Pomagał na służbie i poza nią, strażak i ratownik Michał Kaczmarczyk odebrał w środę (2 lipca) gratulacje od starosty ostrowieckiego.
Ratownictwo jest dla mnie naturalne – mówi Michał Kaczmarczyk. Pracuje na SOR-ze w ostrowieckim szpitalu, jest także strażakiem ochotnikiem. W ostatnim czasie udaremnił próbę samobójczą młodej kobiety, wcześniej też podczas zakupów reanimował mężczyznę, który nagle stracił przytomność. Jak mówi, sytuacje wymagające interwencji mogą zdarzyć się zawsze i trzeba na nie reagować.
– Często jestem świadkiem sytuacji, w których należy udzielić pomocy. Ta ostatnia, kiedy pomagałem młodej dziewczynie, która chciała targnąć się na swoje życie, tylko wyzwoliła we mnie dodatkową adrenalinę. Ze względu na delikatny charakter sprawy, nie chcę wiele o tym mówić, ale choć jestem dość solidnej postury, przeskoczyłem wtedy płot bez żadnego problemu. Nie boję się podejść do człowieka, który potrzebuje natychmiastowej pomocy. Tak było podczas zakupów w Kielcach, nagle jeden z klientów upadł i przestał oddychać. Prowadziłem masaż serca do przyjazdu karetki pogotowia. Najczęściej takie sytuacje zdarzają się w pracy czy podczas służby strażackiej, ale bywam także ich świadkiem poza pracą. Na pewno nie trzeba się bać podejść i zaoferować pomoc. Często nawet sama obecność innego człowieka, który trzyma za rękę i dodaje otuchy ma ogromne znaczenie. Sam dwa lata temu uległem wypadkowi, wtedy też ktoś był przy mnie i wspierał do momentu przyjazdu ratowników i wiem, jak bardzo mi to pomogło – opowiada.
Starosta ostrowiecki Agnieszka Rogalińska podkreślała przy wręczaniu gratulacji, że Michał Kaczmarczyk może być wzorem do naśladowania.
– O uhonorowanie pana Michała wnioskowali mieszkańcy, którzy znają jego dokonania, bo sam jest człowiekiem niezwykle skromnym. Ludzie widzą, że potrzeba nam takich postaw, a przez to sami chętniej włączą się w pomoc. Teraz, kiedy mamy okres wakacyjny, kiedy jest jeszcze więcej zagrożeń np. nad wodą czy w czasie wypoczynku. Chciałabym, żeby postawa pana Michała była naśladowana, bo to kwestia naszego bezpieczeństwa, ale i miara tego, jakimi jesteśmy ludźmi – mówi.
Zarówno ratownik jak i władze powiatu apelują, by w razie wypadku zrobić dobry użytek z telefonu – ale nie nagrywając filmy, a dzwoniąc po pomoc.