W 22. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce wygrała przed własną publicznością z zamykającym ligową tabelę Śląskiem Wrocław 2:0 (1:0). Wynik spotkania w doliczonym czasie gry pierwszej połowy otworzył Adrian Dalmau, który wykorzystał dokładne podanie Mariusza Fornalczyka i z najbliższej odległości pokonał Rafał Leszczyńskiego.
Hiszpański napastnik ustalił rezultat meczu w 76. minucie zdobywając bramkę z rzutu karnego, podyktowany za zagranie ręką w szesnastce swojego rodaka Marca Llinaresa.
– Tak jak dla Śląska to był mecz o niebagatelnym ciężarze gatunkowym, bo chcieli się podłączyć do tego peletonu, który ucieka, to dla nas był o w miarę spokojne, no powiem tak, jutro. Zdawaliśmy sobie sprawę, że gramy z zespołem bardzo zdeterminowanym, który zrobi wszystko, żeby zdobyć punkty, ale udało nam się ich zatrzymać. Myślę, że było to nasze zasłużone zwycięstwo. Dwa strzelone gole, kolejny raz u siebie bez straty bramki, to jest ważne. Także duże słowo uznania dla chłopaków. Mamy dobry start, ale to jest dopiero początek batalii, także nie można się na chwilę zdrzemnąć, odsapnąć, bo drużyny z tyłu będą goniły. Robimy swoje, teraz przed nami starcie pucharowe, o nim myślimy, a później będą wszystkie siły rzucone na Mielec. To kolejny mecz o niebagatelnym znaczeniu – stwierdził trener Jacek Zieliński.
W Koronie zadebiutował sprowadzony w zimowym oknie transferowym cypryjski obrońca Kóstas Sotiríou. – Zagrał naprawdę solidny mecz, wszedł w trudnym momencie, bo ja wiem, że on tu przyjechał z myślą o grze, bo to jest chłopak, który występował w lidze izraelskiej, kilkanaście spotkań w reprezentacji Cypru, więc na dobrym pułapie, na dobrym poziomie i dzisiaj pokazał rzeczywiście, że może być silnym punktem drużyny. Ja wiem, że on się boryka, znaczy może nie tyle boryka, bo to takie trochę żartobliwe, ale te temperatury, które teraz były, no dla niego były zabójcze wręcz. Chodził skurczony, zgarbiony, nigdy czegoś takiego nie czuł, ale musimy z tym przewalczyć – dodał kielecki szkoleniowiec.
Po raz pierwszy w tym sezonie w żółto-czerwonych barwach zagrał 22-letni pomocnik Jakub Konstantyn.
– Kostek zagrał bardzo solidnie, wszedł w buty, można powiedzieć, zawodników, którzy dobrze radzili sobie na tej pozycji. Najpierw Konrad Matuszewski, później Marcel Pięczek, ale zagrał naprawdę solidnie, później ta zmiana była konieczna, bo rzeczywiście tą stroną Śląsk zaczął nas kąsać i Kostek nie dawał sobie rady z Żukowskim. Ale generalnie parę fajnych akcji do przodu w pierwszej połowie zrobił, kilka fajnych piłek takich do Fornalczyka, kłujących między formacjami, dobry występ – ocenił Jacek Zieliński.
– Tak naprawdę o wyniku zadecydowały dwa momenty, w których się zagapiliśmy. W 48 minucie po wrzucie z autu straciliśmy bramkę, takiego gola do szatni. Później moment, w którym przypadkowa ręka Marka Linaresa, rzut karny i niestety nie udało nam się wrócić do meczu. Piłka nożna to są momenty, to jest gra błędów i przeważnie jest tak, że kto zrobi tych błędów mniej, ten po prostu wygrywa. Trzeba oddać Koronie to co Korony. Wygrali, zgarnęli trzy punkty i myślę, że niejeden zespół tutaj przekona się, że ten teren jest ciężki – stwierdził bramkarz Śląska Rafał Leszczyński.
Korona Kielce w czterech tegorocznych meczach zdobyła 8 punktów, w sumie ma ich na koncie 26 i oddaliła się od strefy spadkowej. Już we wtorek podopieczni Jacka Zielińskiego w ćwierćfinale Pucharu Polski zmierzą się w Chorzowie z Ruchem. Kolejny mecz PKO BP Ekstraklasy rozegrają w sobotę 1 marca w Mielcu ze Stalą.
Korona Kielce: Rafał Mamla – Miłosz Trojak, Bartłomiej Smolarczyk, Konstantinos Sotiriou – Hubert Zwoźny, Nono, Martin Remacle (73. Marcus Godinho), Jakub Konstantyn (73. Wiktor Długosz) – Pedro Nuno (67. Yoav Hofmeister), Adrian Dalmau (82. Jewgienij Szykawka), Mariusz Fornalczyk (82. Shuma Nagamatsu).
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński – Tommaso Guercio (58. Peter Pokorny), Serafin Szota, Aleksander Paluszek, Marc Llinares (79. Krzysztof Kurowski) – Piotr Samiec-Talar, Tudor Baluta (58. Jehor Macenko), Petr Schwarz, Jose Pozo, Mateusz Żukowski (68. Arnau Ortiz) – Sebastian Musiolik (46. Assad Al-Hamlawi).