– Krzyże i figury przydrożne to istotny element kultury polskiej. Nie tylko tworzą ją okazałe zabytki takie jak Zamek Królewski w Warszawie, czy na Wawelu. Ta kultura rodzi się także w małych społecznościach i przez wieki właśnie tu jest przechowywana – mówi Jarosław Leszczyński, etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej, autor książki „Kapliczki, krzyże i figury przydrożne na Ponidziu – legendy i zdarzenia historyczne”, która ukazała się nakładem Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Wsi Kieleckiej.
Figury, krzyże i kapliczki przydrożne dziś nazywane są „obiektami małej architektury sakralnej”. Przez wieki wrastały w polski krajobraz, aż stały się jego nieodłącznym elementem:
… jak drogie kamienie w pięknej oprawie, rozsiane modlitwy ludu polskiego, rzezane w drzewie lub kute w kamieniu. Są czymś tak naturalnym, że nawet nie docieka się przyczyny ich powstania. Są, gdyż były – tak jak drzewa, ziemia i obłoki na niebie” – napisał Tadeusz Seweryn w albumie „Kapliczki i krzyże przydrożne w Polsce”.
Dlaczego budowano kapliczki i stawiano krzyże? Historycy i etnografowie uważają, że chciano w ten sposób oswoić przestrzeń, wydzielić miejsce święte i opanować chaos. Dla ludzi religijnych były one oparciem w trudnych chwilach, lecz także gwarancją bezpieczeństwa.
Ostrzegały o „ miejscu strasznym”
Przedbórz. Kaplica choleryczna
Miejsca lokowania obiektów sakralnych nie były przypadkowe, wyznaczały je potrzeby duchowe lokalnych społeczności. Powstawały przy cmentarzach, na rozstajach dróg, u wejścia do wsi lub w centrum osady, w przydomowych ogródkach, w miejscach osób niewinnie zamordowanych, w których znaleziono ludzkie kości, w okolicach kościołów i klasztorów, rwących rzek oraz miejsc, gdzie objawili się Pan Jezus, Matka Boża lub któryś ze świętych. Ochraniały także źródła z wodą uznaną za „cudowną”.
Krzyże i kapliczki stawiano także tam, gdzie doszło do nagłej śmierci – w wyniku morderstwa, albo od uderzenia pioruna. Wierzono, że dusza osoby zmarłej niespodziewaną śmiercią nie zazna spokoju, dopóki nie zostanie postawiony w tym miejscu krzyż lub kapliczka.
– Kapliczki, krzyże i figury stawiano z wdzięczności za nieoczekiwaną łaskę, wyleczenie z choroby, uchronienie od klęsk, wysłuchanie próśb, lecz także jako pokutę za ciężkie grzechy. Kapliczki były formą nieustającej modlitwy za dusze nieszczęśliwych i niewinnie zamordowanych – mówi Jarosław Leszczyński.
Były też swoistymi znakami topograficznymi pełniącymi funkcję słupów milowych. Ostrzegały o znajdującym się w pobliżu cmentarzu epidemicznym – tzw. „miejscu strasznym”. Wyznaczały rogatki, na które matki odprowadzały synów idących na wojnę, a żony mężów wyruszających w świat za chlebem. Tutaj zatrzymywały się kondukty pogrzebowe. Przydrożne kapliczki były też miejscem święcenia pokarmów w Wielką Sobotę.
Dawały poczucie bezpieczeństwa
Małe, drewniane kapliczki mocowane na drzewach w 1863 r., prócz znaczenia sakralnego pełniły funkcję skrzynek kontaktowych dla powstańców. Nie ścinano drzew, na których wisiały kapliczki, gdyż wierzono, że ktoś mógł doświadczyć od nich łaski. Wybitny polski botanik Władysław Szafer powiesił jedną na okazałej brzozie czarnej z Harklowej, chroniąc tym samym unikatowy egzemplarz przed zgubą. Jako pasjonat ochrony przyrody cenił zwyczaj wieszania kapliczek na starych drzewach.
