– Chciałbym się nauczyć malować, a nie wypełniać kolorami płótno, do czego jest mi bardzo daleko, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda – mówi 17-letni Franciszek Wantuch, uczeń klasy czwartej w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Józefa Szermentowskiego w Kielcach. Pod koniec października został stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nagrodę odebrał na Zamku Królewskim w Warszawie z rąk wiceministra Sławomira Rogowskiego.
Maria Kowalczyk, dyrektor szkoły zwraca uwagę, że osiągnięcie jest tym większe, że w gronie kilkudziesięciu nagrodzonych uczniów ze szkół artystycznych, było tylko pięć osób ze szkół plastycznych, a jedną z nich był Franek.
– Brane są pod uwagę udokumentowane osiągnięcia artystyczne w formie nagród, wyróżnień w konkursach plastycznych, organizowanych dla uczniów szkół plastycznych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, więc to są konkursy nasze, resortowe. Trzeba mieć udział z sukcesem w kilku z nich, żeby taką nagrodę dostać – podkreśla.
Jak zaznacza Maria Kowalczyk, taki uczeń, jak Franciszek Wantuch trafia się raz na kilka, a nawet kilkadziesiąt lat.
– Bardzo pracowity, bardzo ambitny, szarmancko uprzejmy, kłaniający się wszystkim w pas. Franek codziennie maluje i jak obserwujemy jego obrazy, nawet te które tutaj pokazuje, to widać jego drogę rozwojową. Mówi, że jest już znudzony realistycznym odtwarzaniem rzeczywistości i próbuje pokazywać swój własny język, idzie w kierunku abstrakcji, ale to, co go charakteryzuje, to jest bardzo bogata tkanka malarska i czy ona odtwarza rzeczywistość, czy są to formy wyabstrahowane, to zawsze kolor i zawsze materia są dla niego bardzo ważne. Myślę, że elementem, który także mu towarzyszy, jest światło – opisuje.
Franek ma 17 lat. Kształci się opieką artystyczną Magdaleny Kubackiej oraz Stanisława Kowalczyka i Tomasza Ozgi. Pochodzi z miejscowości Jaroszówka, która znajduje się obok Bochni, w województwie małopolskim. Jak mówi, decyzja o nauce w Kielcach była starannie przemyślana.
– Po zapoznaniu się z ofertą liceów w Wiśniczu, w Krakowie, jak i w Kielcach, stwierdziłem, że wybór Kielc będzie najlepszy ze względu na grono pedagogiczne, a także na atmosferę w szkole – tłumaczy.
O stypendium mówi, że to krótkie podsumowanie całego procesu edukacyjnego.
– Uważam, że malarstwo czy sztuka nie jest stacją, na jakiej się wysiada, lecz sposobem, w jaki się podróżuje pociągiem. Nie chodzi o sam efekt, ale proces tworzenia. Ważny jest rozwój intelektualny, jaki zapewniają: szkoła, życie, osoby, jakie możemy spotykać, które tworzą tę atmosferę – wyjaśnia.
Choć jest na technikach druku artystycznego, chętnie wyraża się poprzez malarstwo, w którym, jak mówi, najbardziej odnajduje to, co chciałby wyrazić.
– Malarstwo i rysunek stoją bardzo daleko od siebie. W malarstwie człowiek nie musi zwracać uwagę na formę, nie ograniczają go rzeczy przyziemne, jest bardziej interpretatorem rzeczywistości. Dzięki temu malarstwo daje możliwości do stworzenia własnego świata i szukania piękna w rzeczach, które na pozór nie są piękne – tłumaczy.
Franek już rozważa, w jaki sposób będzie dalej pracował nad swoim rozwojem.
– Myślałem o uniwersytetach zarówno w Polsce, jak i za granicą, głównie o Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie, gdzie chciałbym studiować dizajn i projektowanie graficzne oraz komunikację wizualną. Myślałem też nad innymi uniwersytetami na północy Europy, ale nie wykluczam uczelni w Polsce: we Wrocławiu, Warszawie czy w Krakowie – mówi.
Prace Franciszka Wantucha można zobaczyć na wystawie, która w czwartek, 8 listopada została otwarta w galerii pracowni kieleckiego „Plastyka”. Wstęp wolny. Ekspozycja potrwa do końca miesiąca.