój nie powodował, że ludzie podejmowali decyzje o ewakuacji. Rozmawiałem z mieszkańcami wiosek w pobliżu Głuchołaz. Oceny tego, co się dzieje były skrajnie różne, od takiego bardzo mocnego niepokoju, po tonowanie nastrojów. W Jarnołtówku w schronisku młodzieżowym w sobotę wieczorem były tylko cztery osoby, które zdecydowały się na opuszczenie swoich domów. Strażacy mówili, że są zaskoczeni, że ludzie nie chcą się ewakuować. To było w sobotę, przed tragedią, która się miała wydarzyć w niedzielę – podkreśla.
Reporter odniósł wrażenie, że panował chaos.
– Ludzie starali się zebrać jak najwięcej informacji z pewnych źródeł, przeważnie z mediów, ale nie tylko polskich. Sprawdzali też, co się dzieje w Czechach. Jak mi mówili, komunikaty były takie, że powinno być dobrze, że ta woda powinna zmieścić się w korycie, że most, i jeden, i drugi w Głuchołazach powinien wytrzymać, bo tak zostały zaprojektowane, by ta woda przeszła pod nimi. Z niepokojem chodzili i sprawdzali, jak ta woda się podnosi – relacjonuje.
Spokój dawała obecność mundurowych.
– Ludzie, którzy pamiętali powódź z 1997 roku mówili, że wtedy czuli się dużo bardziej zagubieni, a teraz obecność służb mundurowych im pomagała w tym trudnym czasie. Podczas każdej rozmowy prosili, żeby podkreślać, że są wdzięczni zwłaszcza strażakom, którzy z podkrążonymi oczami, niewyspani, wspierają ich – dodaje.
Mieszkańcy Głuchołaz niemal do samego końca starali się normalnie funkcjonować.
– Pamiętam taki widok z Głuchołaz, tuż koło mostu tymczasowego, który jak wiemy, zawalił się, bo woda zmyła zarówno ten most, jak i ten, który był budowany obok – zaznacza. – Obok tego mostu stał mały sklepik warzywny. W niedzielę wieczorem widziałem, że to miejsce było pod wodą. Były więc osoby, które zdecydowały się do końca prowadzić działalność gospodarczą. Pamiętam panie, które wychylały się z okna, żeby ocenić sytuację, ile tej wody jest. Pytałem je, czy nie powinny już się ewakuować. Odpowiadały, że nic się takiego nie stanie, bo była tragiczna powódź w 1997 roku, i od tego czasu wiele się nauczyliśmy, więc będzie bezpiecznie. Poza tym rodzina była zajęta wydobywaniem wody z piwnicy – wspomina.
Do tragedii doszło w niedzielę. Najpierw rano woda zaczęła przelewać się przez wały przy moście tymczasowym na rzece Biała Głuchołaska, a następnie zawaliły się i ten most tymczasowy i budowana obok przeprawa, nowa inwestycja.
Woda przedostała się, zalewając niemal całe Głuchołazy. Miejscowość, której korzenie sięgają XIII wieku, położona blisko granicy z Czechami, w powiecie nyskim, w województwie opolskim. Zamieszkuje ją około 14 tys. osób. W średniowieczu w jego pobliżu wydobywano złoto, a od końca XIX do połowy XX wieku funkcjonowało tu uzdrowisko. Głuchołazy dawniej były nazywane Kozią Szyją. Ślad po tej nazwie widać w herbie, który jest eksponowany w wielu miejscach, także na płycie zabytkowego rynku.
Ten rynek także zakryła woda. Witold Wośtak, reporter Radia Opole, był na nim w poniedziałek. Po wielkiej wodzie zostały kałuże i wielkie zniszczenia.
– Sytuacja wygląda tak, jakby dopiero co przeszła trąba powietrzna. Jest dużo błota, powyrywana kostka. Byłem tu też w sobotę. To był zupełnie inny świat – opisuje.
Teraz mieszkańcy będą musieli wrócić do tego, co zostało po powodzi. Wielu straciło wszystko, inni muszą posprzątać domy i podwórka. Pracy jest dużo, stąd potrzebna jest pomoc, także ta materialna.
Witold Wośtak wskazuje, że przede wszystkim jest potrzebna woda butelkowana.
– Tutaj na rynku wszystkie sklepy są pozamykane. Druga rzecz to jedzenie, bo teraz Głuchołazy są to dwa miasta, po obu stronach rzeki. Z jednej na drugą można się przedostać tylko pieszo. Kolejny problem to taki, że w mieście nie ma bieżącej wody w kranach, prądu i gazu – zauważa.
Wszyscy cały czas zerkają też na prognozy pogody.
– Ma już nie padać – mówi reporter Radia Opole. – Tu wiele osób patrzy na prognozy czeskie, bo podobno bardzo dobrze się sprawdzają, ale zawsze pozostaje niepewność – przyznaje.
Dodaje, że skala kataklizmu zaskoczyła mieszkańców Głuchołaz.
– Odbudowanie wszystkiego potrwa nie miesiące, ale lata. Mieszkańcy Głuchołaz mówią, że ta woda była o wiele większa niż w 1997 roku – podkreśla.
– Takie opinie słyszałem od wielu osób. Ludzie chodzą, łapią się za głowy i mówią, że czegoś takiego się nie spodziewali. Mówią, że tej wody było więcej niż podczas powodzi tysiąclecia.
Tym większą wartość ma nasza pomoc. Przypominamy o zbiórce darów, które trafią do mieszkańców Głuchołaz. Wszystkie przyniesione rzeczy można zostawiać w recepcji na parterze budynku Radia Kielce. Potrzebne są przede wszystkim: woda, żywność z dłuższą datą ważności, którą można od razu spożyć, ale również m.in. artykuły higieniczne, środki chemiczne, rękawiczki jednorazowe, łopaty, szczotki, latarki, baterie, powerbanki.