Porwanie siostrzenicy biskupa przypieczętowało los złoczyńcy. Pojmany i przewieziony do Krakowa został tam stracony. Legenda o zbóju Kaku przetrwała w pamięci mieszkańców Kakonina w gminie Bieliny do dziś. Można odwiedzić lokal o nazwie Chata Kaka, gdzie poza jedzeniem dowiedzieć się można także o ukrytym skarbie.
Przy skrzyżowaniu drogi z Kakonina i Porąbek do Woli Szczygiełkowej z drogą ze Świętej Katarzyny na Święty Krzyż stoi kapliczka Świętego Mikołaja. Na niewielkiej polanie rozstawiono ławeczki dla turystów, a wszystko to dzięki przewodnikom świętokrzyskim i pracownikom Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
Dlaczego czczony jest w tym miejscu Święty Mikołaj? Zwykle ten święty kojarzy się z prezentami, ale jest on także patronem cukierników, piwowarów, studentów, młodych małżeństw oraz strzeże od wilków. W archiwalnych zapiskach można znaleźć mnóstwo opowieści o wilkach grasujących w Górach Świętokrzyskich. Pomiędzy nimi znajduje się także opowieść o miejscowym zbóju, który z wilkami nie miał nic wspólnego, ale…
Okolice Kakonina u stóp Łysogór upodobał sobie za schronienie zbój Kak. Wsławił się on napadem na orszak jadący z Kielc do Bodzentyna, z którego uprowadził siostrzenicę biskupa krakowskiego. Zamieszkał z nią w kryjówce. Ta historia nie zakończyła się jednak dla niego dobrze. Zbrojni wysłani przez biskupa oswobodzili dziewczynę, a zbój został osądzony i stracony w Krakowie.
W Kakoninie historia ta jest jednak wciąż żywa. Opowiada się o skarbie pozostawionym przez zbója, można też odwiedzić Chatę Kaka, w której turyści mogą się uraczyć domowymi pierogami czy jadłem drwala.
O Kakoninie i miejscowych historiach opowiadamy w kolejnym odcinku słuchowiska „Wyprawa w nieznane”.