– Polska nie jest w stanie wojny, ale wszyscy musimy uświadomić sobie zagrożenie. Naturalne jest, że wobec naruszenia naszej przestrzeni powietrznej odczuwamy lęk – powiedział Sergiusz Parszowski, prezes think tanku Obserwatorium Bezpieczeństwa.
W ten sposób odniósł się do faktu wtargnięcia na terytorium naszego kraju rosyjskich dronów podczas nocnego ataku Rosji na Ukrainę w środę (10 września).
– Zarówno pod kątem prawnym, jak i rzeczywistym nie będziemy mówić o stanie wojny, czy zagrożeniu wojennym. Natomiast jeśli spojrzymy na to, co dzieje się w cyberprzestrzeni, to w tym obszarze o pewnego rodzaju wojnie cybernetycznej możemy powiedzieć, ponieważ każdego dnia nasze instytucje państwowe, infrastruktura krytyczna, także infrastruktura lokalna, miejska, samorządowa, a także różnych firm prywatnych jest regularnie atakowana – dodał.
Odnosząc się do uruchomienia artykułu 4. Paktu Północnoatlantyckiego gość Radia Kielce stwierdził, że umożliwia on wspólną decyzję członków NATO co do tego, jak powinny poszczególne kraje zareagować.
– Mamy już pewne zapowiedzi od naszych sojuszników w sprawie pomocy. Czesi są gotowi wysłać do nas trzy śmigłowce bojowe, mające w miarę potrzeby neutralizować drony wlatujące na terytorium Polski, co oznacza kontyngent w sile 150 osób. Mamy też zapowiedzi ze strony Holandii i innych krajów o pomocy. Najbliższe dni, a nawet godziny zadecydują, jaka to będzie pomoc, czy to w zakresie wsparcia bezpośredniego, czy też wywiadowczego, systemów radarowych lub skierowania dodatkowych baterii systemów przeciwrakietowych – wyjaśnił.
Sergiusz Parszowski podkreślił, że zagrożenie kolejnymi nalotami ze strony Rosji jest realne, więc Polska musi być w gotowości. Jednakże nie oznacza to, że jeśli dojdzie do jakiejkolwiek konfrontacji, to musi ona przybrać postać symetrycznej, konwencjonalnej wojny. Dodał, że system obrony jest cały czas w Polsce budowany.
– Na początku pierwszy etap rozwoju sił zbrojnych był skupiony na systemach obrony powietrznej średniego i dalekiego zasięgu. Teraz decydenci są świadomi, że zagrożenie, na które nie jesteśmy dziś przygotowani, to są właśnie te bezzałogowe obiekty latające na bardzo niskich wysokościach, których często systemy radarowe nie są w stanie zauważyć, by następnie można było je zneutralizować – powiedział.
Ekspert przypomniał, że przez wiele lat, w obliczu bezpiecznej Europy, władze państwowe nie zwracały uwagi na konieczność rozbudowy sił zbrojnych, co w ostatnim czasie zaczęło się zmieniać. Pewne zaległości – jego zdaniem – mamy też w kwestii ochrony ludności cywilnej, ostrzegania i alarmowania o zagrożeniach, a nawet w obiegu informacji pomiędzy instytucjami. Sergiusz Parszowski zaznaczył też, by nie ulegać dezinformacji, która pojawia się szczególnie w internecie. Jak powiedział – najlepiej słuchać wiadomości w mediach wiarygodnych, państwowych ogólnopolskich i lokalnych oraz korzystać z kanałów komunikacji instytucji publicznych.