Wicemarszałkini Senatu i kandydatka Nowej Lewicy na prezydenta Magdalena Biejat podkreśliła w poniedziałek, że sprawą kluczową dla bezpieczeństwa jest odporność państwa.
– Niestety, przez lata kolejne ekipy osłabiały zarówno zaufanie do państwa jak i nasze instytucje – oceniła.
Dodała, że wojna w Ukrainie pokazała, jak ważne jest choćby sprawnie działająca kolej, ochrona zdrowia czy poczta, która – jak mówiła – dzisiaj w Polsce upada pod własnym ciężarem. Podkreślała też rolę współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Mówiła, że w kontekście wyborów ważne jest również bezpieczeństwa „codziennego życia” i poszczególnych grup społecznych, w tym kobiet, choćby w sprawach dotyczących aborcji i praw reprodukcyjnych, ale też np. pracy czy ochrony zdrowia.
– Więc to są naprawdę podstawowe sprawy i trudno oczekiwać od tych młodych ludzi, od tych kobiet, od tych wszystkich osób, którym obiecywaliśmy w 2023 roku, że będzie lepiej, że znowu nam zaufają po tym, jak im wszyscy powiedzieliśmy: +Nie, słuchajcie, jednak to nie jest ważne+. I dlatego też chciałabym bardzo, żeby to wybrzmiało, że jak będziemy traktować obywateli w ten sposób, to oni się nam odwiną i będą mieli rację po prostu – powiedziała.
Podkreślała, że państwo powinno przede wszystkim szanować obywateli i ich prawo do wolności wyboru. Dodała, że ta wolność jest ograniczana krzywdą, którą możemy zrobić innym.
– To znaczy, właśnie każda kobieta powinna mieć prawo do wyboru, czy chce donosić uszkodzoną ciążę czy nie, a państwo niezależnie od tego wyboru powinno ją w tym wesprzeć. Każdy powinien mieć prawo wyboru, czy chce kupić mieszkanie na kredyt, czy woli wynająć to mieszkanie, a państwo powinno zrobić wszystko, żeby ten wybór był realny – mówiła.
Podkreślała, że nie zagwarantujemy prawdziwej wolności bez wsparcia ze strony państwa, bez solidarności społecznej.
– I tak ta solidarność społeczna oznacza również to, że bardzo bogaci ludzie muszą płacić trochę wyższe podatki, ale również wielkie korporacje, które dzisiaj migają się od płacenia podatków w Polsce na różne sposoby, a państwo nic z tym nie robi, żeby im to utrudnić – wskazała.
Kandydatka Nowej Lewicy podkreślała, że mamy czasy, w których potrzeba odwagi.
– Bo wymagają od polityków tego, żebyśmy przestali myśleć w kontekście kampanii wyborczej, najbliższego krzykliwego nagłówka, w kontekście tego czy zrobimy newsa czy nie, czy będziemy ładnie wyglądać na tle na konferencji prasowej na tle jakichś armatohaubic, a zaczęli myśleć w kontekście naszego strategicznego interesu i długofalowego interesu Polski – stwierdziła.
Oceniła, że w obecnej kampanii widać jak wielu polityków z tym się zmaga i jak trudno wyjść poza „logikę codziennej nawalanki politycznej” i działać w kierunku odpowiedzialnego kreowania polityki publicznej, strategii Polski czy naszych sojuszy.
Biejat była pytana przez jednego z uczestników kongresu, co odróżnia ją od Rafała Trzaskowskiego i dlaczego to na nią powinien oddać głos wyborca centrolewicowy. „Dlatego, że ja zawsze mówię prawdę. I dlatego, że nie będę zmieniać poglądów pod wpływem sondaży” – odpowiedziała.
Deklarowała, że można spróbować przekonać ją do zmiany zdania, ale nie stanie się to pod wpływem sondaży, tylko pod wpływem dialogu.
– Głosując na mnie nie kupujecie państwo kota w worku, tylko po prostu dość solidny produkt – stwierdziła.
Podkreślała potrzebę dialogu, choć – jak zauważyła – nie zachęca do tego dzisiejszy klimat w mediach społecznościowych i tradycyjnych. Przypomniała, że na początku kampanii powiedziała, że powinniśmy nałożyć ograniczenia na platformę X.
– Dostało mi się za to po głowie. Stoję nadal przy tym stwierdzeniu, ponieważ uważam, że dzisiaj media społecznościowe robią nam bardzo dużo krzywdy. Zamykają nas w naszych bańkach, promują algorytmy, promują bardzo mocno negatywne przekazy, konflikt, algorytmy, nad którymi nie mamy żadnego wpływu – mówiła.
Dodała, że jest dla niej niepojęte, że dzisiaj niektórzy tak zaciekle bronią interesów wielkich gigantów cyfrowych zza oceanu. Oceniła, że dzisiaj w mediach społecznościowych króluje dezinformacja.
– Bardzo się cieszę, że w Ministerstwie Cyfryzacji trwają prace nad tym, żeby z deep fake’ami, żeby z dezinformacją w sieci walczyć. Bo dzisiaj te możliwości wykorzystują takie reżimy jak reżim Putina na przykład, żeby wpływać na nasze wybory, na nasze nastroje społeczne i żeby destabilizować też sytuację wewnętrzną Polski. To jest element naszego bezpieczeństwa – mówiła.
Oceniła, że prezydent powinien być ważnym aktorem w procesie wypracowywania narzędzi do uregulowania tej sfery i działać wspólnie z rządem, instytucjami i państwami w ramach UE. Wskazała, że chodzi m.in. o to, żeby użytkownicy mediów społecznościowych mieli większy wpływ na to, w jaki sposób ich dane są wykorzystywane.