Jest to jedna z największych, jeśli nie największa tego typu kolekcja w kraju. Teraz zostanie poddana badaniom. Ciosła, topory, siekiery i dłuta ze zbiorów Działu Archeologii Muzeum Narodowego w Kielcach trafią w ręce ekspertów. Umożliwi to projekt, na który nasze muzeum pozyskało fundusze z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Dr Beata Polit, kierownik Działu Archeologii Muzeum Narodowego w Kielcach wyjaśnia, że pełna nazwa działania brzmi: „Muzealne magazyny źródłem wiedzy o pradziejach. Ciosła, topory, siekiery i dłuta ze zbiorów Działu Archeologii Muzeum Narodowego w Kielcach – chronologia, technologia i funkcja”.
– Celem projektu jest kompleksowe opracowanie jednej z największych w Polsce kolekcji siekier, toporów, cioseł i dłut, wykonanych z kamienia i krzemienia. W skład tego zbioru wchodzi ponad 250 okazów, odkrytych na obszarze województwa świętokrzyskiego, które pochodzą z działu archeologii. Kolekcja ta jest bardzo ważna, ponieważ jej największy człon kształtował się na początku XX wieku. Są to materiały pochodzące przede wszystkim z badań Zdzisława Lanartowicza, Jana Samsonowicza, ks. Stanisława Skurczyńskiego, czy Muzeum Narodowego w Kielcach. Kolekcję uzupełniają zabytki pochodzące ze znalezisk luźnych, a także ze zbiorów PTTK, które przejęło Muzeum Świętokrzyskie – opisuje.
Do czego służyły?
Beata Polit dodaje, że są to zabytki do tej pory niepublikowane, które zostaną szczegółowo opracowywane zarówno przez pracowników Muzeum Narodowego w Kielcach, jak również innych specjalistów.
– M.in. będą wykonywane badania traseologiczne, które poszerzą naszą wiedzę na temat np. użytkowania tych narzędzi. Z dumą muszę powiedzieć, że jest to pierwsza tak duża kolekcja tego typu narzędzi krzemiennych i kamiennych, która zostanie poddana tej analizie. To trudne zadanie, więc cieszymy się, że jeden z najlepszych specjalistów w Polsce, dr Piotr Mączyński z Instytutu Archeologii UMCS w Lublinie podjął się tego zadania – podkreśla.
Traseologia to analiza śladów użytkowania – tłumaczy dr Piotr Mączyński.
– Wychodzimy z założenia, że każda praca narzędziami pozostawia na ich powierzchni charakterystyczne ślady zużycia. Bazując na bazie eksperymentalnej, którą sobie wytwarzamy w pierwszej kolejności, czyli sami wykonujemy różnego rodzaju czynności za pomocą narzędzi pradziejowych, replikujemy te ślady i na zasadzie podobieństwa śladów otrzymywanych współcześnie, jesteśmy w stanie zinterpretować ślady istniejące na narzędziach pradziejowych. Jesteśmy więc w stanie odróżnić np. narzędzia, które były wykonywane do cięcia zbóż czy skóry – wyjaśnia.
Siekiera do pracy i jako symbol prestiżu
Z narzędzi naszych przodków specjaliści potrafią odczytać funkcję, jaką dany przedmiot pełnił, czy był wykorzystywany do pracy, czy był przedmiotem prestiżu. Jak wskazuje Piotr Mączyński, do tej drugiej grupy należały np. makrolityczne siekiery z krzemienia pasiastego.
– Znamy ten surowiec, jest ceniony ze względu na swoją barwę, i wydaje się, że w pradziejach też tak było. Jest to krzemień bardzo trudny w obróbce, bardzo ciężko się szlifuje, w porównaniu do innych surowców, np. do krzemienia święciechowskiego. Krzemień pasiasty występował też bardzo głęboko. Wymagał użycia zaawansowanych technik górniczych – opisuje.
Dodaje jednak, że nie są to jedyne symbole prestiżu.
– Są też topory, które nazywamy toporami łódkowatymi. Nazwa wzięła się stąd, że swoim wyglądem przypominają kajak. To przykład narzędzia wzorowanego na formach odlewanych z miedzi. Wytwórcy wytwarzający te narzędzia kamienne, replikowali nawet szew odlewniczy, czyli taki odcisk formy, który powstaje na przedmiotach odlewanych. Oni ryli go w kamieniu – zaznacza.
Piotr Mączyński zwraca uwagę, że narzędzia dużo mówią o życiu naszych przodków, ale także o śmierci.
– Jeśli mamy do czynienia z analizą materiałów grobowych, dodatkowo otrzymujemy pewne informacje odnoszące się do zwyczajów funeralnych. Na przykład w grobach możemy spotkać narzędzia, które były celowo niszczone, zatępiane. Ale były też takie, które były celowo szlifowane, jakby były przygotowywane do pracy w życiu pozagrobowym – tłumaczy.
„Co znajdę do muzeum prześlę”
Na te działania Muzeum Narodowe w Kielcach pozyskało ponad 81 tys. zł. z programu „Ochrona zabytków archeologicznych” realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i koordynowanego przez Narodowy Instytut Dziedzictwa.
Z kolei 70 tys. zł, z tego samego źródła, kielecka placówka otrzymała na drugi projekt, zatytułowany: „>Co znajdę do muzeum prześlę<. Interdyscyplinarne opracowanie wraz z publikacją książkową materiałów z badań Zdzisława Lenartowicza w Złotej pochodzących ze zbiorów Muzeum Narodowego w Kielcach”.
Beata Polit wyjaśnia, że to projekt interdyscyplinarny, realizowany przez grupę ekspertów.
– Będziemy opracowywać kolekcję badacza-amatora, związanego z województwem świętokrzyskim, który na początku XX wieku przeprowadzał badania w miejscowości Złota w powiecie sandomierskim. Odkrył bardzo interesujące zabytki, które przekazał do różnych muzeów. Duża kolekcja trafiła też do naszych zbiorów. Są to przede wszystkim zabytki, datowane na neolit i wczesną epokę brązu. Wyróżniają się piękne i ciekawie ornamentowane naczynia kultury złockiej. Mamy grupą badaczy, którzy zgodzili się wejść do projektu. Są związani z różnymi ośrodkami naukowymi, między innymi Instytutem Archeologii UMCS w Lublinie, z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, czy też tacy specjaliści, jak archeozoolodzy, antropolodzy z Polskiej Akademii Nauk, z Ośrodka Badań Gór i Wyżyn – mówi.
Efektem obu projektów będą publikacje w postaci książek. W przypadku pierwszego będzie to wydawnictwo dwutomowe, w języku polskim i angielskim.