W okresie wakacyjnym przypada czas wzmożonej aktywności szerszeni. Tylko od czerwca br. strażacy przyjęli aż 438 zgłoszeń dotyczących usuwania gniazd tych owadów w województwie świętokrzyskim. Ich użądlenie może być tragiczne w skutkach.
St. bryg. Marcin Nyga, naczelnik wydziału operacyjnego Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Kielcach podkreśla, że strażacy podejmują tylko interwencje tylko wówczas, gdy owady bezpośrednio zagrażają życiu i zdrowiu osób przebywających w pobliżu.
– Nie wszystkie zgłoszenia traktujemy jako działania ratownicze. Jeżeli gniazdo szerszeni jest w pobliżu wejścia do budynku albo wewnątrz i jeśli znajdują się tam dzieci, osoby starsze lub uczulone na jad tych owadów, to wtedy interweniujemy. Każdego innego zgłoszenia nie przyjmujemy i odsyłamy do prywatnych firm, które zajmują się usuwaniem gniazd szerszeni – informuje.
Strażak dodaje, że kiedy zauważymy takie gniazdo w swoim otoczeniu, najważniejsze jest, by zachować spokój i unikać gwałtownych ruchów, które mogą sprowokować owada do ataku.
– W takiej sytuacji nie powinniśmy podchodzić do gniazda, ani nie możemy drażnić owadów. Bezwzględnie zabronione jest dotykanie gniazda, spryskiwanie go woda lub środkiem odstraszającym owady. Zostawmy to albo strażakom albo zadzwońmy po prywatną firmę, aby nie generować zagrożenia dla siebie i innych – podkreśla
Jak informuje dr. hab. Małgorzata Jóźwiak, biolog, szerszenie zaczynają budowę swoich gniazd na wiosnę, zazwyczaj w kwietniu lub maju, a czas ich największej aktywności przypada od lipca do września.
– Naturalnym środowiskiem szerszeni są lasy liściaste. Jednak coraz częściej spotykamy je w miastach. Wynika to z tego, że obszary leśne z roku na rok się zmniejszają, przez co tych naturalnych siedlisk mają coraz mniej – tłumaczy.
Jak dodała, na szerszenie, pszczoły czy osy powinny uważać szczególnie osoby uczulone na ich jad. Użądlenie może bowiem spowodować bardzo groźny wstrząs anafilaktyczny. Wówczas natychmiast należy udać się do lekarza.
Dane szacunkowe wskazują, że uczulenie na jad owadów błonkoskrzydłych może mieć od 5 do 10 procent społeczeństwa.