Wizyta Prezydenta RP Karola Nawrockiego w Stanach Zjednoczonych to z pewnością sukces medialny – ocenił na antenie Radia Kielce profesor Włodzimierz Batóg, amerykanista, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
Gość Radia Kielce podkreślił, że wizyta była dobrze przygotowana, a Amerykanom zależało, by wesprzeć polską stronę, pokazując, że jest to dla nich istotna wizyta. Profesor zwrócił uwagę na przelot samolotów na cześć tragicznie zmarłego w katastrofie w Radomiu polskiego pilota F-16.
– Takich gestów nie robi się bez potrzeby. To był ewidentnie gest w celu pokazania stronie polskiej, że Amerykanie ją lubią – ocenił.
Media zwracały uwagę na to, że rozmowa obu prezydentów przebiegała w miłej atmosferze i przy wielu serdecznych gestach.
– Ewidentnie obaj panowie się lubią i jest jakaś nić porozumienia między jedną, a drugą stroną. Kwestia Trójmorza, do której prezydent Nawrocki się odwołał, i którą strona amerykańska także jest zainteresowana. To dla nich o tyle ciekawe, że mogliby mieć z tego pożytek. Trójmorzem mają być te kraje od położone od Bałtyku do Morza Czarnego, czyli kraje bałtyckie, Polska, Węgry, Słowacja, Rumunia, Bułgaria. Ale tam chodziło przede wszystkim o stworzenie jakiegoś wspólnego rynku energetycznego. I to ta część Amerykanów najbardziej interesuje, bo to może być sprzedaż gazu, budowa elektrowni jądrowych, kwestia technologii dotyczących energetyki – wymienia gość Radia Kielce.
Jeśli chodzi o kwestie merytoryczne, profesor zwraca uwagę, że najpoważniejszym przekazem stała się kwestia obecności żołnierzy amerykańskich.
– Główny problem z tymi wojskami jest taki, że Amerykanie chcieliby, żeby Europa broniła się trochę sama, a także aby kupowała sprzęt amerykański. W tym zawiera się esencja, tzn. wojsko amerykańskie tu zostanie, wątpię, czy zostanie zwiększona jego liczba. Natomiast dla strony polskiej, zwłaszcza dla strony prezydenckiej, taka deklaracja była ważna – komentuje profesor Włodzimierz Batóg.
Zapytany o to, dlaczego w wypowiedziach prezydentów Polski i USA nie znalazły się kwestie przyszłości NATO i wojny na Ukrainie, profesor ocenia, że mogły one być poruszane podczas rozmowy bez kamer.
– Na konferencji prasowej o takich rzeczach się nie mówi. Myślę, że to, co jest najciekawsze w tej wizycie jest właśnie to, czego nie powiedziano i co toczyło się w kuluarach. Nie wiem, czy Polska ma jakieś możliwości zmiany sytuacji na Ukrainie, albo czy może w jakiś istotny sposób uczestniczyć. Żeby USA chciały tam Polski, to nasz kraj musi coś wnieść. O tym mówił premier Donald Tusk, że Polska na Ukrainę nie wyśle żadnych wojsk, ale może wspierać to logistycznie przez lotnisko w Rzeszowie – mówi gość Radia Kielce.
Z kolei zapytany o to, czy Polska powinna prowadzić relacje z USA dwutorowo, przez prezydenta i przez rząd, profesor Włodzimierz Batóg krytycznie ocenił działanie ministra spraw zagranicznych.
– Uważam, że pan minister Sikorski przesadził. Uważam, że jego wizyta w USA miała być rodzajem obniżenia rangi wizyty prezydenta, co było niepoważne, bo zawsze wizyta prezydenta będzie ważniejsza. Poza tym, pan minister Sikorski moim zdaniem ma nieukrywane ambicje prezydenckie i sam chciał zaistnieć i się pokazać. To niestety jest szkodliwe, bo jedna i druga strona wykorzystuje Stany Zjednoczone do tego, by walczyć na rynku wewnętrznym, na zasadzie: kto kocha Amerykanów bardziej – ocenia profesor.
Zdaniem gościa Radia Kielce, polska polityka wobec USA jest całkowicie podporządkowana naszej polityce wewnętrznej, co nie jest korzystne dla naszych spraw.