Jeśli Europejczycy będą traktować nas uczciwie, zostaniemy w NATO, ale jeśli nie, absolutnie rozważę wyjście z Sojuszu – oświadczył prezydent elekt USA Donald Trump w wywiadzie w NBC. Trump powiedział też, że Ukraina może spodziewać się mniejszego wsparcia i że „aktywnie” stara się doprowadzić do końca wojny.
W udzielonym w piątek, lecz wyemitowanym w niedzielę (8 grudnia) wywiadzie dla programu „Meet the Press” Trump powiedział, że pozostanie USA w NATO zależy od tego, czy sojusznicy będą „płacić swoje rachunki” i od tego, jak będą traktować Amerykę w relacjach handlowych.
– Po pierwsze, oni wykorzystują nas w handlu, traktują nas okropnie. Nie biorą naszych samochodów, nie biorą naszych produktów spożywczych, nie biorą niczego (…). A na dodatek my ich bronimy – powiedział. Dodał, że gdyby nie jego groźby wobec NATO i presja na zwiększenie wydatków obronnych podczas poprzedniej kadencji, państwa europejskie „nie miałyby pieniędzy, by walczyć”.
– Jeśli będę myślał, że oni traktują nas sprawiedliwie, odpowiedź brzmi: absolutnie, zostałbym przy NATO – podkreślił Trump. Dodał jednak, że w przeciwnym wypadku „absolutnie” rozważyłby wyjście z Sojuszu.
Pytany o to, czy Ukraina może spodziewać się zmniejszenia wsparcia, gdy obejmie władzę, Trump odpowiedział twierdząco, dodając, że wojna musi się skończyć ze względu na liczbę zabitych (wymienił 500 tys. zabitych i rannych żołnierzy po stronie Rosji i 400 tys. po stronie Ukrainy). Oznajmił też, że „aktywnie” stara się doprowadzić do końca konfliktu. Choć stwierdził, że nie rozmawiał z Władimirem Putinem „w ostatnim czasie”, to zaznaczył, że nie może powiedzieć, że nie rozmawiał z nim od czasu, kiedy wygrał wybory.
– Nie chcę tego powiedzieć, nie chcę nic o tym mówić, bo nie chcę robić niczego, co mogłoby utrudnić negocjacje – zaznaczył. O rozmowie Trumpa z Putinem w listopadzie donosił „Washington Post”, ale Kreml zaprzeczył, by do niej doszło.
W wywiadzie dla NBC Trump odniósł się też do szeregu innych tematów wewnętrznych, potwierdzając zamiar rozpoczęcia masowych deportacji, zapowiadając, że „zacznie od kryminalistów”, a potem „zacznie z innymi i zobaczymy, jak to pójdzie”. Twierdził też, że nie chce rozdzielać rodzin, dlatego jeśli obywatel USA będzie miał w rodzinie nielegalnych imigrantów podlegających deportacji, rozwiązaniem jest deportacja całej rodziny. Prezydent elekt zapowiedział jednak, że będzie starał się zawrzeć kompromis z Demokratami w sprawie statusu „dreamerów”, czyli nielegalnych imigrantów, którzy od dawna przebywają w USA i trafili do kraju jeszcze jako dzieci.
Trump zapowiedział również, że będzie starał się skończyć z prawem ziemi (ius soli), tj. nabywaniem obywatelstwa poprzez urodzenie w USA. Prezydent elekt stwierdził, że zamierza zrobić to na mocy rozporządzenia, mimo że prawo ziemi zapisane jest w konstytucji USA. Trump zasugerował, że może ewentualnie dokonać zmiany na mocy referendum o zmianie w konstytucji.
Prezydent elekt powtórzył też swój zamiar ułaskawienia uczestników ataku na Kapitol 6 stycznia 2021. Choć z jednej strony stwierdził, że nie zamierza dokonywać zemsty na swoich przeciwnikach politycznych, to chwilę później ocenił, że członkowie komisji Izby Reprezentantów badającej wydarzenia wokół 6 stycznia „powinni pójść do więzienia” i że pod jego wodzą prokuratura „będzie musiała się przyjrzeć temu”. Stwierdził też, że specjalny prokurator Jack Smith, który wniósł przeciwko niemu zarzuty, jest „bardzo skorumpowany”.
Mówiąc o planach wprowadzenia ceł na import z zagranicy, Trump przyznał, że nie może zagwarantować, że amerykańscy konsumenci nie będą w ich wyniku płacić wyższych cen. Z drugiej strony zapewniał, że cła – które są dla niego „najpiękniejszym słowem” – nic Ameryki nie kosztują. Sugerował też, że cła są też dla niego narzędziem do osiągania celów politycznych, jak w przypadku groźby nałożenia taryf na produkty z Meksyku i Kanady, jeśli nie powstrzymają przemytu narkotyków do USA.