Dwucyfrowy wynik Szymona Hołowni w wyborach prezydenckich byłby zadowalający – ocenił na antenie Radia Kielce Adam Jarubas, eurodeputowany i wiceprezes Polskiego Stronnictwa Ludowego. Najnowszy sondaż IBRiS daje Hołowni 8,6 proc. poparcia.
Adam Jarubas liczy się z tym, że Szymon Hołownia nie wejdzie do drugiej tury. Podkreśla jednak, że w drugiej turze będzie się liczyło wsparcie ze strony każdego ugrupowania.
– Tak naprawdę głosy każdego ze środowisk politycznych są liczącymi się głosami, nawet tych mniejszych, takich jak nasze Polskie Stronnictwo Ludowe, które zdecydowało się poprzeć Szymona Hołownię i mam nadzieję, że on będzie miał przyzwoity wynik. O wyborze decyduje czasem punkt, dwa lub trzy punkty. Ważne więc, żeby każde środowisko wyborcze zachęcało swoich wyborców przede wszystkim do pójścia na te wybory. Pewnie będzie trudno o taką frekwencję jak w wyborach parlamentarnych, ale im większa, tym mocniejsza legitymacja dla przyszłego prezydenta – mówi polityk.
Zapytany o to, co po wyborach stanie się z Trzecią Drogą, Adam Jarubas podkreślił, że ma nadzieję kontynuować ten polityczny projekt.
– Będzie na pewno dyskusja o tym w jakiej formule, ale mam nadzieję kontynuować ten projekt, bo moim zdaniem jest więcej plusów niż minusów tej współpracy. Ona zaczęła się przed wyborami parlamentarnymi, które były najważniejsze, i dzięki Trzeciej Drodze udało się odsunąć Koalicji 15 października PiS od władzy. To był wówczas bardzo dobry ruch. Na pewno trzeba przedyskutować elementy współpracy programowej i personalnej, być może spróbować rozszerzyć o jakieś nowe środowiska. Na pewno wybory prezydenckie spowodują nową dynamikę na polskiej scenie politycznej, zapewne nie tylko w środowisku Trzeciej Drogi – ocenia gość Radia Kielce.
Z kolei odnosząc się do dyskutowanej w Polsce propozycji wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy, Adam Jarubas stwierdził, że jest za dalszymi pracami w tym temacie. Dostrzega jednak także zagrożenia, a polska gospodarka, jego zdaniem, nie jest na to gotowa.
– Są pewne dziedziny, które absolutnie nie mogą sobie pozwolić na tego typu zmiany, jak edukacja, ochrona zdrowia, służby ratownicze – one nie mogą sobie wziąć wolnego. Najczęściej te eksperymenty są prowadzone w tych firmach, gdzie praca może być zdalna, jest wysokie zaawansowanie technologiczne. Ale są pewne obszary, gdzie nie można tego zrobić. Ryzyko jest przede wszystkim w niezautomatyzowanych zakładach. Mogłoby to zwiększyć obciążenia firm, które i tak mają dzisiaj bardzo trudną sytuację. Trzeba byłoby zatrudnić dodatkowych pracowników, albo przeznaczyć duże pieniądze na automatykę. Na ten moment mogłoby to zaszkodzić polskiej gospodarce, nie tylko poprzez zmniejszenie PKB, ale też silne perturbacje finansowe dla wielu firm, którym dzisiaj trzeba pomagać, a nie szkodzić – podkreśla.
Polityk ocenia, że takie rozwiązanie będzie możliwe w przyszłości, wraz z większą automatyzacją i zastosowaniem sztucznej inteligencji.