– Spotkaliśmy się z kompletną niechęcią wobec nas, jako głównych organizatorów, którzy przywieźli tutaj tyle tysięcy ludzi na 11 dni – tak o Mistrzostwach Świata International Dance Organization w tańcu jazzowym, modern i balet, jakie w dniach 26 listopada – 4 grudnia odbywały się w Kielcach mówi Piotr Patłaszyński, prezes Polskiej Federacji Tańca. Jednocześnie zapowiedział, że wycofuje się z organizacji w stolicy Świętokrzyskiego dwóch zaplanowanych na przyszły rok wydarzeń: Mistrzostw Polski i Mistrzostw Europy.
Takiego finału trudno się było spodziewać. 3 700 tancerzy z ponad 30 krajów i czterech kontynentów przez dziewięć dni walczyło w Kielcach o tytuł Mistrzów Świata. Na wtorkowej gali, zamykającej wydarzenie, wydawało się, że impreza była sukcesem pod każdym względem.
Jednak na zwołanej po południu konferencji prasowej, dziennikarze usłyszeli od Piotra Patłaszyńskiego, prezesa Polskiej Federacji Tańca, głównego organizatora m.in. kończących się w Kielcach mistrzostw, że kolejnych imprez w stolicy Świętokrzyskiego nie zorganizuje, choć były konkretne plany.
– Na rok 2025 mieliśmy przygotowane do usytuowania tutaj Mistrzostwa Polski w stylu modern – 3 tys. tancerzy i Mistrzostwa Europy jazz, modern i balet w czerwcu na 3-3,5 tys. tancerzy. Chciałem państwa poinformować, że ze względu na sytuację w jakiej nas postawiono i dopóki ta osoba będzie odpowiedzialna za współpracę, wycofujemy się jako Polska Federacja Tańca z robienia eventów w Kielcach i robimy to z bólem serca, bo to jest najlepsze miejsce do tego, żeby to zrobić, tu jest największy potencjał i wiem o tym, że władze tego miasta po prostu nie wiedziały o tym, bo miały pokazany zupełnie inny obraz – powiedział.
Winą za taki stan rzeczy prezes Piotr Patłaszyński obarczył Artura Wijatę, który obecnie kieruje Kieleckim Centrum Kultury. W budynku tym swoją siedzibę ma także Kielecki Teatr Tańca, współorganizator mistrzostw, które odbywały się właśnie w tym obiekcie.
– Do Urzędu Miasta Kielce wpłynęły nieprawdziwe informacje, które przekazał tam pełniący obowiązki dyrektora Kieleckiego Centrum Kultury, pan Artur Wijata. Na podstawie tego stworzono obraz taki, że jest to impreza komercyjna, że jest to impreza, która nie służy do tego, żeby rozsławiać miasto Kielce, aby robić event, który wpisuje się w statutową działalność Kieleckiego Teatru Tańca i Polskiej Federacji Tańca, tylko po to, żeby ktoś na tym zarobił pieniądze – wyjaśniał i kontynuował:
– Bardzo jest mi przykro, że nie byliśmy w stanie wykorzystać tego ogromnego potencjału, jakie ma miasto Kielce. Byliśmy przekonani, że dobra współpraca z poprzednimi władzami, przełoży się na dobrą współpracę z władzami, które są w tej chwili w Kielcach. Nie mogę powiedzieć, że jest ona zła, bo to byłaby nieprawda, natomiast dziękując za patronat, który dostaliśmy, dodam, że była to jedyna rzecz, jaką dostaliśmy z miasta. Ale absolutnie nie powiem nic złego na temat tego, co się stało, jeśli chodzi o miasto. Powtórzę jeszcze raz: nieprawdziwe informacje, jakie podawał pełniący obowiązki dyrektora KCK, pan Wijata, doprowadziły do tego, że staliśmy się niechciani w tym mieście, a nikt nie chce być niechciany, dając coś w zamian – tłumaczył.
