Oddział dermatologii w Specjalistycznym Szpitalu im. Świętego Łukasza w Końskich zagrożony zamknięciem. Powód? Lekarki zatrudnione w lecznicy odchodzą z pracy.
Anna Gil, dyrektorka szpitala w Końskich informuje, że dwie lekarki zatrudnione na oddziale dermatologicznym chciały podwyżki wynagrodzeń, obecnie za godzinę dyżuru na dermatologii płacono od około 65 zł brutto. Negocjacje płacowe nie przyniosły efektu, a w konsekwencji obie medyczki złożyły wypowiedzenia. Jedna z nich już nie pracuje, druga jest w okresie wypowiedzenia i pozostaje na oddziale.
– Pracujemy w napiętym trybie, ale pracujemy. Prowadzimy też rozmowy ze specjalistami dermatologami o zatrudnieniu, żeby utrzymać funkcjonowanie oddziału – mówi dyrektor Gil.
Grażyna Madej, kierowniczka oddziału dermatologii, która jest w trakcie wypowiedzenia tłumaczy, że prośby o podwyżkę wiązały się z ogromnym obciążeniem pracą.
– Przy tak małej obsadzie – dwie lekarki i rezydentka – byłyśmy przeciążone pracą ponad miarę. Praca od poniedziałku do niedzieli. Żaden z oddziałów nie pracuje przy tak małej obsadzie – 2 i 3/5 etatu lekarzy sepcjalistów. Prosiłam o podwyżkę także dlatego, że zarabiałam najmniej ze wszystkich kierowników oddziałów w koneckim szpitalu. Miałam uposażenie niższe niż lekarze, którzy rozpoczynali swoją pracę tutaj zaraz po specjalizacji – podkreśla doktor Madej.
A, jak zaznacza, oddział rocznie obsługiwał ponad 1,5 tys. pacjentów i wypracowywał milion złotych zysku dla szpitala.
– Co ważne, na oddziale dermatologii mieliśmy nie tylko do czynienia z lekkimi przypadkami schorzeń, ale też ratowałyśmy pacjentów z sepsą i innymi chorobami zagrażającymi życiu – dodaje.
Grzegorz Piec, starosta konecki, któremu podlega szpital powiatowy, komentując sytuację zaznacza, że dyrekcja szpitala ma racjonalny plan wydatków, a starostwa nie stać na podwyżki płac dla lekarek. Jego zdaniem, podwyżki dla kilku osób mogą spowodować falę żądań pozostałych lekarzy.
Kwestia obsady oddziału dermatologii to niejedyne problemy koneckiego szpitala. Innym jest brak akredytacji z ministerstwa zdrowia, co stało się zalążkiem kolejnego konfliktu między dyrekcją, a doktor Grażyną Madej. Taki certyfikat potwierdza, że placówka wdrożyła procedury gwarantujące pacjentom możliwą najwyższą jakość opieki i leczenia. Oddział dermatologii nie uzyskał certyfikatu, ponieważ nie wykonuje niektórych zabiegów koniecznych do otrzymania takiej akredytacji np. zabiegów laserem, którego konecka lecznica nie posiada. Istnieje możliwość, by młodzi lekarze, którzy robią specjalizację z dermatologii korzystali w takiej sytuacji z zajęć praktycznych w innej jednostce, która taki laser posiada, ale niezbędne do tego jest podpisanie porozumienia między oboma podmiotami.
Zdaniem dyrektorki Gil, odpowiedzialna za brak akredytacji jest kierowniczka dermatologii, która nie przygotował kompletnych dokumentów. Wtóruje jej Wojciech Gola, dyrektor ds. medycznych koneckiej lecznicy. Tłumaczy, że zmieniły się zasady przyznawania akredytacji i każdy z kierowników oddziałów powinien samodzielnie wskazać jednostki, z którymi dyrekcja podpisze umowy o współpracy.
– Dyrekcja nie otrzymała informacji o jakie procedury należy rozszerzyć pracę oddziału. – zapewnia dyrektor Gola.
Zaprzecza temu kierowniczka dermatologii. – O tej sytuacji i konieczności podpisania umów z zewnętrznymi podmiotami informowałam w maju ubiegłego roku, bo to kompetencja dyrekcji.
– Chciałam też spotkać się z dyrekcją w tej sprawie, ale przez miesiąc czekałam na to, by znaleziono dla mnie czas i nic – mówi doktor Madej.
To miało przelać czarę goryczy i spowodować decyzję o złożeniu wypowiedzenia.
Na dzień 18 września (środa) dyrekcja koneckiego szpitala nie znalazła lekarzy gotowych pracować za obecne wynagrodzenia medyków na oddziale dermatologicznym.