Ścigania osób propagujących banderyzm chce Prawo i Sprawiedliwość.
Poseł Anna Krupka, prezes świętokrzyskiego PiS podkreśla, że za propagowanie UPA oraz zaprzeczanie zbrodniom popełnionym przez ukraińskich nacjonalistów powinno grozić do 3 lat pozbawienia wolności.
– Nie może być tak, że Ukraińcy nadużywają naszej gościnności i popierają, promują banderyzm, który jest odpowiedzialny za rzeź wołyńską i brutalne zamordowanie tak wielu Polaków – mówi Anna Krupka.
Jako przykład podaje sierpniowy koncert Maksa Korża na stadionie PGE Narodowym w Warszawie, podczas którego młodzi Ukraińcy prezentowali flagę UPA. Za karę ponad 60 osób zostało z Polski deportowanych.
Doktor Aleksandra Kusztal, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego podkreśla, że polskie prawo ściga za propagowanie nienawiści na tle rasowym czy narodowościowym, a takie kryteria spełnia promowanie symboli UPA, więc wprowadzanie dodatkowych zapisów o ściganiu za banderyzm nie jest potrzebne. Jak dodaje, PiS chcąc je wprowadzić liczy po prostu na dodatkowe głosy osób niechętnych Ukraińcom.
– Myślę, że Prawo i Sprawiedliwość poczyniło obserwację przy okazji wyborów prezydenckich, że retoryka antyukraińska dobrze się sprawdza, to znaczy mobilizuje elektorat. Jest duża grupa osób przychylna przemodelowaniu polskich relacji z Ukrainą – tłumaczy.
Dr Aleksandra Kusztal dodaje, że sytuacje, gdy promowane są ukraińskie symbole nacjonalistyczne, zdarzają się sporadycznie.
– Pogarszanie relacji polsko-ukraińskich służy przede wszystkim Rosji. Choć nie da się ukryć, że opór Ukrainy w sprawie ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej jest problemem. Jednak stawianie przez Polskę na konfrontację na pewno postawy Ukraińców nie poprawi – uważa.