– Bezpośrednio nie powinniśmy bardzo ucierpieć na amerykańskich cłach, ale to oznacza kolejne osłabienie europejskiej branży motoryzacyjnej i może spowodować zwolnienia – powiedział na antenie Radia Kielce Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
We wtorek (8 kwietnia) przedstawiciele polskiej branży motoryzacyjnej spotkali się w tej sprawie z premierem Donaldem Tuskiem. Zaapelowali, by negocjować z Amerykanami rezygnację z ceł lub ich obniżenie. Gość Radia Kielce podkreślił, że była to długa i bardzo merytoryczna rozmowa.
– Punktem wyjścia były cła, choć Polska nie jest krajem, który najbardziej na tym ucierpi, jeśli chodzi o branżę motoryzacyjną. My właściwie nie dostarczamy na rynek amerykański gotowych samochodów, a jedynie części i podzespoły, i to głównie do krajów ościennych, gdzie te części są wykorzystywane w produkowaniu samochodów wysyłanych do Stanów Zjednoczonych. Wartość to mniej więcej miliard złotych, co nie stanowi dużej kwoty w stosunku do całego naszego eksportu wynoszącego prawie 200 mld zł – wyjaśnia.
Ekspert zaznacza jednak, że problemy którejś z fabryk dostarczających podzespoły – mogą oznaczać zwolnienia, co może być poważnym problemem szczególnie w mniejszych miastach, gdzie taka firma jest ważnym pracodawcą.
Jakub Faryś mówi, że polska branża motoryzacyjna ma jednak także inne problemy.
– Po covidzie, po zerwanych łańcuchach dostaw, rozpoczęciu wojny w Ukrainie, szalejących cenach surowców i dwóch ważnych wydarzeniach, czyli przechodzeniu na zeroemisyjność, co jest bardzo kosztownym i dużym wyzwaniem dla branży, dodatkowo w sytuacji ekspansji chińskich firm, branża europejska po tych wszystkich zdarzeniach jest naprawdę w kiepskiej kondycji. Mówi się o kryzysie, niektórzy mówią o bardzo dużym kryzysie. Jestem optymistą, uważam, że można coś zrobić, żeby ta branża kwitła. Trzeba przedsięwziąć jednak odpowiednie działania. Ciągle mamy nadzieję, że nastąpi przegląd sytuacji jeśli chodzi o cele emisyjne ustawione bardzo wysoko na 2025 rok. Przegląd powinien objąć sytuację w przemyśle, ile samochodów niskoemisyjnych się rejestruje w Europie, a w tym roku powinniśmy zarejestrować ponad milion więcej niż w zeszłym, czyli 2,5 mln. I bardzo wiele wskazuje na to, że tego nie zrobimy, co oznacza kary. To bez sensu. Może lepiej, żebyśmy przeznaczyli te pieniądze na rozwój i badania w zakresie zeroemisyjnoiści. Trzecia rzecz, to infrastruktura, która wciąż nie jest wystarczająca, by można było się poruszać komfortowo samochodem elektrycznym czy wodorowym – wymienia.
Branża motoryzacyjna odpowiada za 8 proc. polskiego PKB, zatrudnia ok. 400 tys. osób. Jakub Faryś przyznaje, że amerykańskie cła, które nałożą się na dotychczasowe problemy europejskiej branży motoryzacyjnej mogą przełożyć się na zwolnienia.
– Kilkanaście tysięcy osób zostało zwolnionych z zakładów bezpośrednio produkujących. Obawiamy się, że to nie koniec, i że kolejne zwolnienia będą następowały. Te cła to kolejny kamyczek do ogródka – dodaje.
Zapytany o wpływ ceł na na ceny nowych samochodów, ekspert ocenił, że trudno to przewidzieć, choć z pewnością będzie to oznaczało podwyżki, także w samych Stanach Zjednoczonych. Zaznaczył, że amerykański rynek jest bardzo ważny dla każdego producenta aut, ponieważ rocznie rejestruje się tam kilkanaście milionów pojazdów.