Syria będzie teraz polem starcia zewnętrznych potęg. O jej losach zdecydują rebelianci, ale także światowe potęgi jak USA, Izrael, Turcja czy Arabia Saudyjska – powiedział dr Witold Sokała publicysta „Dziennika Gazety Prawnej” i wykładowca Instytutu Stosunków Międzynarodowych UJK w Kielcach.
Czy jest pan zaskoczony błyskawicznym upadkiem reżimu w Syrii? Baszar al-Asad rządził krwawo krajem przez kilkanaście lat i nagle w 12 dni oddaje władzę?
– Samym upadkiem nie, bo było wiele sygnałów, że ta władza, że reżim Asada słabnie, natomiast tempem zmian i gwałtownością trochę tak. Dotychczasowe sygnały nie wskazywały, że skala tego wewnętrznego znużenia Asadem ze strony jego bliskich współpracowników jest aż taka. Jak się okazuje to nie jakaś wielka ofensywa ruszyła z nowymi siłami, tylko ten reżim się zawalił pod własnym ciężarem. Nikt już nie chciał Asada bronić, bo on miał coraz mniej narzędzi i instrumentów, by tę kleptokrację (przyp. red. forma rządów oparta na korupcji i złodziejstwie), która wokół niego tkwiła dobrze żywić.
Rządy Asada cechowała brutalność i cierpienia setek tysięcy Syryjczyków. To m.in. bombardowania Aleppo.
– Bombardowanie Aleppo, ale też ciężka i krwawa praca tajnych policji. To był najbardziej krwawy reżim i tak krwawego i brutalnego Bliskiego Wschodu. Stopień okrucieństwa i stopień inwigilacji społeczeństwa przekraczał nawet bliskowschodnie standardy.
Czy wydarzenia w Syrii oznaczają zmianę układu geopolitycznego na Bliskim Wschodzie?
– Tak, zdecydowanie. Syria i Asad przestali się liczyć. Syria będzie teraz polem starcia zewnętrznych potęg. Była nim zresztą od pewnego czasu, ale wypadają dwie z tych potęg. Wypada Rosja, która teraz rozpaczliwie próbuje po pierwsze propagandowo zagadać swoją klęskę i udawać, że sama się stamtąd wycofała, bo woli się skoncentrować nad czymś innym. Rosja rozpaczliwie prosi teraz o łaskę i pomoc Turcję – kraj NATO i próbuje ewakuować resztki swojego personelu i resztki swojego sprzętu, który tam był bazowany. Więc mamy koniec aktywnej roli Rosji na terenie Lewantu. Bardzo ucierpiał także Iran, który mocno się angażował we wspieranie Asada. On poprzez kontrolowane przez siebie i reżim syryjski miał względnie łatwą łączność ze swoimi wypustkami w postali Hezbollahu w Libanie i Hamasu. Teraz te dwie grupy są bardzo mocno osłabione przez działania Izraela. Zostały odcięte od Iranu i są prawdopodobnie skazane na klęskę. To jest upokorzenie Iranu geostrategiczne i przekreślenie jego aspiracji regionalnych. Zobaczymy co zrobi Turcja, co zrobi Arabia Saudyjska. Moim zdaniem te siły powinny być zainteresowane stabilizacją, a więc stawianiem raczej na umiarkowane syryjskie frakcje tych rebeliantów którzy zdobyli Damaszek.
Prezydent USA Joe Biden powiedział, że zmiana władzy w Syrii stwarza historyczną szansę dla narodu syryjskiego. Czy faktycznie dla narodu syryjskiego, czy kolejnej grupy rewolucjonistów, którzy chcą zdobyć władzę w tym kraju?
– Dla ludzi zamieszkujących Syrię, czy dla obywateli państwa, Syria to jest oczywiście szansa na stabilizację, bo destabilizatorem i powodem krwawych konfliktów był Asad i wspierający go Iran. Te czynniki destabilizujące znikają, co nie znaczy, że znikają konflikty i sprzeczności interesów, ale dogadać się w gronie tych, którzy pozostali w grze może być łatwiej. Trzeba trzymać kciuki także w imieniu wielu Syryjczyków, którzy mieszkają w Polsce, którzy tu uciekali przed reżimem Asada i krwawą wojną.
Czy sytuacja w Syrii – ma lub może mieć wpływ na bezpieczeństwo Polski? Chodzi tu głownie o przegraną Rosji, która wspierała reżim Baszara al-Asada.
– Tak, to osłabienie Rosji przekłada się wprost na nasze bezpieczeństwo, bo słabsza Rosja to zawsze lepiej dla nas. Rosja dostała po łapach i ma ograniczone możliwości działania globalnego. To się przełoży na jej interesy i jej autorytet międzynarodowy. Natomiast warto zauważyć także możliwe reakcje elity rosyjskiej władzy. Pewnie parę osób dzisiaj patrzy na Syrię. Asad niedawno miał w wyborach 95 proc. poparcia, więcej niż Putin. A kiedy przyszło co do czego, to nagle się okazało, że został prawie sam. Więc na wewnętrzną stabilność Rosji i na autorytet samego Putina jako tego, który przegrywa wojnę, a jednocześnie ma coraz mniej pieniędzy do dzielenia pomiędzy tych, których lojalność do tej pory kupował – takie analogie można tutaj snuć. I to jest powód zdecydowanie optymistyczny dla nas, całego zachodu i całego wolnego świata. Słabsza Rosja – zawsze dobrze.
Czy grozi nam kolejna fala uchodźców z Syrii?
– Nadal nam grożą fale migracji, może już nie aż takie wielkie. To będzie zależało od scenariuszy i stabilizacji, o której rozmawialiśmy. Czyli od tego, czy frakcje radykalne islamistyczne wezmą górę. Czy uda się umiarkowanym państwom arabskim we współpracy z USA i Izraelem ustabilizować sytuację? W czarnych scenariuszach fala migracji rusza i to jest zła wiadomość dla Europy. Natomiast wiadomość dobra dla Polski jest taka, że tymi falami migracji nie będzie zarządzał Władimir Putin i jego służby. Emigranci bardziej naturalnymi szlakami pójdą na południe Europy, więc pośrednio to nasz problem jako części Zachodu, natomiast z punku bezpieczeństwa polskiej granicy kryzysy migracyjne, które można sobie wyobrazić będą miały innych charakter, bo to nie Rosjanie będą je prowokować i zarządzać.