Łatwiej mówić o barwnych akcentach tej debaty, choć podsumowanie ekspertów jest gorzkie: politycy mają niewiele do zaoferowania. W ocenie politologów debata organizowana przez TVP nie była najlepszą, trudno wskazać też jej wygranych i przegranych.
Profesor Agnieszka Kasińska-Metryka, politolog uważa, że poniedziałkowa (12 maja) debata była nużąco najdłuższa, dość chaotyczna i najbardziej populistyczna – jeżeli ktoś chciał na jej podstawie mieć szerszą wizję programów, na pewno jej nie otrzymał. Co obnażyła ta debata?
– Jakość polskiej polityki w ogóle, że niewiele mają nam do zaoferowania politycy poza populistycznymi sloganami, które często nie wiążą się z kompetencjami głowy państwa. Obnażyła też, jak duże są podziały społeczne, bo przecież osoby te reprezentują konkretne środowiska – zaznacza.
Profesor przyznaje, że ciężko wskazać kandydatów wygranych i przegranych, bo zawsze wyborca ocenia to z konkretnego, subiektywnego punktu widzenia, sugerując się własnymi sympatiami. Jej zdaniem jednak od początku debat dobra kondycję reprezentuje Magdalena Biejat, która wypada naturalnie, jest konsekwentna, merytoryczna i autentyczna, bo nie stosuje jak inni kandydaci wyćwiczonych gestów czy konkretnej intonacji. Za niedopuszczalne ekspertka ocenia z kolei wypowiedzi Grzegorza Brauna, które obrażają i wykluczają konkretne środowiska – takie treści nie powinny w ogóle pojawić się w przestrzeni publicznej.
– Jeżeli chodzi o kandydatów barwnych, na pewno uwagę zwracał Krzysztof Stanowski, choćby poprzez akcję zbiórki na leczenie chorego chłopca, choć we mnie osobiście wywołało to pewien niesmak – ocenia z kolei doktor Aleksandra Kusztal, politolog. Dodaje, że kampania prezydencka nie jest miejscem na tego rodzaju aktywności, tym bardziej że sam kandydat jest twórcą kanału, który ma ogromne zasięgi w Internecie i mógłby skorzystać z innego narzędzia.
– Wynoszenie takich spraw na forum debaty prezydenckiej zawsze rodzi pytanie: dlaczego akurat te, a nie inną akcję pomocy powinniśmy wesprzeć – ocenia.
Politolog uważa też, że choć Krzysztof Stanowski słusznie punktuje słabości polskiej sceny politycznej, to brakuje przekazu konstruktywnego: co zaproponować w zamian tej złej polityki.
Ekspertka zwraca też uwagę, że kandydaci wyraźnie są już zmęczeni kampanią, co było w trakcie debaty widać. Jeśli chodzi o wyróżniających się kandydatów pod względem kompetencji retorycznych, politolog wskazuje Szymona Hołownię, który dobrze odnajduje się w takich formatach, także ze względu na swoje doświadczenie medialne oraz Joannę Senyszyn, która jej zdaniem wypadła merytorycznie: wypowiedzi były krótkie, konkretne i konsekwentne.
– Jeżeli chodzi o relacje między głównymi kandydatami – Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim, bardzo widoczne jest już duże napięcie między nimi, wręcz agresja. Właściwie reakcje obu kandydatów na zadawane sobie wzajemnie pytania ograniczały się do stwierdzeń „to nieprawda”, „pan kłamie”, „tak nie było”, „”tak było”, a więc dyskusji, która niewiele wnosi merytoryki – zauważa.
Obie ekspertki podsumowują, że debata wiele nie zmieni, jeśli chodzi o ostateczne wybory Polaków w najbliższych wyborach prezydenckich – raczej utwierdzi ich co do dotychczasowych sympatii czy antypatii politycznych, ewentualnie zniechęci do udziału w wyborach w ogóle.