Mimo rozejmu na Bliskim Wschodzie, to sytuacja jest nadal napięta. Na razie ustały ostrzały na linii Izrael – Iran, podobnie jak ostrzał Iranu przez Stany Zjednoczone.
Zdaniem dr Witolda Sokały, publicysty Dziennika Gazety Prawnej i politologa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, jest to sytuacja krótkotrwała. Na początku swojej wypowiedzi nawiązał jednak do startu misji kosmicznej z Polakiem Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim na pokładzie.
– Trzymamy kciuki za tą cywilną, naukową rakietę i powodzenie misji z Polakiem na pokładzie. Trzymamy jednocześnie kciuki, żeby te wojskowe rakiety na Bliskim Wschodzie przestały latać. Chwilowo nie latają, ale jestem tu pesymistą. Izrael jest ewidentnie niezadowolony z rozejmu, bo rządowi Benjamina Netanjahu było na rękę z powodów wewnątrzpolitycznych, żeby ta wojna nadal trwała i żeby wciągać w nią jak najmocniej Stany Zjednoczone. Donald Trump wyciął jednak premierowi Izraela chwilowy numer. Owszem włączył się w wojnę z Iranem, ale potem powiedział stop i wymusił na obu stronach przerwę. Natomiast Izrael nie odpuści i będzie dalej dążył do zniszczenia programu nuklearnego Iranu i do obalenia reżimu w Teheranie, bo powiedzmy sobie otwarcie to było głównym celem Izraela – zaznacza politolog.
Witold Sokała odnosząc się do wpływu konfliktu na Bliskim Wschodzie na Europę zwrócił uwagę, że stanowisko wszystkich ważnych sił europejskich jest jednoznaczne, czyli powrót do rozmów i powstrzymywanie irańskiego programu nuklearnego, jednocześnie dając Iranowi możliwość łagodzenia sankcji, głównie na eksport irańskiej ropy.
– Potencjał rozwiązań dyplomatycznych i kompromisów więc jest i Europa będzie naciskać w tym kierunku i bardzo dobrze. Może też liczyć na wsparcie sąsiednich monarchii sunnickich z regionu Zatoki Perskiej, bo tu interes jest z grubsza zbieżny. Myślę, że można też liczyć na wsparcie Chin. Trzeba bowiem pamiętać, że Chiny są mocno uzależnione od Iranu oraz innych krajów Zatoki Perskiej i od ropy, która płynie przez cieśninę Ormuz – wyjaśnia.
Zdaniem politologa interes Polski jest zbieżny z europejskim. Nam też jest potrzebny spokój na Bliskim Wschodzie, bo nie chcemy ani fali migrantów, a co najważniejsze wojna na Bliskim Wschodzie oznacza wzrost globalnych cen ropy.