Ma ściany, dach i komin. Przed zimą mają zostać wstawione okna i drzwi. „Kałamarzyk” z Suchedniowa w Parku Etnograficznym w Tokarni nabiera kształtów. W przyszłym roku ma być kolejną atrakcją dla turystów.
„Kałamarzyk” znajdował się przy ulicy Berezów 3 w Suchedniowie. Został zbudowany prawdopodobnie w połowie XVIII wieku, z polecenia biskupa krakowskiego. Mieszkali w nim administratorzy kościelnego majątku, a później urzędnicy zlokalizowanej w Suchedniowie Dyrekcji Górniczej Obwodu Kieleckiego.
To oryginalny obiekt o wyjątkowej konstrukcji, z centralnym kominem i łamanym, czterospadowym dachem typu krakowskiego. W świętokrzyskim to unikat, dlatego Muzeum Wsi Kieleckiej zależało na przeniesieniu go do skansenu.
Budynek jest zestawiany w sektorze małomiasteczkowym. Jak mówi Małgorzata Krzywda, kierownik Parku Etnograficznego w Tokarni, prace są zaawansowane. Powstaje dach.
– Obecnie kładziemy gonty. Chcemy go przed zimą zamknąć, a jeśli nam pozwoli na to temperatura, zaczniemy prace wewnątrz. Będziemy kłaść podłogi, stawiać ściany, przygotowywać ekspozycję – wymienia.
Dach jest nowy, ale budynek powstał w oparciu o drewno, które udało się pozyskać z rozebranego budynku. Nad przebiegiem prac czuwa dział konserwacji zbiorów Muzeum Wsi Kieleckiej oraz etnografowie.
Nie obyło się bez problemów. Jak mówi Katarzyna Korus, dyrektor Muzeum Wsi Kieleckiej, położony centralnie komin, który również stanowi o wyjątkowości „kałamarzyka”, sprawił trochę kłopotów.
– Największym problemem było znalezienie zduna, który zgodnie z dawną sztuką wykona komin. Prac nie ułatwiała również deszczowa aura, ponieważ komin jest wykonany z gliny i z kamienia – przyznaje.
Na posadowienie „kałamarzyka” Muzeum Wsi Kieleckiej otrzymało 410 tys. zł z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego. Obiekt ma być dostępny dla turystów od czerwca przyszłego roku.
Małgorzata Krzywda dodaje, że w przyszłym roku w skansenie ma się rozpocząć stawianie kapliczki z Dymin. To kolejny obiekt, który w ostatnim czasie został przeniesiony do Tokarni.