Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym nie rozprzestrzenia się, sytuacja jest stabilna. Jego dogaszanie może potrwać wiele dni – poinformowała w środę (23 kwietnia) na briefingu prasowym w Polkowie (Podlaskie) straż pożarna.
Przyznał, że potrzeba do tego wielu strażaków i że „będzie on trwał jeszcze wiele dni, jak nie kilka tygodni”. Poinformował, że na miejscu jest ok. 400 strażaków wspieranych przez inne służby. W sumie w akcji uczestniczy ponad 500 osób.
Zastępca komendanta PSP przypomniał, że dla potrzeb akcji powstały wielokilometrowe magistrale wodne, w działaniach używane są też śmigłowce, które zrzucają wodę.

Już we wtorek strażacy informowali, że w niektórych miejscach pożar może przechodzić w głąb torfu i ma miejsce pod powierzchnią gruntu.
„W tej chwili potrzebujemy znaleźć każde miejsce gdzie jest wyższa temperatura, pożar wszedł w głąb, musimy to sprawdzić, przekopać, przelać (wodą-PAP) (…) dlatego jeszcze przez wiele, wiele dni będziemy tu pracować, żeby ten pożar dokładnie dogasić” – powiedział Szyszko.
Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Artur Wiatr poinformował, że pożar rozpoczął się w okolicy Polkowa, ale nie spowodował zagrożenia dla ludzi i mienia. Dodał też, że nie ma informacji, by w pożarze zginęły jakieś zwierzęta.
„Największą stratą przyrodniczą to jest to, co spłonęło bezpośrednio w ogniu, czyli wszystkie drobne stworzenia, bezkręgowce, drobne kręgowce, to co nie miało szansy ucieczki” – poinformował Wiatr.
Zaznaczył, że pożar rozpoczął się w sąsiedztwie obszaru ochrony ścisłej Czerwone Bagno i miejsce to było potencjalnie zagrożone. „Dzięki wysiłkom wszystkich służb pożar nie rozprzestrzenił się na ten teren” – dodał Wiatr.
Czerwone Bagno ma powierzchnię 4190 ha. Pożar objął jedynie 19 hektarów tego obszaru. Czerwone Bagno jest unikalnym obszarem bagiennym na skalę całego kraju i jednym z najstarszych obszarów chronionych w Polsce.