Kończy się głosowanie na młodzieżowe słowo roku. Internauci mają czas tylko do soboty (30 listopada) na wskazanie jednego z 20 słów biorących udział w plebiscycie.
Profesor Anna Wileczek, językoznawca z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, która jest przewodniczącą jury plebiscytu mówi, że tradycyjnie część słów, na które można głosować były zgłaszane już w poprzednich edycjach młodzieżowego słowa roku. Przykładem jest delulu, oznaczające kogoś oderwanego od rzeczywistości.
– Również słowa cringe nie trzeba specjalnie przedstawiać, bo wszyscy wiemy, że kiedy przechodzą nas ciarki żenady to odczuwamy cringe. Popularnym też słowem wcześniej było słowo bambik, ale jak widać jest nadal używany. Jest to pobłażliwe, albo pogardliwe określenie osoby niedojrzałej – mówi przewodnicząca jury.
Profesor Anna Wileczek zapewnia, że w tej, dziewiątej już edycji plebiscytu w finale pojawiły się też słowa zupełnie nowe. Jej ulubionym jest aura.
– Określa zespół cech jakości, które towarzyszą danej osobie i wpływają na jej otoczenie. Punkty aury się zdobywa, ale można aury nie mieć lub ją tracić, kiedy przydarzają nam się jakieś niefortunne sytuacje, wpadki – tłumaczy.
Młodzieżowe słowo roku to plebiscyt organizowany przez PWN. Tegorocznego zwycięzcę poznamy 10 grudnia. Do tej pory w internetowym głosowaniu wzięło udział około 100 tys. osób.