Każdego roku, przed dniem Wszystkich Świętych nasilają się w lasach kradzieże gałązek jodłowych, z których później wykonywane są stroiki i wieńce na groby. Problem dotyczy również regionu świętokrzyskiego, ze względu na fakt, że jodła w tutejszych lasach występuje pospolicie.
Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce podkreśla, że tego typu działalność bardzo negatywnie wpływa na las.
– Jest ona związana z obłamywaniem gałązek z młodych jodeł. Zwykle ta szkoda materialna jest znacznie mniejsza, niż szkoda przyrodnicza, która jest właściwie trudna do wycenienia. Okazuje się, że te obłamane gałązki doprowadzają w skrajnych przypadkach do obumierania drzewek, które rosły przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Na pewno takie działania osłabiają takie drzewa, uszkadzają je i deformują – zaznacza.
Paweł Kosin dodaje, że straż leśna w okresie największego popytu na gałązki jodłowe, wszystkie wysiłki kieruje na wykrywanie przypadków kradzieży i nielegalnej działalności.
– W ostatnich latach straż jest wspomagana przez zdobycze techniki. Wszystkie posterunki wyposażone są w fotopułapki i wideorejestratory, które nagrywają przypadki łamania prawa. Współpracujemy również z innymi służbami mundurowymi, głównie z policją, stąd kontrole drogowe. Wspólnie ze strażą miejską sprawdzamy również targowiska, gdzie tradycyjnie sprzedaje się jedlinę – wymienia.
Pawel Kosin zaznacza, że osoba przyłapana na kradzieży stroiszu w lesie musi liczyć się z konsekwencjami prawnymi.
– Te sprawy nie są błahe, nie są w żaden sposób umarzane, staramy się, aby te kary, które sąd zasądza były adekwatne do szkody dla lasu. Jest ona przez większość społeczeństwa niedoceniana, natomiast z punktu przyrodniczego, w szczególności zdrowotności lasu, jest ona poważna – mówi.
Większość kradzieży stroiszu w lasach traktowana jest jako wykroczenie i wiąże się jedynie z mandatem w wysokości do 500 złotych.