Pogoń za lisem była główną atrakcją Hubertusa Sarmackiego, który odbył się w niedzielę (13 października) na terenie obok pałacyku Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku.
W tym roku lisia kita była trudna do uchwycenia. Wszystko za sprawą Jana Wolskiego z Sułkowa, który wyjątkowo długo i zaciekle uciekał przed goniącymi go jeźdźcami.
– O to chodzi, żeby uciekać, ale dać się też złapać, gdyż nie można w nieskończoność uciekać. Tym bardziej, że było ślisko i dosyć niebezpiecznie. Jeździec był dobry i dał radę. W tamtym roku to mnie przypadło w udziale zerwanie lisiej kity – zaznaczył.
Zerwać kitę udało się Szymonowi Kołodziejczykowi, który podkreśla, że zwycięstwo zawdzięcza klaczy o imieniu Farina.
– Rywalizacja była ciężka, ale koń doskonały i to dzięki jego sprytowi i umiejętnościom wykonałem zadanie. Namęczyliśmy się, widać to po koniu, który jest cały spocony – podkreślił.
Marta Mazur przybyła do Oblęgorka z mężem Wojciechem i dziećmi: Nelą i Marcelem. Mimo deszczowej pogody, nie żałowali.
– Ta gonitwa i całe wydarzenie są bardzo spektakularne. Szkoda, że pogoda nie dopisała, ale i tak uważam wydarzenie za bardzo udane. Pogoń za lisem można oglądać w nieskończoność – przyznała.
Barbara Banucha zwróciła uwagę na stroje, w jakie ubrani byli jeźdźcy.
– Ślicznie to wygląda, barwne ubrania, dzięki którym można się przenieść w czasie. Nie sądziłam, że wówczas było tak kolorowo. Jest na co popatrzeć, a ten specyficzny sposób ubioru przypomina mi Trylogię Henryka Sienkiewicza – dodała.
Oprócz pogoni za lisem widzowie mieli okazję obejrzeć konkurs skoków dla jeźdźców pod hasłem „Potęga Skoku”. Oliwia Kowal dała pokaz ujeżdżenia na ogierze arabskim. Były też pokazy łucznictwa i władania białą bronią. Dla najmłodszych z kolei zostały przygotowane warsztaty związane z Hubertusem Sarmackim
Spotkaniu towarzyszył koncert w wykonaniu Orkiestry Dętej ze Strawczyna, a regionalne dania przygotowały koła gospodyń wiejskich.