Budowa zakładu produkującego nawozy sztuczne z naturalnych komponentów w sąsiedztwie terenów zamieszkałych może prowadzić do szeregu uciążliwości dla lokalnej społeczności. Takie odczucia i obawy mają mieszkańcy Niegosławic w gminie Wodzisław, gdzie powstała instalacja do produkcji nawozów. W wytwórni jeszcze nie rozpoczęła się na dobre produkcja, a zakład już uprzykrzał im życie. Okoliczni mieszkańcy skarżą się na smród, który wdziera się do ich domów. A to dopiero początek tego, co może ich czekać, bo firma jest dopiero w fazie rozruchu. O uciążliwym sąsiedztwie rozmawialiśmy w środę (9 kwietnia) w programie Interwencja.
Odtwarzacz plików dźwiękowych
Spółka Polskie Nawozy Sp. z o.o. otworzyła w Niegosławicach zakład produkcji nawozów i polepszaczy glebowych. Zakład znajduje się w odległości zaledwie 20-30 metrów od budynków mieszkalnych. Jednym z głównych problemów związanych z taką działalnością jest emisja nieprzyjemnych zapachów. I na intensywny, trudny do zniesienia odór, uskarżają się nie tylko mieszkańcy sąsiadujących z zakładem domów, ale i ludzie mający domy kilkaset metrów dalej. Najgorzej było latem, ale nawet gdy był mróz, smród uniemożliwiał wyjście z domu, otwarcie okien czy wywieszanie prania. Ludzie mieli nudności i ogromny ból głowy. Najbardziej odczuwały to dzieci i osoby starsze.
Szef firmy, który z powodu – jak poinformował – wielu obowiązków służbowych nie mógł uczestniczyć w audycji, przed rozruchem działalności uspokajał mieszkańców Niegosławic, że produkcja nie będzie uciążliwa dla okolicy. Zapewniał ponadto, że będzie się odbywać w najbardziej oddalonej od budynków mieszkalnych hali. Tymczasem działalność prowadzona była tuż za ogrodzeniem – zaledwie kilkadziesiąt metrów od okolicznych domów.
W zabudowaniach, w których mają być wytwarzane nawozy, była kiedyś chlewnia świń. Jednak – jak wspominają mieszkańcy Niegosławic – jest to nieporównywalne z tym, co ma miejsce teraz. W momencie prowadzenia produkcji smród jest taki, że w ogóle nie da się oddychać. Dodatkowym obciążeniem jest pył, który powstaje przy przeładunku.
Dominik Łukasik, burmistrz Wodzisławia, powiedział, że firma nie ma jeszcze stosownych zgód i pozwoleń, na to by prowadzić działalność, jednak pod przykrywką rozruchu maszyn prowadzi wielkoskalową produkcję. A do tego czuje się zupełnie bezkarna. Wszystko zaczęło się w lipcu 2023 roku. Wtedy przedsiębiorca zwrócił się do gminy z wnioskiem o wydanie decyzji środowiskowej na produkcję polepszaczy glebowych. Władze gminy nie wiedziały, z jakimi dolegliwościami ma to być związane. Domyślając się, że może to być produkcja uciążliwa dla okolicy, burmistrz wydał postanowienie o nakazie wykonania raportu środowiskowego. W odczuciu burmistrza przedsiębiorcy się to nie spodobało, bo chciał, by decyzję o wydaniu raportu, uzyskał od razu. Natomiast raport wiąże się z długotrwałą procedurą i z uzgodnieniami z wieloma instytucjami. Zdaniem burmistrza bulwersujące jest to, że przedsiębiorca czuł się bezkarny i nie mając odpowiednich zgód oraz pozwoleń, prowadził tak specyficzną produkcję i niczego się nie boi.

Burmistrz Wodzisławia, Dominik Łukasik, dodał, że uczestniczył w kontrolach WIOŚ i udokumentował, że i na zewnątrz i w halach zakładu są zmagazynowane gotowe produkty w półtonowych big bagach, których są setki. Ponadto kontrole akredytowanego laboratorium Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wykazały, że w trzech z czterech pobranych ze składowiska próbek, z którego ma być produkowany nawóz, jest salmonella. Burmistrz powiedział, że jest oburzony tym, że pomimo, że WIOŚ poinformował, że czyn ten nosi znamiona popełnienia przestępstwa, skierował sprawę na drogę postępowania sądowego i wysłał informacje do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, do Wód Polskich i do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Nasiennictwa, instytucje te nic z tym nie zrobiły. Mało tego, RDOŚ dalej proceduje raport.
Jak przekazała w pisemnym oświadczeniu przed audycją „Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, złożona do RDOŚ w Kielcach dokumentacja uzupełniana była pod względem formalnym. Uzupełnienie zostało przekazane przez Burmistrza Miasta i Gminy Wodzisław w dniu 04.04.2025 roku. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach uzgadnia warunki realizacji dla planowanego przedsięwzięcia, nie posiada natomiast uprawnień do kontroli działalności obecnie prowadzonej na terenie działki inwestycyjnej. Obecnie sprawdzany jest zebrany materiał w sprawie. Stanowisko zostanie przekazane do Burmistrza Miasta i Gminy Wodzisław w terminie do 05.05.2025 roku. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach uzgadnia warunki realizacji dla planowanego przedsięwzięcia, nie posiada natomiast uprawnień do kontroli działalności obecnie prowadzonej na terenie działki inwestycyjnej”.
Witold Bruzda, Świętokrzyski Inspektor Ochrony Środowiska poinformował, że Inspekcja prowadziła w tym przedsiębiorstwie kontrole wielokrotnie, a w przeciągu dwóch miesięcy także pełną kontrolę w trybie interwencyjnym, czyli bez zawiadamiania przedsiębiorcy o jej zrealizowaniu. Ustalono wtedy, że wśród czterech zgromadzonych pryzmach w trzech stwierdzono obecność salmonelli. Dodał, że spółka miała realizować produkcję nawozów z półproduktów, czyli tzw. polepszaczy gleby, które są wytworzone na bazie osadów ściekowych. Badania stwierdziły, że przetwarzane tu osady ściekowe nie do końca zostały przerobione, dlatego pojawiają się bakterie salmonelli. Co oznacza, że substancje, które zostały do zakładu przywiezione do produkcji, należy traktować jako odpad niebezpieczny.
Witold Bruzda poinformował, że po kontroli WIOŚ zawiadomił prokuraturę rejonową o możliwości popełnienia przestępstwa z artykułów 182 i 183 dotyczących niewłaściwego postępowania z odpadami i o zanieczyszczeniu wody, powietrza i innych substancji, które może zagrażać życiu lub zdrowiu człowieka.
Problemem pozostaje sprawa usunięcia i zutylizowania odpadów, w których stwierdzono salmonellę. Jeżeli nie zrobi tego przedsiębiorca, spadnie to na barki samorządu, czyli podatnika. A to są ogromne koszty.