Norweskie systemy antyrakietowe NASAMS gotowe do obrony polskiego nieba. Wydzielone oddziały norweskiej armii wraz z nowoczesnym uzbrojeniem do zwalczania rakiet znajdujących z w odległości od 15 do 30 kilometrów, zostały rozmieszczone na Podkarpaciu w rejonie lotniska Jasionka. Znajduje się tam hub logistyczny, który wykorzystywany jest do wysyłania pomocy międzynarodowej dla Ukrainy.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że wsparcie norweskiej armii wyrzutniami, ale też myśliwcami F-35, a także działania innych państw NATO, to przykład jedności sojuszu. Minister przypomniał, że w ochronę polskiej przestrzeni powietrznej angażują się nie tylk Norwegowie, ale też Niemcy, Brytyjczycy i Amerykanie, od których mamy wsparcie w postaci F-35.
Norweska misja na Podkarpaciu ma potrwać do Wielkanocy. Do Polski przyleciało 100 żołnierzy z tego państwa. Wiceminister obrony Cezary Tomczyk powiedział Polskiemu Radiu, że nasz rząd docenia inicjatywę Norwegów. Wskazał też, że kraje skandynawskie oraz państwa bałtyckie patrzą na zagrożenie ze wschodu w podobny do Polski sposób. Wiceszef MON ocenił, że wsparcie norweskiej armii wzmacnia naszą obronę przeciwlotniczą i przeciwpowietrzną. Dodał, że choć nie można ujawniać szczegółów zaangażowania sojuszników, to warto im za to w sposób szczególny podziękować.
Norweskie NASAMS to system obrony lotniczej krótkiego zasięgu. Uzbrojenie powstało dzięki współpracy norweskiego Kongsberga i amerykańskiego Raytheona. NASAMS-y są na wyposażeniu sił zbrojnych w Finlandii i Holandii oraz na Litwie. Mają je także amerykańskie jednostki. Są używane m.in. do ochrony Białego Domu i Pentagonu.
W Polsce norweskie systemy stanowią element zintegrowanej obrony powietrznej i przeciwrakietowej NATO. Zadaniami dowodzi Europejskie Dowództwo Powietrzne sojuszu (AIRCOM). Operacja, w której bierze udział kilku krajów NATO, wzmacnia wschodnią flankę w obliczu zagrożenia wynikającego z inwazji Rosji na Ukrainę.