Kazimierz Orlewski, który na co dzień mieszka w Kielcach, poinformował Radio Kielce, że o dronie na swoim polu w miejscowości Korzenno dowiedział się w czwartek (11 września) rano, kiedy zadzwonił do niego sąsiad.
Jak powiedział, fragmenty zestrzelonego obiektu spadły na należące do niego pole. – Jak wczoraj na pole poszedł syn sąsiada z wnuczkiem na miejscu były już służby, a policja zablokowała możliwość dodarcia do wraku. Tak, że oni się już tam bliżej nie dostali. Moje gospodarstwo i sąsiadów to takie wydzielone dwa gospodarstwa wśród lasu – tłumaczy pan Kazimierz.
Właściciel nieruchomości przekonuje, że nic nie ucierpiało. Tłumaczy, że teren jest mało zurbanizowany.
– Z tego co widziałem na zdjęciach to jest przy rzece. Tam jest zagłębienie w terenie. Dom stoi ok. 500 m dalej. I to też jest pojedynczy dom. nie ma tam gęstej zabudowy – mówi Kazimierz Orlewski.
Jak informowaliśmy, w Świętokrzyskiem odnaleziono trzy drony spośród 19, które spadły na terytorium Polski podczas nocnego ataku Rosji na Ukrainę. Jeden z nich znajdował się w Czyżowie, w gminie Stopnica, drugi w Sobótce, w gminie Ożarów, a trzeci w Korzennie w gminie Raków. Drony nie były uzbrojone, nie wyrządziły też żadnych szkód. Sprawą zajęła się Żandarmeria Wojskowa z Krakowa. Wojska Obrony Terytorialnej ogłosiły alert gotowości w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej.