W piątek (25 października) w Bodzentynie odbyła się kolejna próba uchwalenia planu naprawczego, zlecona przez Regionalną Izbę Obrachunkową. Jednak po raz trzeci z rzędu to się nie udało. Ponownie na obradach nie pojawili się radni opozycyjni, a to z ich klubu wywodzi się całe prezydium rady. Nie miał więc kto poprowadzić obrad, nie było też kworum potrzebnego do podjęcia uchwał.
Wdrożenie planu naprawczego jest konieczne ze względu na dług Bodzentyna. Obecnie zadłużenie samorządu i jednostek mu podległych to ponad 117 mln zł, przy całym budżecie wynoszącym 70 mln zł.
Burmistrz Bodzentyna Dominik Dudek podkreśla, że sprawa ma charakter polityczny, a wysuwane przez opozycję wnioski mówiące o oszczędnościach nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości.
– Jakie to będą oszczędności, skoro zgodnie z obowiązującym orzecznictwem, w czasie, kiedy organ wykonawczy jest zawieszony, przysługuje mu wynagrodzenie w określonym procencie. To znaczy, że zgodnie z prawem, z podatków podatników opłacany będzie i komisarz i zawieszony w swoich obowiązkach burmistrz, więc jakie to są oszczędności? – pyta Dominik Dudek i dodaje, że od momentu przedstawienia planu naprawczego radni opozycyjni jedynie krytykują jego założenia, ale nie podają żadnych propozycji rozwiązań.
– Moim prywatnym zdaniem, jest to całkowicie nieodpowiedzialne i bez jakiegokolwiek uzasadnienia działanie radnych opozycyjnych, którzy nie przychodzą na sesję i wspólnie ustalają tą nieobecność. Naprawdę, jeśli byłoby to z przyczyn losowych, to sytuacja byłaby jak najbardziej zrozumiała. Ale nie może być tak, że grupa osób, którym nie odpowiada moja osoba, będzie paraliżowała obrady – podkreśla burmistrz.
Burmistrz zapowiedział, że złoży wniosek o zwołanie kolejnej sesji w poniedziałek (28 października) na godziny popołudniowe.
– Abyśmy mogli poprowadzić sesję, wystarczy, by pojawiła się na niej jedna osoba z prezydium rady i abyśmy mieli kworum do podjęcia uchwał – podkreśla.
Dominik Dudek rozważa także zgłoszenie do prokuratury w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariusza publicznego.
– Nie pozwolę, by ktoś działał na szkodę gminy Bodzentyn i jej mieszkańców. Jeszcze jako radny wielokrotnie składałem podobne zawiadomienia, widząc nieprawidłowości w funkcjonowaniu gminy – dodaje.
Na sesji pojawiło się wielu mieszkańców Bodzentyna i okolicznych miejscowości wchodzących w skład gminy, którzy głośno wyrażali swoje oburzenie nieobecnością prezydium rady, a przede wszystkim przewodniczącej rady gminy. Sołtys wsi Leśna Andrzej Nowak wzywał mieszkańców z miejscowości, z których pochodzą radni, o nakłonienie ich do przyjścia na sesję.
– Apeluję o wymuszenie na radnych ze swoich okręgów wyborczych spotkania, niech się wytłumaczą, dlaczego nie przychodzą na sesję, dla mnie to jest szokiem – podkreśla.
Przewodnicząca rady gminy Agnieszka Barcikowska odmówiła komentarza w tej sprawie.