Radni przyjęli w czwartek (19 grudnia) przyszłoroczny budżet Kielc. Za głosowało 16 radnych z klubów Koalicji Obywatelskiej, Miasta Przyszłości i Perspektywy. Przeciwko było 8 radnych klubu PiS. Jedna osoba, radna PiS, Anna Jaworska-Dąbrowska – nie oddała głosu.
Michał Piasecki rekomendując budżet zauważył, że obejmuje nie tylko sprawy bieżące, ważne dla mieszkańców, ale także projekty dotyczące inwestycji i stabilizacji finansów publicznych. Przypomniał, że to pierwszy autorski projekt tego zarządu, którzy przewiduje pozyskiwanie pieniędzy zewnętrznych z UE oraz różnych programów rządowych. Przewiduje plan stabilizacji finansów publicznych, ale także realizację ważnych zadań inwestycyjnych. To m.in. rewitalizacja placu Wolności.
– Mamy nadzieję, że po przebudowie to będzie miejsce reprezentacyjne, spełniające także inne funkcje. W planach jest, aby z tej przestrzeni korzystało także Muzeum Zabawy i Zabawek – mówi.
Radny zwrócił uwagę na zaplanowane w budżecie projekty rewitalizacji śródmieścia, czy budowę parku w Dolinie Silnicy.
Swoje poparcie dla budżetu zadeklarował także Marcin Chłodnicki – z klubu Miasto Przyszłości. Zauważył, że budżet po stronie wydatków to 2 mld zł. Zawiera wiele wartościowych działań, chociaż można zawsze się spierać, które należy traktować priorytetowo. Jego zdaniem budżet jest realny.
– Na pochwałę zasługuje wpisanie do planu wydatków: budowy żłobka na Ślichowicach, rewitalizacji Doliny Silnicy czy uzbrojenie i udostępnienie terenów inwestycyjnych na Malikowie. To także projekty związane z profilaktyką zdrowotną czy bezpieczeństwem na drogach – mówi.
Radny stwierdził, że chociaż budżet nie jest z gumy chciałoby się, aby więcej pieniędzy zostało przeznaczonych na kulturę, sport amatorski, budowę tanich mieszkań na wynajem czy promocję miasta pod względem biznesowym.
Za przyjęciem budżetu był także Maciej Bursztein – z klubu Perspektywy.
Stwierdził, że nie jest to budżet idealny, bo każdy chciałby widzieć większe kwoty przeznaczane na edukację czy kulturę. Bardzo ważne jest także przygotowywanie terenów inwestycyjnych, które mogą napędzać całą gospodarkę.
– Mamy jednak świadomość, że nie zabierzemy tych pieniędzy z innych działów. Ten budżet jest taki jak musi być, ale liczę na to i zrobię wszystko, aby z każdym rokiem tych pieniędzy było więcej – podsumował Maciej Bursztein.
Krytycznie o planach miasta wypowiadał się natomiast Marcin Stępniewski z klubu PiS.
Jak stwierdził, liczył na to, że nowa kadencja to nowy prezydent, nowe otwarcie i nowy budżet.
– Miało się wiele zmienić, tymczasem analizując budżet można dostrzec ducha poprzedniej ekipy – dodaje.
Radny przypomniał, że Agata Wojda była wiceprezydentem miasta za czasów Bogdana Wenty. W związku z tym – jak się wyraził – budżet to kalka z Bogdana Wenty – z upiększeniami, które nie rozwiązują problemów mieszkańców. Jest on ładnie opakowany, ale brakuje w nim np. inwestycji, które mogą być kołem zamachowym dla gospodarki. Zdaniem Marcina Stępniewskiego brak także wieloletniego planu na poprawę stanu infrastruktury drogowej, a program „Kielce bez dziur” to tylko pudrowanie niewystarczających działań w tym zakresie.
Jako przykład podał, że na ten cel przeznaczonych jest w budżecie 10 mln złotych, co jest kroplą w morzu potrzeb. Podobnie ocenił niewielkie pieniądze przeznaczane na rozwój terenów inwestycyjnych czy zapowiadane podwyżki dla miejskich pracowników.
Budżet Kielc na 2025 rok przewiduje wydatki w wysokości ponad 2 mld złotych, ale także rekordowe zadłużenie miasta, na poziomie 1 mld 300 mln zł. Agata Wojda podkreśla, że z tego powodu operacje finansowe muszą być przemyślane i odpowiedzialne, a miasto musi sięgać po każdą możliwą złotówkę dofinansowania.