Po raz kolejny nie odbyła się sesja rady miasta i gminy w Bodzentynie. W porządku obrad znów wpisane było przyjęcie planu naprawczego, co skutkowałoby przelaniem zaległych pensji nauczycielom. Ta grupa zawodowa od dwóch miesięcy nie dostaje wypłat.
Do sesji jednak nie doszło, a nastrój panujący zwłaszcza wśród mieszkańców, którzy chcieli w niej uczestniczyć, pokazywał ich zrezygnowanie i bezsilność.
Dzisiejsze spotkanie, bo nie można go nazwać sesją, przebiegało w zupełnie innej niż poprzednie atmosferze. Kiedy kwadrans po godzinie 13 wiadomo już było, że radni opozycyjni nie przyszli na obrady i sesja się nie odbędzie, mieszkańcy przez długą chwilę pozostawali w milczeniu. Emocje dały o sobie znać później.
– Czujemy się bezsilni i oszukani. Moim zdaniem radni opozycyjni wstydzą się tego, że nie przychodzą na sesję i nie chcą się przyznać do tego, a ludzie najsłabsi będą cierpieć – mówiła jedna z mieszkanek Bodzentyna.
Najbardziej poszkodowaną grupą społeczną są nauczyciele, bo od dwóch miesięcy nie dostają wypłat. Gdyby do dzisiejszej sesji doszło i przyjęto by kolejne uchwały, pensje bezzwłocznie przekazane zostałyby na ich konta. Małgorzata Kołodziejczyk, nauczyciel przedszkola we Wzdole Rządowym, mówiła o bardzo trudnej sytuacji swoich kolegów.
– Już dwa miesiące nie mamy poborów. Zbliżają się święta, a my zostaliśmy bez pieniędzy. Dziś mogłaby być przełomowa sesja, ale chyba już się nie spodziewałam niczego. Wiemy już, że pensje najwcześniej możemy dostać w przyszłym roku, ale też nie wiemy kiedy. Gdyby mnie moja praca nie odpowiadała, to bym ją zmieniła, jeżeli więc ktoś startował na radnego, robi to dobrowolnie, więc jego obowiązkiem jest wypełniać swoją rolę i nie nadwyrężać zaufania publicznego – zaznaczyła.
Na najważniejsze pytanie, czyli co dalej będzie się działo w gminie Bodzentyn, odpowie komisarz, bo już od piątku wiadomo, że decyzją premiera zostanie wprowadzony zarząd komisaryczny. Zawieszone zostaną rada miejska i burmistrz. Od tej decyzji jednak obu organom przysługuje odwołanie. Burmistrz Dominik Dudek zaznaczył, że nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie.
– Procedury formalne pozwalają mi na odwołanie się od decyzji premiera. Ale wielu mieszkańców wskazuje na to, że zostałem wybrany ich głosami i powinienem zostać na tym stanowisku. To jednak mogłoby przeciągnąć wprowadzenie zarządu komisarycznego o kilka miesięcy, a to nie byłoby korzystne dla gminy. Mamy zawieszone inwestycje na terenie Bodzentyna i wsi wchodzących w skład gminy, nauczyciele nie dostają pensji. Trzeba więc przemyśleć, jakie kroki podjąć – tłumaczył.
Przewodnicząca rady gminy w Bodzentynie Agnieszka Barcikowska, która sama zwołała sesję rady gminy, a dziś razem z pozostałymi radnymi z opozycji nie przyszła na obrady, decyzję motywuje zaproponowanym planem sesji.
– Po raz kolejny znalazł się w nim zapis o przyjęciu planu naprawczego i kolejnych uchwał, z którymi się nie zgadzamy. Odnosząc się do braku wypłat dla nauczycieli: pan burmistrz może przesunąć środki bez decyzji rady i wypłacić pensje. Ja przypomnę jedno z haseł wyborczych Dominika Dudka: „Syty głodnego nie zrozumie”, proszę więc, aby zrealizował te obietnice – powiedziała.
Zgodnie z zapowiedziami nazwisko komisarza, który przejmie władzę w Bodzentynie, poznamy w najbliższym czasie.