Młodzieżowy sport w Kielcach jest niedofinansowany. Klubom nie starcza pieniędzy nie tylko na zgrupowania, wyjazdy i obozy, ale nawet na podstawową działalność. Przyczyną ich trudnej sytuacji są przede wszystkim ograniczone dotacje z miejskiego budżetu oraz rosnące koszty prowadzenia bieżącej działalności. W czwartek (14 listopada) o pieniądzach na zajęcia sportowe będą rozmawiać kieleccy radni, a dziś (środa) dyskutowaliśmy o tym w programie Interwencja.
Polska młodzież szkolna nie przepada za aktywnością fizyczną. Uczniowie unikają zajęć WF, a po powrocie do domu spędzają życie na siedząco ze wzrokiem utkwionym w ekran telefonu bądź komputera. Tymczasem ruch odgrywa kluczową rolę w rozwoju młodego organizmu. Wpływa na prawidłowy rozwój fizyczny, sprzyja także lepszemu zdrowiu psychicznemu.
Naukowcy alarmują, że 80 proc. dzieci i młodzieży w Polsce niechętnie uprawia jakąkolwiek aktywność, jest jednak grupa nastolatków, która chce się ruszać, ćwiczyć, trenować, współzawodniczyć i jeździć na zawody. Taką możliwość dają miejskie kluby sportowe, jednak nie mają pieniędzy.
Marta Rosińska z klubu Suzuki Korona Handball Kielce powiedziała, że w klubie trenuje około 100 dziewczynek. W Kielcach jest jednak za mało obiektów, by mogłoby ćwiczyć tyle dzieci. A żeby zawodnicy mogli się rozwijali, muszą dużo grać. Młodzież uczestniczy w zawodach i turniejach, a każdy wyjazd kosztuje. Gdyby nie zaangażowanie rodziców, którzy wydają naprawdę niemałe pieniądze, byłoby to niemożliwe.
Bardziej dosadnie wyraził się Andrzej Kosmala z Uczniowskiego Klubu Sportowego „Zalew Kielce”, który stwierdził, że żeglarstwo w Kielcach zostało zagłodzone. Seniorzy wyjeżdżają na koszt kadry narodowej, natomiast z młodzikami nie jeździ się nigdzie. Zawodnicy trenujący na średnim szczeblu opuszczają Kielce i wyjeżdżają do innych ośrodków, w których mogą prowadzić treningi, a dzieci nie mają pieniędzy. Żeglarstwo nie jest tanim sportem. Łódki trzeba przetransportować, potrzebna jest motorówka, zabezpieczenie ratownicze, nakłady finansowe są dużo większe niż np. w piłce nożnej. Klub musi zapewnić pieniądze na starty kwalifikowane, czyli eliminacje do mistrzostw Polski, Europy i świata, bo w klubie są zawodnicy na tym poziomie, ale na wyjazdy ich nie stać.
Judoczka, Kinga Kubicka, jedna z najbardziej utytułowanych zawodniczek w naszym kraju, trenerka klubu Judo Kuzushi Kielce, potwierdziła, że gdyby nie wsparcie finansowe rodziców zawodnicy wyższych kategorii nie mieliby możliwości udziału w startach.
Ryszard Bracik, prezes KTM Novi Korona Kielce powiedział, że zawodnicy finansowani są przez zaangażowanych rodziców i sponsorów, bo wsparcie miasta jest symboliczne. Sporty motorowe są bardzo drogie. Podstawowy motocykl dla młodego zawodnika to koszt 30 tys. złotych, nie każdego na to stać. 40 lat temu był Młodzieżowy Dom Kultury, który miał motorowery, każdy miał do dostęp do sprzętu i w ten sposób zaczynało wielu zawodników. Dziś wielu młodych ludzi chciałoby jeździć, jednak niewiele osób na to stać.
Grzegorz Furmanek, trener w Kieleckim Klubie Lekkoatletycznym, prezes Świętokrzyskiego Związku Lekkiej Atletyki powiedział, że świat się zmienił i obecnie pieniądze nawet w sporcie juniorskim są niezbędne. Bez nich pasja zostanie, a sukcesy nie przyjdą. Siłą sportu są trenerzy pasjonaci, którzy mimo braku finansów z dzieciakami są na dobre i na złe. W lekkiej atletyce jak we wszystkich dyscyplinach ciężar finansowania biorą na siebie rodzice. Bez nich wyjazdy na zawody byłyby niemożliwe. Wspominał, że sam jako młody zawodnik trenował kiedyś w blaszanym garażu na Stadionie Międzyszkolnym i medale zdobywał. Ostatnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu pokazały jednak, że świat poszedł do przodu, a polski sport w tym garażu pozostał.
Ireneusz Kiejda, judoka, olimpijczyk z Igrzysk Olimpijskich w Seulu w 1988 roku powiedział, że przed laty opieka klubów nad zawodnikami była zupełnie inna. Jego rodziców nie byłoby stać na opłacenie wyjazdów czy pobytów w hotelach. Zawodnikom było łatwiej, bo kluby brały na siebie większość wydatków, dzięki czemu młodzi ludzie nie musieli się martwić o wydatki na starty i treningi. Nawet juniorzy młodsi jeżeli osiągali wyniki, mogli liczyć na wsparcie klubu. Funkcjonował system stypendialny, który nie obciążał finansowo rodziców. Gdyby kilkadziesiąt lat temu rodzice musieli dokładać do pasji swoich dzieci, wielu zdolnych zawodników by przepadło.
