Mieszkańcy gminy Sobków – spokojnego zakątka w sercu województwa świętokrzyskiego, położonego w pobliżu największych atrakcji turystycznych regionu, gdzie natura wciąż ma głos, a agroturystyka powoli przekształca się w fundament lokalnej działalności gospodarczej, protestują przeciwko planowanej budowie wielkopowierzchniowej fermy drobiu. Ludzie z okolicznych miejscowości boją się uciążliwego odoru i utraty przez okolicę niepowtarzalnych walorów przyrodniczych. Czy są skazani na dokuczliwe sąsiedztwo? O tym rozmawialiśmy w programie Interwencja.
Mieszkańcy gminy Sobków nie chcą w swoim sąsiedztwie 12 kurników, które mają powstać na powierzchni blisko dwóch tysięcy metrów kwadratowych. Dla wielu z nich ta inwestycja oznacza definitywny koniec marzeń o spokojnym, zdrowym i czystym miejscu do życia. Małe miejscowości w Polsce pustoszeją, natomiast z gminą Sobków wiele osób wiąże swoją przyszłość. Młodzi ludzie zamiast opuszczać to miejsce, zostają w nim, wiele osób się tu sprowadziło, tu wybudowali swoje domy i stworzyli własne rodziny. Chcą żyć w spokoju i taki dać swoim dzieciom.
Ludzie boją się też o swoje zdrowie. Według szacunków ferma może generować nawet 8 tysięcy ton obornika rocznie, a to oznacza nie tylko nieznośny zapach, ale także zagrożenie dla środowiska. Mieszkańcy podkreślali też, że w związku z budową takiej inwestycji ucierpi turystyka. Teren znajduje się w otulinie Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowego i Włoszczowsko-Jędrzejowskiego Parku Krajobrazowego, pobliżu terenów Natura 2000.
– W majowy weekend odwiedziło nas 20 tysięcy turystów z całej Polski – mówili. Czy będą podziwiać te kurniki, czy piękno tej naszej natury? Turyści jadący od strony Krakowa i wjeżdżający do serca Gór Świętokrzyskich zostaną powitani fetorem roznoszącym się do 5 km. Od Nidy, najpiękniejszej rzeki Europy jest stąd około 500 metrów, a do Skansenu w Tokarni zaledwie 4 kilometry. A według przytaczanych przez nich danych fetor z takiej działalności może się roznosić nawet na odległość 5 kilometrów.
Zgoda na realizację inwestycji została wydana jeszcze w 2013 roku przez poprzednie władze gminy. Przez ponad dekadę na tym terenie nic się nie działo, aż do teraz. Obecnie mieszkańcy, wspierani przez sołtysów, rozpoczęli zbieranie podpisów w celu zablokowania inwestycji. Czują, że zostali postawieni przed faktem dokonanym, a proces decyzyjny sprzed lat nie uwzględniał obecnych realiów i potrzeb społeczności. Chcą go zatrzymać poddać ponownej ocenie w świetle dzisiejszych standardów, przepisów i świadomości ekologicznej.
– Nasza czujność została uśpiona, ponieważ nie było z nami żadnej konsultacji. Władze nie poinformowały nas, że na tym terenie ma być realizowana taka inwestycja. Gdybyśmy wiedzieli na początku, protestowalibyśmy już kilkanaście lat temu.
Tomasz Chaja, burmistrz Miasta i Gminy Sobków, przypomniał, że decyzję środowiskową o warunkach zabudowy wydała poprzednia pani wójt. Inwestycja została uzgodniona z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska i z Państwowym Powiatowym Inspektorem Sanitarnym. Po tym uzgodnieniu zostały przeprowadzone konsultacje społeczne, jednak sposób ich prowadzenia budzi wątpliwości. Całą informacją było wywieszenie obwieszczenia wójta na tablicy ogłoszeń Urzędu Gminy w Sobkowie i na tablicy ogłoszeń sołectwa Brzegi. Po tych „konsultacjach społecznych” została wydana decyzja środowiskowa i na koniec zostało wydane obwieszczenie, że taka decyzja została wydana. Wtedy były inne przepisy. Wystarczyło obwieszczenie. Nie każdy mógł je przeczytać. Według burmistrza zabrakło zwykłego spotkania, na którym poinformowano by o tym, co ma stanąć w tym miejscu.
– Niepokoi jeszcze jedna rzecz – dodał burmistrza Chaja. W sąsiedztwie fermy planowana jest budowa zakładu produkcji nawozów organicznych, co może się okazać zwykłą biogazownią. Wydałem już w tej sprawie decyzję negatywną, ale odrzuciło ją Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Według mnie jest to niezgodne z istniejącym dla tego terenu miejscowym planem zagospodarowania. Obecnie gmina jest na etapie przed wydaniem decyzji środowiskowej i ta kolejna również będzie odmowna.
Sebastian Balcerowski, przedstawiciel inwestora, starał się uspokoić nastroje. Powiedział, że inwestycja nie będzie odczuwalna dla okolicy. Sam mieszka w odległości 300 metrów od podobnej fermy i sąsiedztwo nie jest odczuwalne. Obornik nie będzie składowany na fermie, nie będzie żadnej hałdy obornika, odpad będzie odbierany przez specjalistyczne firmy. Nie będzie też ścieków z mycia obiektów. Będą stosowane preparaty, które jeżeli chodzi o odory mają 40-70% skuteczności działania.
– Inwestor nie robi nic niezgodnego z wolą mieszkańców, niczego przed nimi nic nie ukrywał. Wszystkie decyzje miały swój termin, w którym określano czas na odwołania się. Odwołań wtedy nie było, więc postępuje zgodnie z procedurami – dodał Sebastian Balcerowski.
Beata Putowska ze Starostwa Powiatowego w Jędrzejowie poinformowała, że pozwolenie na budowę zostało wydane w 2016 roku. Pozwolenie wydaje się w oparciu o wydaną decyzję o warunkach zabudowy, o decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach, zgody na realizację przedsięwzięcia i o przedłożony przez inwestora projekt budowlany. Spełnione zostały wówczas wszelkie obowiązujące przepisy i dlatego została wydana decyzja o pozwoleniu na budowę. Ta decyzja została przeniesiona na innego inwestora w 2018 roku, a w 2024 została przeniesiona na kolejnego.
– Przy każdym przeniesieniu takiego pozwolenia na budowę organ administracji architektoniczno-budowlanej sprawdza, czy decyzja nie wygasła. Inwestorzy posiadają dzienniki budowy, z których wynika, że prace zostały rozpoczęte w 2019 roku. Decyzja jest ważna, jest prawomocna, jest ostateczna – poinformowała Beata Putowska.
Mieszkańcy gminy Sobków mają żal do władz, za to że decyzja była przed nimi ukrywana. Gdyby wiedzieli o niej wcześniej, nie dopuścili by do jej realizacji. Ich zdaniem wyjściem z tej sytuacji jest odkupienie działki od inwestora przez gminę i stworzenie tam miejsca użyteczności publicznej albo zmiana przez inwestora profilu produkcji na bardziej ekologiczny, czym przysłużyłby przyszłym pokoleniom.