Jego majątek stawiał go na czele najbogatszych ludzi mieszkających w widłach Wisły i Pilicy. Byli jednak tacy, którzy mówili, że za jego sukcesem stoi poparcie banku i… dwie żony, które były blisko spokrewnione z prezesem tego banku.
Mowa o Tadeuszu Bocheńskim, właścicielu kompleksu metalurgicznego, który składał się z zakładów w Cieklińsku, Kawęczynie, Rudzie i Maleńcu. Kluczowe znaczenie miał zakład w Maleńcu. Należy zadać sobie pytanie, w jaki sposób ten były wojskowy, a później urzędnik doszedł do takiego majątku?
Zakład w Maleńcu powstał w 1782 roku staraniem kasztelana Jacka Jezierskiego. Produkcja została przerwana w 1794 roku z powodu działań wojennych podczas insurekcji kościuszkowskiej, która objęła swoim zasięgiem dużą część Ziemi Kieleckiej. W 1800 roku właścicielem majątku został książę niemiecki Jerzy Karol von Hessen Darmstadt, który eksploatował fabryki, ale nie wprowadzał w nich niezbędnych modernizacji. Zadłużenie rosło… Złą sytuację jeszcze bardziej pogłębiła śmierć księcia. Prawa własności skupiło w swoich rękach kilka osób, ale nie były one w stanie wykupić pozostałych udziałów.

Zbiegło się to z decyzją zarządu Banku Polskiego, aby wspierać zakłady Staropolskiego Okręgu Przemysłowego. W 1833 roku bank zawarł umowę z Tadeuszem Bocheńskim, który był jego wysokim urzędnikiem. Postanowiono, że wykupi on „tymczasowo na swoje imię dobra fabryczne: Lipę, Maleniec, Miedzierzę i Rudę, a to za fundusze, które Bank na kupno dostarczyć powinien”.
Dociekliwi zapytają, dlaczego wybór padł właśnie na Bocheńskiego? Odpowiedź jest prosta. Jego szwagrem był Józef Lubowidzki – prezes banku. Związki pomiędzy wspomnianymi musiały być tak silne, że rok po śmierci żony Tadeusz Bocheński ożenił się z kolejną przedstawicielką rodu Lubowidzkich.
Powiązania te były wodą na młyn nieprzychylnych Bocheńskiemu ludzi, którzy jednak sami przyznawali: „…Dzięki niezwykłej zaradności i aktywności Bocheński w ciągu niespełna piętnastu lat wyremontował zniszczone budowle i konstrukcje, znacznie je rozbudowując i modernizując. Należące do niego fabryki żelaza, do końca lat 40-tych XIX wieku były najnowocześniejszymi zakładami górniczo-hutniczymi w Królestwie Polskim”.