Paweł Czaja, trener Orląt Kielce powiedział, że w sporcie ważna jest masowość. Jest to piramida, u podstaw której leży duże zainteresowanie, a tylko nieliczni, najzdolniejsi, którym poświęci się wiele czasu i pieniędzy wejdą na poziom zawodowy. Nawet tak popularna dyscyplina jak piłka nożna bez wsparcia rodziców nie byłaby w stanie się rozwijać i pielęgnować pasji, jaką jest sport. Dotacje na sport amatorski w ciągu ostatnich lat spadały, natomiast koszty wszystkiego rosły. Klub z dotacji miejskiej nie jest w stanie pokryć nawet połowy wydatków na obiekty, a gdzie pozostałe koszty. Jeśli chce się ducha sportu wśród młodych kielczan rozwijać , potrzebne jest większe zaangażowanie finansowe ze strony miasta.
Jacek Kowalczyk, dyrektor Wydziału Promocji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta Kielce stwierdził, że rok 2024 jest zapaścią dla finansowania sportu młodzieżowego w mieście. Kolejny rok ma być odbiciem się od dna, ma zostać przyjęty program współpracy ze stowarzyszeniami sportowymi. Miasto już teraz realizuje ważny projekt, czyli utrzymanie infrastruktury, na której ci najmłodsi adepci podnoszą swoje kwalifikacje. To co będzie bardzo ważne w przyszłości, to wciągnięcie do tej infrastruktury także obiektów szkolnych, bo sport tak naprawdę tworzy się w szkołach. Trwają obecnie rozmowy z dyrektorami szkół, by obiekty przy szkołach, na które miasto w ostatnich latach przeznaczyło spore pieniądze, mogły także służyć innym. Zadaniem na najbliższe miesiące jest otwarcie boisk i nowoczesnych hal dla dzieci i młodzieży.
Grzegorz Kędzierski, prezes Świętokrzyskiej Federacji Sportu, powiedział, że dobrze byłoby powrócić do finansowania młodzieżowego sportu na poziomie sprzed kilku lat, czyli do kwoty 3 mln. złotych. Stwierdził, że cieszy dobra wola obecnych władz miasta i że pieniędzy będzie więcej niż ostatnio. Powiedział, że celem jest nie tylko sport wyczynowy, ale oderwanie dzieci od telefonów, przed którymi dzieci spędzają 5,5 godziny dziennie. Sport to sposób na wyciągnięcie ich z tego zaklętego kręgu i terapia, która uchroni ich przed poważnymi problemami psychicznymi.
Wiceprzewodnicząca Rady Miasta w Kielcach, Anna Mazur – Kałuża, powiedziała, ze ruch to wartość, której nie można w żaden sposób zastąpić. Poinformowała, że na jutrzejszej sesji (14.11) miasto zwiększy środki na sport w ramach programu współpracy z organizacjami pozarządowymi. Pierwotnie zaplanowano w tym projekcie 1,7 mln. złotych na zadania związane ze wspieraniem i upowszechnianiem kultury fizycznej, natomiast projekt, który trafi pod obrady zakłada kwotę blisko 2 mln złotych. W projekcie na przyszły rok na sport w uchwale budżetowej zaplanowano 2,5 mln, to o 0,5 mln więcej niż w roku 2024.
Kielecka radna, Natalia Rajtar, wyraziła uznanie dla zaangażowania rodziców, trenerów i sponsorów wspierających młodzieżowy sport. Jesteśmy społeczeństwem przyklejonym do telefonów, sport jest tym, co umożliwia nie tylko rozwój fizyczny, ale i możliwość obcowania ze sobą. W mieście brakuje pieniędzy na wszystko, ale radni próbują odciążyć tych, dla których wspieranie kultury fizycznej jest pasją.
Radny Dariusz Kozak powiedział, że gdyby nie zaangażowanie rodziców, to wiele dyscyplin w Kielcach, by padło. Jeżeli nie będziemy wydawali na sport dzieci i młodzieży i nie będziemy kształtować w nich zamiłowania do ruchu, to w przyszłości będziemy wydawać więcej na opiekę zdrowotną i leczenie chorób cywilizacyjnych.
Radny Maciej Jakubczyk pogratulował skuteczności i wyraził uznanie, że to dzięki Interwencji, audycji Radia Kielce i TVP3 Kielce, radni zdecydowali się na wyasygnowanie dodatkowych pieniędzy na młodzieżowy sport. Powiedział jednak, że jest to zdecydowanie za mało na zaspokojenie potrzeb w mieście. Jeżeli my teraz nie zadbamy o nasze społeczeństwo, o młodzież, o kluby, o fantastycznych trenerów, to nie będzie efektów w przyszłości.
Karol Wilczyński, przewodniczący Rady Miasta Kielce, powiedział, że w przyszłym roku przybędzie pieniędzy ze stypendiów, z nagród i dotacji z budżetu obywatelskiego. Kok w dobrym kierunku został już zatem postawiony. Te kwoty są oczywiście zbyt małe, nie zabezpieczą potrzeb w sposób wystarczający, jednak podejmowane zostaną próby, by w różny sposób wspierać rozwój fizyczny. Jedną z nich jest otwarcie nowych boisk na kieleckich Herbach, które mają służyć do codziennej rekreacji w formule, która pozwoli używać obiektów wszystkim mieszkańcom miasta.