Rozchodzący się fetor uświadomił wszystkim, że odkryli szczątki ciała. Potwierdził to lekarz. Rozpoczęto wydobywanie reklamówek, w których znajdowały się osobno tors, ręce i głowa… Widok był makabryczny.
To opis wydarzeń z 5 września 1986 roku w podkieleckiej Cedzynie. W niewykończonym domu, w bocznej ścianie kanału samochodowego znajdującego się w garażu, odkryto 12 reklamówek ze szczątkami ciała. Było to krwawe pokłosie zbrodni, do jakiej doszło na jednym z kieleckich osiedli w grudniu rok wcześniej.
Zapewne o całej sprawie opinia publiczna dowiedziałaby się w innych okolicznościach, ale 18 października gazeta „Słowo Ludu” opublikowała pierwszą wzmiankę o zbrodni. Odtąd rubryka, a przez to cała gazeta, biła rekordy popularności. Nie chodziło tylko o sam krwawy opis, ale i o fakt, że nazwiska głównych bohaterów zostały za zgodą prokuratora podane w tekście.
Kulisy zbrodni przedstawiamy w podcaście „Kryminalne historie”.