Do kogo należą Kielce? – odpowiedzi na to pytanie poszukują twórcy spektaklu, który przygotowuje Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Znajdzie się w nim nie tylko historia stolicy regionu z ostatnich kilku dekad, ale także wiele dramatów ludzkich.
Przedstawienie ma nosić tytuł „Protest kielecki. Do kogo należą Kielce?”. Temat podsunęło życie, a dokładnie spór z kielecką rodziną kamieniczników, która utrudniała prace przy modernizacji zabytkowej siedziby sceny dramatycznej. Już wówczas dyrektor kieleckiego teatru Michał Kotański zapowiedział, że powstanie spektakl, który pokaże kwestie własności nieruchomości w centrum stolicy Świętokrzyskiego. Ale temat został potraktowany szerszej.
Dwie strony działalności dewelopera
Jak mówi Paweł Sablik, dramaturg Teatru Żeromskiego, spektakl jest reakcją na zapotrzebowanie społeczne.
– Jeśli teatr odczuwa i widzi, że tętnica miasta, czyli ulica Sienkiewicza, plac Wolności, Rynek, Planty mogły być żywsze, lepiej zagospodarowane, tętnić życiem, to chcieliśmy sprawdzić, z czego wynika jakiś rodzaj braku, który zauważamy. To ma związek z tym, kiedy i w jakich okolicznościach miasto pozbyło się nieruchomości przy konkretnych adresach. Staramy się projektować jakąś rzeczywistość, w której kielczanki i kielczanie mogliby pełniej korzystać z głównej, turystycznej ulicy i jak mogłoby to wpłynąć na korzystanie z niej przez osoby z zewnątrz, ludzi którzy do nas przyjeżdżają – wyjaśnia.
Przedstawienie ma się składać z trzech części. Paweł Sablik zaznacza, że w jednej będzie podsumowywać współczesną działalność deweloperów.
– To też jest taki wątek, który budzi kontrowersje, bo z jednej strony cieszymy się, że miasto się rozwija, że może nowe budynki będą się wiązały z napływem nowych osób. Natomiast pojawiają się też obawy o to, w jakich miejscach te budynki powstają, jaką mają wysokość. Czy te nowe obiekty dadzą jakąś korzyść mieszkańcom miasta, w postaci na przykład nowej drogi czy szkoły, czy to będzie zysk tylko dewelopera – tłumaczy.
Własność w historycznym ujęciu
Twórcy nie uciekają również od warstwy historycznej, bo brzemię II wojny światowej mocno ciąży na rozwoju miasta. Paweł Sablik zauważa, że po 1945 roku można było zauważyć swoisty boom mieszkaniowy.
– Ponieważ 30 proc. osób, które przed 1939 rokiem mieszkały w Kielcach, to byli Żydzi. Wielu z nich zginęło. Co się działo z majątkiem, kiedy ci, którzy ocaleli wracali lub wracali ich potomkowie. Jak zostali przyjęci przez kielczanki i kielczan? Czy odzyskali swoje własności? A jeśli sprzedali, to dlaczego? Bo chcieli zamieszkać gdzie indziej, czy może dlatego, że im wprost ktoś powiedział, że mają się tutaj nie pokazywać, a takie materiały też mam – przyznaje.
Trzeci aspekt to czas spojrzenia na przełom ustrojowy w Kielcach.
– W jaki sposób ta dynamika związana z własnością nieruchomości zmienia się, kiedy komunizm przekształca się w demokrację. Kto, jakie osoby mogły skorzystać na tym i w jaki sposób – mówi.
Warto zabrać głos
Prace nad scenariuszem rozpoczęły się ponad rok temu. Paweł Sablik podkreśla, że to była żmudna praca.
– W ramach pracy z reżyserem, Jakubem Skrzywankiem, ale przede wszystkim z Julią Nowak – rezydentką dramaturgiczną Teatru Żeromskiego odbywaliśmy kwerendy w Archiwum Akt Dawnych, przeglądaliśmy dawną prasę kielecką. Sprawdzaliśmy, na ile w tych miejscach można znaleźć dokumentów dotyczących kieleckiego mienia i kwestii własnościowych. Przeprowadzaliśmy wywiady z różnymi osobami, dziennikarzami, prawnikami, urzędnikami, mieszkańcami. Dowiadywaliśmy się, jak ta tematyka istnieje wśród wielu osób. Na bazie tych materiałów, Julia i Jakub budują scenariusz spektaklu – tłumaczy.
We wtorek (4 lutego) Paweł Sablik spotkał się z kieleckimi dziennikarzami, by z nimi porozmawiać m.in. o tym, jak we współczesnych mediach funkcjonują kwestie własnościowe, sprawy związane z polityką deweloperów, ale i działaniami miasta w sferze nieruchomości.
W tworzeniu ostatecznej koncepcji spektaklu mogą pomóc także państwo. Paweł Sablik prosi o przesyłanie opisów własnych doświadczeń związanych z własnością, albo z wynajmem.
– Interesują nas historie, jak zostaliście eksmitowani, jak ktoś wam odcinał prąd, jak ktoś podwyższał wam czynsz z dnia na dzień, albo kazał się wyprowadzać. Historie tego, że nikogo nie obchodziło, że wasi sąsiedzi są przemocowi i utrudniają wam życie, trudne kwestie spadkowe. Wszystkie te historie bardzo nas interesują. Nie oznacza to, że znajdą się w spektaklu, ale będą dla nas cenną informacją, nie będziemy się czuli jak jedyne osoby, które interesuje ten temat, a czasami tak się czujemy – przyznaje.
Historie można przesyłać na adres: protestkielecki@teatrzeromskiego.pl albo idziemypowas@teatrzeromskiego.pl
Granica między tym, co by chcieli, a co można
Paweł Sablik zwraca uwagę, że premiera „Protestu kieleckiego” będzie później, niż pierwotnie planowano, ale to opóźnienie jest korzystne dla spektaklu.
– Teraz sprawdzamy, jaka jest granica między tym, co chcielibyśmy powiedzieć, a tym co możemy powiedzieć, bo jednak mamy ograniczenia. Pewne rzeczy rozwiązuje się prawnie, a pewne rzeczy rozwiązuje się sztuką. Jako osoby, które mają empatię czasami mówimy: „o nie, to trzeba powiedzieć!”, ale wtedy musimy szukać sposobu, by móc to opowiedzieć. Przesunięcie tej premiery dobrze nam zrobiło jeśli chodzi o konstruowanie tego spektaklu – zaznacza.
Premiera jest zaplanowana na 31 maja tego roku.