Niewystarczająca liczba policjantów na drogach, brak nieuchronności kar, społeczne przyzwolenie na kierowanie autem pod wpływem alkoholu, a także szkolenie, które sprowadza się do uczenia do egzaminu na prawo jazdy, a nie nauki bezpiecznej jazdy. Produkujemy kierowców zamiast ich szkolić – ocenia Wojciech Pasieczny, wiceprezes Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym, były zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji.
Jego zdaniem zaostrzanie kar i podwyższanie mandatów za wykroczenia drogowe nie wystarczy, aby na drogach było bezpieczniej.
– Lekceważenie przepisów ruchu drogowego przez kierowców wynika z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że Polacy mają w naturze próby obchodzenia przepisów. Drugim problemem jest natomiast brak kontroli – ocenia Wojciech Pasieczny.
– W Polsce brakuje według szacunków od 15 do 17 tysięcy policjantów. W związku z tym mniej jest ich na drogach. Ponadto funkcjonariusze drogówki często muszą zajmować się kolizjami, w przypadku których wystarczyłoby napisanie oświadczenia przez uczestników takiego zdarzenia. Efekt jest następujący: brak kontroli, a zatem hulaj dusza, piekła nie ma – mówi wiceprezes Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym.
Wojciech Pasieczny zwraca także uwagę, że ostatnio sporo mówi się o zaostrzeniu kar dla kierowców, które – jego zdaniem – są wysokie.
– W październiku 2022 roku po wielu latach podwyższono mandaty. Ponadto obecnie sumuje się punkty karne, a za pewne wykroczenia można czasowo, czy też na zawsze stracić prawo jazdy. To jednak nie poprawiło bezpieczeństwa. Problemem jest brak nieuchronności nakładanych kar – dodaje były zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji.
Wojciech Pasieczny wskazuje, że na drogach jest niebezpiecznie także dlatego, że problemem jest społeczne przyzwolenie na przekraczanie prędkości oraz jazdę pod wpływem alkoholu.
– Święta, spotkania z rodziną i znajomymi, w trakcie których często pojawia się alkohol. Później policja zatrzymuje wielu nietrzeźwych kierowców wiozących rodzinę. I ta żona lub brat pozwala osobie, która spożywała alkohol wsiąść za kierownicę. Proszę zwrócić uwagę co mówią osoby z mniejszych miejscowości, czy też wsi, jak ich sąsiad zostanie przyłapany na jeździe pod wpływem alkoholu? Ale chłop miał pecha. No jeździł 15 lat i nic, aż w końcu go zatrzymali. Takie jest niestety nasze podejście społeczne do pijanych kierowców wsiadających za kierownicę – mówi Wojciech Pasieczny.
Ekspert w zakresie przepisów ruchu drogowego nie ma wątpliwości, że zmiany w systemie szkolenia kierowców są konieczne.
– Bez tego na drogach nie będzie bezpieczniej. Szkolenie sprowadza się obecnie do przygotowania do egzaminu na prawo jazdy, a nie do bezpiecznej jazdy – podkreśla Wojciech Pasieczny. – Egzamin jest jak taśma produkcyjna, którą ktoś nadzoruje i sprawdza czy jest podkładka, śrubka i czy elementy są dobrze złożone. I tak jest na egzaminie: to zrobił, tego nie zrobił. To absurd, którego od kilkunastu lat nikt nie zmienił. System szkolenia i egzaminowania trzeba radykalnie zmienić.
O konieczności zmian w polskim systemie szkolenia i egzaminowania kierowców mówimy przez cały tydzień w ramach społecznej akcji Radia Kielce „Bezpieczne drogi (w) przyszłości”. Do piątku (6 grudnia) zapraszamy do słuchania rozmów po godz. 16, a także do odwiedzania portalu radiokielce.pl, gdzie publikujemy rozmowy z ekspertami z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego.