Kilkanaście kilometrów, pagórkowaty teren i strugi deszczu. Dwaj świętokrzyscy samorządowcy stanęli do sportowej rywalizacji w ramach honorowego zakładu, którego przedmiotem była frekwencja w drugiej turze wyborów prezydenckich. Wójt Zagnańska, choć przegrał, dotrzymał danego słowa i odwiedził swojego sąsiada z Miedzianej Góry, pokonując biegiem całą trasę.
Jak wyglądała rywalizacja? Nieoczekiwanie okazała się ona wymagająca bardziej, niż można było się tego spodziewać. W trakcie biegu rozpętała się ulewa, która towarzyszyła jego uczestnikom do samego końca. Wójt Zagnańska, Wojciech Ślefarski w rozmowie z Radiem Kielc, tuż po dotarciu na metę przyznał, że mimo deszczu na końcowym etapie trasy pogoda dopisała. Łącznie pokonał on niemal 14 km.
– Bardzo się cieszę, że dołączyło do nas tyle osób, zwłaszcza mieszkańców Zagnańska. W biegu brali udział moi współpracownicy i znajomi. Pojawiła się też osoba z Bielin, która przyjechała tu specjalnie, by wziąć udział w tym wydarzeniu. Miłym zaskoczeniem u mnie w gminie były tzw. pit stopy, gdzie koła gospodyń wiejskich i seniorzy przygotowywali postoje z napojami i przekąskami. Nie zabrakło też wspólnych zdjęć i celebracji tej chwili – opowiada.
Wójt Zagnańska zaznacza, że trasa była dość wymagająca. Głównie z uwagi na ukształtowanie terenu.
– Od urzędu gminy w Zagnańsku do zbiornika Umer teren jest w zasadzie płaski. Od zalewu do szkoły jest cały czas pod górę i to już był naprawdę wymagający odcinek. Później w zasadzie na przemian – z góry i pod górę. Bez wątpienia poczułem ten dystans w nogach – relacjonuje.
Od szkoły w Tumlinie Wojciechowi Ślefarskiemu w biegu towarzyszył zwycięzca zakładu wójt Miedzianej Góry, Damian Sławski, który pokonał dystans około 5 km.
– Biegliśmy wspólnie od granicy naszych gmin. Myślę, że pagórkowate ukształtowanie terenu dało się odczuć zwłaszcza mojemu koledze z Zagnańska. Jednak wszyscy uczestnicy biegu dotarli na metę z satysfakcją i uśmiechem – stwierdza.
Włodarz Miedzianej Góry jest zdania, że szczególnie motywująca była obecność kilku osób, które zdecydowały się wspólnie z samorządowcami pokonać wspomnianą trasę.
– Uważam, że dzisiaj w tym biegu wszyscy są zwycięzcami. Jest to wysiłek, który pozwala czuć satysfakcję wszystkim. Różnica jednego procenta nie wartościuje kto okazał się lepszy. Chodziło przede wszystkim o dobrą i zdrową rywalizację, a szczególnie o zachęcenie mieszkańców do tego, by bez względu na poglądy, oddali swój głos w wyborach – podkreśla.
Przypomnijmy, jako pierwszy z inicjatywą wyjątkowej rywalizacji wyszedł wójt Miedzianej Góry, Damian Sławski, który zaproponował swojemu sąsiadowi z Zagnańska, Wojciechowi Ślefarskiemu honorowy zakład o to, który z samorządów będzie miał wyższą frekwencję w drugiej turze wyborów prezydenckich. Przegrany miał pobiec ze swojego do sąsiedniego urzędu gminy. Niewielką przewagą, bo 73,79 proc. do 72,55 proc. wygrała Miedziana Góra.