Remont dachu stadionu piłkarskiego przy ul. Ściegiennego w Kielcach potrwa dłużej niż zakładano. Zapowiadane przez kielecki ratusz prace związane z wymianą poliwęglanowych płyt na poszyciu dachowym stadionu, mimo wcześniejszych przewidywań, nie zostaną ukończone w tym roku.
Przypomnijmy, uszkodzenia powstały w trakcie lipcowego gradobicia. Podczas wrześniowej sesji rajcy wyrazili zgodę na zabezpieczenie 3 mln zł na naprawę dachu stadionu piłkarskiego. Pieniądze mają wrócić do miejskiej kasy, ponieważ obiekt jest ubezpieczony.
Prace naprawcze rozpoczęto pod koniec września. Przemysław Chmiel, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kielcach, czyli instytucji zarządzającej stadionem wyjaśnia, że większość prac została wykonana zgodnie z harmonogramem. Jednak z uwagi na warunki pogodowe nie uda się przeprowadzić wymiany dachu w całości w tym roku.
– Pogoda jaką mamy ostatnio, mimo braku wiatru i opadów, uniemożliwia prowadzenie prac. Problemem są poranne oblodzenia – tłumaczy. – Jesteśmy po rozmowach z wykonawcą remontu, który poinformował, że dach nad wszystkimi dużymi trybunami będzie gotowy jeszcze w listopadzie. Natomiast do wykonania pozostaną jeszcze narożniki, które są najbardziej czasochłonne. Wynika to z faktu, że każda wymieniana płyta musi być zniesiona z dachu, a nowa docięta do jej wymiaru. Tę z kolei trzeba wnieść na poszycie stadionu. Dlatego wykonawca stwierdził, że dla zabezpieczenia jego i naszych interesów dobrze będzie przedłużyć termin ukończenia prac do 10 stycznia 2025 roku – dodaje Przemysław Chmiel.
Otwartą kwestią pozostaje także wypłata odszkodowania. Jak informowaliśmy firma ubezpieczeniowa w wycenie uszkodzeń nie uwzględniła ponad 400-metrowego fragmentu dachu. MOSiR nie zgadza się z tym stanowiskiem.
– Otrzymaliśmy już kwotę 1,3 mln zł. Ubezpieczyciel zakwestionował jednak wymianę poszycia o powierzchni około 400 m/kw. Ten fragment dachu był wykonany z płyt o innym odcieniu. Ubezpieczyciel stwierdził, że zostały one uszkodzone wcześniej. Zatrudnialiśmy rzeczoznawcę, który ocenił, że do uszkodzenia doszło właśnie podczas lipcowej burzy – wyjaśnia.
Przemysław Chmiel dodaje, że wartość prac, które zakwestionował ubezpieczyciel wynosi około 190 tys. zł brutto, czyli około 150 tys. zł netto. To, jak będzie wyglądało ostatecznie rozliczenie ma być wiadome po wystawieniu faktury końcowej. Dyrektor MOSiR zaznacza, że w sytuacji niewypłacenia pieniędzy przez ubezpieczyciela, sprawa może znaleźć swój finał w sądzie.