– Jesteśmy tak bardzo podzieleni, że w wielu domach trudno w niedzielę zasiąść razem do obiadu, nie wspominając już o rozmowie bez emocji o polityce. To smutne, że dziś, niezależnie od tego kto wygra, część społeczeństwa będzie tego kandydata szanować, a druga część będzie go nienawidzić. Doprowadziliśmy do takiego stanu naszego życia politycznego, że nie zazdroszczę żadnemu z kandydatów – nie tylko objęcia urzędu prezydenta, ale już samego udziału w kampanii – powiedział na antenie Radia Kielce senator Prawa i Sprawiedliwości Jacek Włosowicz.
Odnosząc się do sytuacji z wyborów prezydenckich w 2020 roku, kiedy kandydatką Platformy Obywatelskiej była początkowo Małgorzata Kidawa-Błońska, a ostatecznie zastąpił ją Rafał Trzaskowski, zdaniem senatora, taka nieprzewidywalność dowodzi, że partie polityczne powinny zawsze dążyć do znalezienia najlepszego kandydata, niezależnie od czasu pozostałego do wyborów.
– To pokazuje, że w polityce wszystko jest możliwe, a żadnych gwarancji nie ma. Nawet w ścisłych terminach, za pięć dwunasta, mogą zajść istotne zmiany – podkreślił.
W kontekście potencjalnych kandydatów na prezydenta uwagę przykuwa aktywność Przemysława Czarnka, byłego ministra edukacji i nauki, który intensywnie uczestniczy w lokalnych spotkaniach, m.in. w Kielcach i Starachowicach. Pytany o znaczenie tej aktywności, czy jest to zasłona dymna, czy może zwiastun przyszłych planów, senator Jacek Włosowicz stwierdził, że takie pytania należy kierować do ścisłego gremium politycznego.
– Na razie, jako sympatyk i członek klubu parlamentarnego, nie słyszałem o żadnych konkretnych działaniach w tym kierunku. Natomiast każda znacząca siła polityczna – a myślę, że w tym przypadku mówimy o dwóch głównych ugrupowaniach – powinna wystawić w wyborach jak najlepszych kandydatów. Poszukiwania takich osób muszą trwać nieustannie, ponieważ wybory oficjalnie jeszcze się nie rozpoczęły – powiedział senator.
W wyborach prezydenckich część kandydatów bywa określana mianem „kandydatów obywatelskich”. Tak jest w przypadku Karola Nawrockiego, który – jak podkreśla Prawo i Sprawiedliwość – jest kandydatem obywatelskim, a nie partyjnym. Jednak, jak zauważają komentatorzy, w rzeczywistości Nawrocki jest blisko związany z PiS.
– To jest typowa żonglerka słowna. Skoro Prawo i Sprawiedliwość go zgłasza i popiera, to oczywiste, że jest ich kandydatem. Nawet jeśli formalnie nie należy do partii, to i tak wiadomo, kto za nim stoi. Trzeba to jasno komunikować, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że jest to kandydat PiS – skomentował senator.
Podobny zabieg stosuje Szymon Hołownia, który nie określa się wprost jako kandydat na prezydenta Trzeciej Drogi, lecz buduje swój wizerunek jako polityk bezpartyjny.
– W tym przypadku sprawa wygląda trochę inaczej. Trzecia Droga wciąż jest mało rozpoznawalna w społeczeństwie, a wiele osób w ogóle nie wie, czym dokładnie jest ta koalicja. PSL, mimo różnych doświadczeń z ostatnich lat, ma jednak długą tradycję i dorobek polityczny. Dlatego dziwi mnie, że nie wystawili swojego kandydata, lecz poparli osobę, która wydaje się kierować głównie ambicjami prezydenckimi – zaznaczył Jacek Włosowicz.
Jacek Włosowicz, zapytany o to, który z potencjalnych kandydatów może okazać się najgroźniejszym rywalem w nadchodzących wyborach, wskazał na główną oś rywalizacji politycznej w kraju.
– Od lat w polskim życiu politycznym dominują dwie siły – Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość. Sądzę, że między kandydatami popieranymi przez te partie rozegra się walka o zwycięstwo, najprawdopodobniej w drugiej turze – powiedział.
Odnosząc się do pierwszego roku rządów Donalda Tuska, Jacek Włosowicz wyraził swoje rozczarowanie.
– Dla obywateli kluczowe jest to, by płacili prostsze i niższe podatki oraz by mieli zapewnione bezpieczeństwo – zarówno na granicach zewnętrznych, jak i wewnątrz kraju, w postaci dostępu do służby zdrowia. Niestety, zamiast poprawy, słyszymy teraz, że wiele rzeczy się nie da zrobić. To rozczarowuje. Jeszcze rok temu krytykowano każde działanie poprzedniego rządu w tej sprawie, teraz widzimy twardą kontynuację tych działań, co mnie cieszy, bo tak właśnie powinno być – dodał.
Polityk zwrócił uwagę na ważną rolę, jaką Polska może odegrać w nadchodzącym okresie, obejmując prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.
–Mam nadzieję, że będziemy nie tylko głośno wyrażali swoje stanowisko, ale podejmowali mądre i rozważne decyzje, które przyczynią się do stabilizacji i rozwoju gospodarczego. Chciałbym, aby o Polsce mówiono dobrze, a nasza rola w Europie była znacząca. To wymaga zarówno odpowiedzialności na szczeblu krajowym, jak i dobrze przemyślanych działań w polityce zagranicznej – podsumował.