Prezes Polskiej Federacji Tańca zwrócił uwagę, że od stycznia, kiedy podjęte zostały decyzje związane z imprezą, sytuacja ich, jako organizatorów zmieniła się.
– Kielecki Teatr Tańca już w styczniu, jeszcze za poprzedniej władzy, składał wszystkie dokumenty i pisma. Po zmianie władz Kieleckiego Centrum Kultury nie było ciągłości dokumentacji, nikt nie przekazał tych dokumentów dalej i nagle pojawiła się informacja, że jest to impreza komercyjna i sportowa. Wiem o tym, bo musieliśmy składać wiele wyjaśnień, żeby tę imprezę w ogóle zrobić. Musieliśmy dopłacić astronomiczne pieniądze, by wydarzenie się odbyło. Tam nie było miejsca na wyjaśniania. Pan Wijata cały czas robił to samo. Powiem, że już na koniec, kiedy dogadaliśmy się ze wszystkim, za pokój sędziowski, zażądał od nas 13 tys. zł, żebyśmy mogli tam wejść i ugościć międzynarodowych sędziów z całego świata. To cena za jeden pokój na osiem dni. Kwota ostatecznie okazała się niższa, bo KTT zdecydował się pokryć te wydatki, oni mają zniżki – dodał.
Pytany, skąd się wzięły dodatkowe opłaty, mówił:
– Zacytuję: z użytkowania korytarzy, które są własnością Kieleckiego Centrum Kultury, czyli m.in. z infrastruktury, czyli z tego, że na przykład teraz tu stoimy – tłumaczył.
Piotr Patłaszyński przyznaje, że w rozmowie z władzami miasta część argumentów Polskiej Federacji Tańca znalazła zrozumienie.
– Mogę podziękować władzom miasta, że ten argument trafił, bo gdyby tak się nie stało, to po zamknięciu budżetu mielibyśmy do dopłaty prawie 200 tys. zł. Dopłaciliśmy znacznie mniej i to tylko dzięki temu, że ze strony miasta przyszło „pismo rozsądku”, że to może jest jakaś przesada – zauważa.
Podkreślił jednak, że w przypadku Artura Wijaty, takiego porozumienia zabrakło.
– Rozmawialiśmy przed imprezą. Pan Artur Wijata raz przyszedł na spotkanie do dyrekcji KTT oburzony tym, że musiał to zrobić, mówił, że inaczej nie może, że takie są przepisy, że to jest impreza komercyjna, sportowa. My przez moment nawet zastanawialiśmy się, czy nie wynająć prawników, ponieważ informacja, że jest to impreza sportowa o konkursie tanecznym, który po raz pierwszy w historii dostał patronat Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca, wykazuje dwie rzeczy: albo konkretną ignorancję pana Wijaty w tym temacie, albo złośliwość. Bardzo chciałbym wierzyć, że to jest to pierwsze – stwierdził.
Piotr Patłaszyński wyjaśnił, że zorganizował briefing z dziennikarzami, ponieważ chciał pokazać swoje stanowisko.
– Dlatego poprosiłem państwa o spotkanie, bo piersi do medali jest wiele, natomiast dobrze by było, żeby społeczeństwo i opinia publiczna wiedziała, że to nie jest tak, że my się obrażamy, że mamy pretensje do miasta, bo tu wielki pokłon do miasta, że miasto finansuje taką placówkę, jak KTT, ale jeżeli kogoś się wprowadza w błąd na miesiąc czy półtora miesiąca przed zawodami, stawiając organizatora pod ścianą, że albo zapłacicie, albo was tu nie będzie, to powoduje takie sytuacje, jaka jest w tej chwili – powiedział.
Artur Wijata, obecnie szefujący w Kieleckim Centrum Kultury w rozmowie z Radiem Kielce powiedział, że jak tylko zapozna się z kierowanymi pod jego adresem zarzutami, odniesie się do nich. Zrobi to w środę.