O mobbing i zachowania przemocowe oskarżają komendanta Świętokrzyskiej Wojewódzkiej Komendy Ochotniczych Hufców Pracy pracownicy tej instytucji.
– Każdego dnia mamy ogromne obawy przed pójściem do pracy – mówią. Komendant Wojciech Bugaj twierdzi, że zarzuty „są wyssane z palca”. Ale działacze Nowej Lewicy, z której wywodzi się Bugaj twierdzą, że ta sytuacja jest poważna i budzi niepokój.
– Jako pracownicy OHP w Kielcach i woj. świętokrzyskim błagamy o pomoc w nagłośnieniu sprawy, jaką jest mobbing i inne nieprawidłowości w zarządzaniu pana komendanta Wojciecha Bugaja – czytamy w e-mailu przesłanym do naszej redakcji. Jest podpisany, ale na prośbę sygnatariuszy ich nazwiska zachowujemy do wiadomości redakcji. Z e-maila dowiadujemy się, że w minionym tygodniu w jednostce doszło do sytuacji, gdy pracownika zabrała karetka. Jak twierdzą autorzy pisma, miała ona związek ze stresem, który wywołują metody zarządzania komendanta Bugaja. – Mamy do czynienia z ciągłym zastraszaniem, pomówieniami i krzykami” – czytamy dalej.
Do e-maila załączone jest pismo skierowane do Komendanta Głównego OHP oraz związków zawodowych działających w firmie.
– Każdego dnia w zasadzie dzieje się coś, co w dotychczasowej pracy nie miało miejsca. Pracownicy są straszeni, atakowani, oskarżani o rzeczy, z którymi nie mają nic wspólnego. Pod naciskiem krzyku i argumentami siły komendant wymusza się na nich wydawanie dokumentów i wyjaśnianie spraw, o których ich wiedza jest niepełna. Dzieje się to bez wiedzy ich bezpośrednich przełożonych. To powoduje okropną atmosferę w pracy, a konsekwencje są takie, że kolejne osoby trafiają na zwolnienia lekarskie – opowiada nam jeden z sygnatariuszy pisma. Zdaniem pracowników świętokrzyskiego OHP, komendant Bugaj chce wymuszać na swoich podwładnych wzajemne donoszenie, oskarżanie się, ale też pisanie fałszywych oświadczeń.
– Komendant chciałby, żebyśmy robili i pisali to, czego on sobie życzy, a nie to, co jest zgodne z prawdą – podkreślają. I opowiadają, jakie emocje budzą spotkania z szefem.
– Pierwszy krzyk doprowadził mnie do łez i wyszłam roztrzęsiona. Nie usłyszałam żadnych konkretnych merytorycznych zarzutów do mojej pracy, lecz pogróżki typu: „koniec z tobą”, „już tu nie będziesz pracować”, „koniec twoich rządów” – wymienia.
Pracownicy wskazują także, że w instytucji panuje chaos, polecenia bywają wydawane przez szeregowych pracowników mailowo „na polecenie komendanta”. Dodatkowo wynika z nich, że komendant Bugaj nie ma wiedzy i nie zna podstawowych procedur. Frustrację załogi wzbudziło także przyznanie nagród za całoroczną pracę. Jak mówią te, mimo bardzo precyzyjnych wytycznych z komendy głównej, zostały przydzielone według preferencji komendanta wojewódzkiego.
Wojciech Bugaj pytany o zarzuty pod jego adresem odpowiada, że ciężko mu się do nich odnieść.
– Bo są tak naprawdę wyssane z palca. Pracodawca ma prawo do zmiany organizacyjnej oraz potrzeb zmian kadrowych – czytamy w odpowiedzi e-mailem przesłanej do naszej redakcji.
Zapewnia, że w instytucji nie zachodzi zjawisko mobbingu i od czasu objęcia przez niego stanowiska nie został zgłoszony żaden taki przypadek. Dodaje także, że grupa pracowników, która wyraża swoje niezadowolenie, sympatyzuje z byłym komendantem OHP odwołanym dyscyplinarnie. Jego zdaniem, działania tej grupy pracowników mają na celu – tu cytat – „destabilizację i paraliż organizacji”. Zapewnia jednocześnie, że będzie „dążyć do wyjaśnienia nieporozumień i zapewnienia stabilności w firmie”. Na zasadnicze pytania, które zadaliśmy, m.in. ile osób przebywa na zwolnieniu lekarskim, czy prawdziwe są informacje o pracowniku zabranym przez karetkę, czy polecenia wydają osoby niepełniące funkcji kierowniczych – nie odpowiada.
O stanowisko i działania Komendy Głównej zapytaliśmy Jerzego Budzyna, komendanta głównego OHP.
– Nie mogę tego w żaden sposób komentować, ponieważ moja wiedza jest za mała. Skierowałem to pismo do zespołu kontroli Komendy Głównej z prośbą o wszczęcie procedury, by wyjaśnić zarzuty w nim opisane – mówi Radiu Kielce. Dodaje, że praca Wojciecha Bugaja do tej pory nie budziła żadnych zastrzeżeń, a był on kontrolerem OHP na województwo świętokrzyskie.
Z metodami zarządzania komendanta Bugaja nie zgadza się jego zastępczyni Małgorzata Marenin, działaczka Nowej Lewicy i wicekomendantka OHP w Kielcach.
– Jako wieloletnia działaczka Lewicy, dla której prawa pracownicze są jednym z głównych filarów programowych, a jednocześnie jako osoba posiadająca dużą wiedzę o zdarzeniach w OHP Kielce pragnę wyraźnie podkreślić, że staję w obronie pracowników i pracownic – pisze w oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji.
Dodaje, że choć przebywa na urlopie macierzyńskim, od listopada docierają do niej niepokojące sygnały od pracowników. Jak informuje Małgorzata Marenin, 22 listopada spotkała się z komendantem Bugajem, by nakłonić go do zmiany stylu zarządzania instytucją oraz przeprowadzenia szkoleń antymobbingowych, co jednak – tu cytat – „nie przyniosło spodziewanych efektów”. Małgorzata Marenin także interweniowała w Komendzie Głównej w tej sprawie.
Zapowiedź wyjaśnienia sprawy składa Marcin Chłodnicki, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w województwie świętokrzyskim, partii, która rekomendowała Bugaja na stanowisko komendanta tutejszej OHP.
– Jako formacja, która w swoich założeniach dba o pracowników i prawa pracownicze musimy dołożyć wszelkich starań, by jak najszybciej tę sytuację wyjaśnić i sprawdzić stan, w jakim jest OHP. Jeśli zajdzie potrzeba musimy podjąć działania i decyzje, by tę niekorzystną sytuację powstrzymać – komentuje.
A skargę na zachowania mobbingowe i przemocowe komendanta Wojciecha Bugaja, jak informują pracownicy, zgłosili także do Państwowej Inspekcji Pracy w Kielcach.