– Wyzwanie energetyczne jest jednym z największych i najbardziej ambitnych wyzwań tego rządu, pewnie także kolejnego – powiedział na antenie Radia Kielce poseł Artur Gierada, przewodniczący świętokrzyskiej Platformy Obywatelskiej.
Podkreślił, że konieczna jest elektrownia atomowa i otwarcie się na odnawialne źródła energii (OZE).
– Robimy pierwsze kroki. Już w budżecie na nadchodzący rok na elektrownię atomową zapisaliśmy 5 mld zł. Trzeba też otworzyć się na często prywatne pieniądze tych, którzy chcą zainwestować w OZE, które zostały zupełnie zablokowane przez Prawo i Sprawiedliwość, mówię tutaj choćby o wiatrakach. Rzeczywiście, mamy najwyższe ceny w całej UE, mieliśmy je też w czasach PiS. Czemu? Bo nie inwestowaliśmy chociażby w OZE, biorąc pieniądze z Unii Europejskiej, gdzie według ostatniego raportu NIK-u, który pojawił się miesiąc temu, polskie państwo dostało 94 mld zł z handlu emisjami, które powinny być przeznaczone w energetykę: sieci, OZE, elektrownie atomową. Z tych pieniędzy przeznaczono na te cele 1,2 proc., prawie nic – podkreśla.
Poseł zwraca uwagę, że na cenach energii traci polski przemysł, który staje się niekonkurencyjny względem innych europejskich krajów, gdzie jest tańsza energia elektryczna.
Gość Radia Kielce, pytany o wysokie ceny produktów, zwrócił uwagę na wysoką inflację w czasach poprzedniego rządu.
– Przez te 8 lat, nie było kwartału, żeby Polska nie była w czołowej trójce wzrostu cen w Unii Europejskiej. Dzisiaj ta inflacja jest zdecydowanie, kilkukrotnie niższa. Nowa ekipa po przyjściu nie powoduje obniżki cen, może powodować zahamowanie cen. Obniżka cen, deflacja, jest bowiem zabójcza dla gospodarki. Cieszę się, że ten rok jest rokiem rekordowego wzrostu płac, pod względem realnym i na tyle małej inflacji, że więcej za te pieniądze możemy kupić niż rok temu – dodał. Polityk przyznał, że warto oszczędzać i chciałby, aby oszczędzanie nie było w Polsce czymś ekskluzywnym.
Zapytany w tym kontekście o największy w historii deficyt w budżecie państwa, Artur Gierada podkreślił, że ponad 60 proc. tego, co spłacamy w tym budżecie, to długi zaciągnięte przez PiS.
– Obsługa długu za rządów Prawa i Sprawiedliwości sięgała prawie 9 proc.. Jedno to pożyczać, a drugie, na jakich warunkach się pożycza. Dzisiaj spadło to do 5 proc., ale jesteśmy jeszcze daleko od tego, co chcemy osiągnąć z rynkami finansowymi. Myślę, że rzeczą normalną jest to co było w 2015 roku, kiedy oddawaliśmy władze, że polski rząd pożyczał pieniądze na 3 proc – stwierdził poseł.
Artur Gierada zwrócił uwagę, że w budżecie zawarto 25 mld zł rekompensaty dla samorządów, 5 mld zł na elektrownię atomową, rekordowe wydatki na wojsko i o ponad 40 mld zł więcej na NFZ.
– Wprowadziliśmy kilka nowych programów i obiecaliśmy, że nie będziemy zabierać programów socjalnych typu 800 plus, czy 13-tka i 14-tka. Te programy nie zostały zabrane, dodajemy także np. dofinansowanie dla rodzin w przypadku powrotu mamy na rynek pracy (1,5 tys. zł złna opiekę na dziecko), rentę wdowią i zwiększenie o 100 proc. renty socjalnej – zapewnia.
Artur Gierada zadeklarował, że jednocześnie polityka finansowa państwa będzie na tyle stabilna, że udział deficytu do PKB będzie się stopniowo zmniejszał.