Mieszkańcy i turyści wzięli udział w akcji charytatywnej, zorganizowanej w sobotę, 22 listopada w Sandomierzu dla 4-letniego Kubusia Kwietnia i 5-letniego Bartusia Przychodzkiego. Pierwszy z chłopców ma zespół wad wrodzonych, a drugi cierpi na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Obaj wymagają leczenia i rehabilitacji, co wiąże się z dużymi kosztami.
Wydarzenie zorganizowano w Miejskiej Bibliotece Publicznej, gdzie był kiermasz książek, które można było nabyć za dowolnie wybraną kwotę. Prowadzono licytację usług i przedmiotów przekazanych przez sandomierskich przedsiębiorców, osoby prywatne i instytucje. Puszki szybko zapełniały się pieniędzmi.
– Przyszłam z wnuczką, która wybrała sobie książeczki, wrzuciła datek do puszki. Pomagamy na tyle, na ile możemy. Uważam, że warto, bo teraz ci chłopcy oczekują naszej pomocy, a nie wiadomo, czy kiedyś my nie będziemy potrzebować takiego wsparcia – powiedziała pani Grażyna
Pani Aleksandra, turystka z Warszawy przyszła do biblioteki z kilkuletnim synkiem. Wylicytowała dwa vouchery.
– Często bierzemy udział w akcjach charytatywnych, pomagamy ludziom słabszym, biedniejszym, bo nie wiadomo co w życiu się przytrafi – stwierdziła.
Agnieszka Przychodzka, mama Bartusia chorego na SMA powiedziała, że każdy turnus rehabilitacyjny kosztuje od 5 do 6 tysięcy złotych, a potrzebny jest jeden lub dwa w ciągu miesiąca. Bez rehabilitacji efekty dotychczasowego leczenia mogą pójść na marne, bo u dziecka powracają przykurcze, potrzebna jest też praca z logopedą i neurologopedą.
Dominika Kwiecień, mama Kubusia poinformowała, że pieniądze ze zbiórki są potrzebne na turnus rehabilitacyjny, który rozpocznie się 30 listopada i z którym wiąże duże nadzieje.
– Kubuś ma schorzenie pochodne do Zespołu Downa, do tego rozszczepienia podniebienia, wiotkość krtani i wadę serca. Zaczął chodzić do przedszkola, dzięki rehabilitacji może nauczyć się jeść stałe pokarmy, a nie tylko papki tak jak teraz. On chciałby funkcjonować podobnie jak inne dzieci – powiedziała matka chłopca.
Akcję charytatywną przygotowała sandomierska Fundacja dla Naszych Dzieci. Jej przedstawicielka Joanna Forc powiedziała, że wszystko przebiegło w miłej, przyjaznej atmosferze, ludzie z życzliwością podeszli do prośby o wsparcie małych chłopców. Spotkanie miało również wymiar integracyjny, ponieważ odbyło się m.in. wspólne czytanie bajek, były prowadzone gry i zabawy.




















