Polska musi mieć prezydenta „nie z Warszawy” – przekonywał w Białymstoku kandydat Trzeciej Drogi na ten urząd, marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Odnosząc się do sytuacji w regionie leżącym przy granicy z Białorusią, a z którego jest posłem, powiedział, że „Podlasie to nie jest dziki Zachód”.
Hołownia od wtorku przebywa z kampanią w Podlaskiem, gdzie spotyka się z mieszkańcami. We wtorek odwiedził m.in. Suwałki, w środę zaplanowane ma spotkania w Bielsku Podlaskim i Białymstoku.
– Polska naprawdę musi mieć dzisiaj prezydenta nie z Warszawy (…), dzisiaj jest potrzebna zupełnie inna perspektywa – powiedział Hołownia przed południem w środę na konferencji prasowej. Dodał, że Warszawa to stolica i bardzo ważna część Polski, ale Polska „to też Podlasie, to te wszystkie miasta”, które odwiedza i doskonale rozumie to, co tam słyszy.
Jak przekonywał, w tym miejscach „sprawy naprawdę wyglądają zupełnie inaczej, niż z warszawskiej perspektywy”.
– Trzeba, żeby ktoś jasno, wyraźnie i dobitnie powiedział, politykom również: Podlasie to nie jest dziki Zachód, to nie jest żaden poligon, żeby przyjeżdżać tutaj i strzelać sobie selfie z zaporą na granicy, albo publikować filmiki, które będą utrwalały ten wizerunek naszego regionu, jako regionu w którym jest niebezpiecznie, jako regionu, do którego zanim się przyjedzie, to trzeba zadzwonić i zapytać czy będą kontrole i czy będą nas zatrzymywać i czy na pewno jest tutaj spokojnie i można przyjechać z dziećmi – mówił Hołownia.
W jego ocenie taki przekaz to „szkodzenie temu regionowi i szkodzenie bezpieczeństwu Polski”. Hołownia podkreślał, że konieczne jest wsparcie małego i średniego biznesu w tym regionie, dotkniętego sytuacją na granicy z Białorusią – zamknięciem przejść drogowych, a później skutkami presji migracyjnej i związanej z tym koniecznością ochrony tej granicy.
Mówiąc o wsparciu, wymienił m.in. 30 mln zł z ministerstwa funduszy i polityki regionalnej dla agencji celnych na preferencyjne pożyczki, z których – jak podał – „będzie można umorzyć nawet do 30 proc. tak, żeby mogły utrzymać zatrudnienie, żeby mogły przetrwać ten trudny czas”. Nie podał szczegółów.
Mówił też o 125 mln zł rządowych środków na wsparcie Polski północno-wschodniej. Chodzi o Rządowy Program Rozwoju Północno-Wschodnich Obszarów Przygranicznych na lata 2024-2030, który skierowany jest do samorządów czterech województw przy granicy z Rosją, Białorusią i Ukrainą, łączny budżet to 500 mln zł, każde z województw ma po 125 mln zł. Pieniądze mogą być wydawane m.in. na drogi, inwestycje wodno-kanalizacyjne, zbiorniki retencyjne, tereny zielone, szlaki rowerowe.
Poruszył też kwestię pomocy przedsiębiorcom m.in. także poprzez rozwiązanie kwestii składki zdrowotnej, który nazwał „podatkiem, który zarzyna ludzi”. Powiedział, że 600 tys. małych działalności, także z województwa podlaskiego, zostało „zamkniętych i zawieszonych” w 2023 roku. Wskazał też, że rozmów z przedsiębiorcami dowiedział się, „jak nieprawdopodobnie rośnie szara strefa”.
– Dzisiaj musimy mieć jak najmniejszą szarą strefę, dzisiaj musimy jak najmocniej pomagać małym i średnim przedsiębiorcom, żeby się rozwijali i płacili składki i podatki. W momencie, w którym będziemy zarzynać ich niesprawiedliwą składką zdrowotną dalej, od której nie będzie lepiej ani ochronie zdrowia, ani nie będzie lepiej przedsiębiorcom – to oni w ogóle żadnych składek i podatków nie zapłacą, bo się zamkną i urośnie szara strefa – mówił.
Hołownia podkreślił też, że dzisiaj w Podlaskiem „trzeba stworzyć wspólny front” i promować to miejsce jako przyjazne ludziom, do którego warto przyjechać także z dziećmi, a przede wszystkim – jako miejsce bezpieczne. Wskazał, że wszystkie rządowe inwestycje w zakresie bezpieczeństwa są nie po to, żeby robić sobie z nimi zdjęcia i wrócić do Warszawy. Uważa, że firmy muszą później sobie radzić z tym wizerunkiem, który jest podawany w mediach społecznościowych. – Dzisiaj potrzebujemy kogoś, żeby zachęcał, żeby to Podlasie promować, żeby być jego ambasadorem, żeby pokazywać, że tu jest bezpiecznie, a nie niebezpiecznie – powiedział.
Zaznaczał, że trzeba sprawić, żeby Podlasie „znowu stało się modne” i żeby w świadomości ludzi było bezpiecznym i pięknym miejscem. Jeszcze raz powtórzył, że Podlasie to nie dziki Zachód, ani strefa zmilitaryzowana, gdzie częściej można spotkać czołg niż żubra. – To jest normalne miejsce, gdzie ludzie chcą żyć, gdzie ludzie chcą przyjmować gości, gdzie ludzie chcą cieszyć się życiem i tym pięknem, które przecież tak dobrze znam – powiedział Hołownia, który wychował się w Białymstoku.