– Wiara chrześcijańska, przez wieki bardzo mocno zakorzeniła się w naszej polskiej historii, kulturze i świadomości. Ludzie są wzrokowcami i patrzenie na wszelkie wyobrażenia Boga, czy też świętych postaci jest bardzo istotne, ma charakter odczuwania obecności Boga i poczucia bezpieczeństwa. Dlatego też człowiek buduje kościoły, kaplice, kapliczki, krzyże i otacza się wizerunkami świętych osób – mówi Marcin Sołtys, przewodnik świętokrzyski. – Od wieków stawiało się krzyże na rozstajach dróg – to Chrystus miał być tym, który prowadzi i wskazuje drogę, figury Matki Bożej gromadziły wiernych na „majówki” czy odmawianie różańca, św. Florian – patron strażaków miał chronić przed żywiołem ognia, a Jan Nepomucen stawiany nad wodą, przed żywiołem powodzi – dodaje.
Figury św. Rocha i św. Rozalii strzegły przed epidemiami, św. Wawrzyniec patronował ubogim, św. Jacek chronił przed złodziejami, św. Józef strzegł domowego ogniska, a św. Ambroży czuwał nad pszczelimi pasiekami.
Odległa historia ukryta w kapliczkach
Borusowa k. Nowego Korczyna. Kapliczka nad Wisłą
Jarosław Leszczyński, etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej w latach 1985-1987 oraz 1996-2009 prowadził badania dotyczące kapliczek, figur i krzyży przydrożnych zlokalizowanych na Ponidziu. Opisał i sfotografował aż 1151 obiektów małej architektury sakralnej w tej części świętokrzyskiego.
– Byłem w każdym z tych miejsc. Wiadomości o kapliczkach zaczerpnąłem głównie z bezpośrednich rozmów z ludźmi. Szukałem ich także w archiwalnych publikacjach, choć jest niewiele, m.in. w opracowaniu ks. Jana Wiśniewskiego, który opisuje teren międzyrzecza Wisły i Pilicy, od Białobrzegów po Kraków – mówi Jarosław Leszczyński.
Pokłosiem tej pracy jest wspomniana już książka „Kapliczki, krzyże i figury przydrożne na Ponidziu – legendy i zdarzenia historyczne”. Opowiada ona niezwykłe historie wybranych kapliczek i figur, które sięgają nawet czasów Henryka Pobożnego.
W Chmielniku przy ul. Szydłowskiej znajduje się obelisk z cementu zwieńczony metalowym krzyżykiem oraz napisem „Chrystusowi Królowi 1927”. Pomnik ten został posadowiony we wzmiankowanym roku, jednak powstał na miejscu zniszczonego kurhanu ziemnego z krzyżem, w którym pochowani zostali polscy wojownicy polegli podczas najazdu mongolsko-tatarskiego w 1241 r. Krwawa bitwa rozegrała się o wschodzie słońca 18 marca pod Chmielnikiem. Życie stracili wówczas znakomici dowódcy wojsk polskich: wojewoda krakowski Włodzimierz, kasztelan krakowski Klemens z Brzeźnicy oraz kasztelan sandomierski Jakub Raciborowic.
W Wiślicy przy Placu Solnym znajduje się kamienna kapliczka słupowa z szafką z płaskorzeźbami przedstawiającymi modlitwę Jezusa w Ogrójcu oraz biczowanie, ukrzyżowanie i zmartwychwstanie. Mieszkańcy z niewiadomych powodów nazywają ją kapliczką św. Marka. Według nich powstała 600 lat temu jako wotum za ocalenie Wiślicy przed najazdem Tatarów.
Świątki na świątkach
Kamienne kapliczki na Ponidziu upamiętniają wydarzenia, które według lokalnych legend związane są z potopem szwedzkim oraz wojną północną. Kapliczki nazywane „szwedzkimi” znajdują się w Nowej Wsi oraz Kątach Nowych koło Stopnicy, w Starym Korczynie, we wsi Wójeczka koło Pacanowa oraz w Piestrzu i Piasku Małym. Na początku XX w. próbowano w Kątach Nowych szukać skarbów w okolicy kapliczki szwedzkiej. Zachowały się relacje wnuczki jednego z poszukiwaczy, z których wynika, że dwóm mężczyznom udało się dokopać do potężnego łańcucha. Gdy zmęczeni udali się na posiłek, po powrocie zastali miejsce w stanie nienaruszonym. Ponownie wzięli się do pracy, nie mogli jej jednak skończyć. Łańcuch stawał się coraz cięższy, a nieznana siła wciągała go pod ziemię, całkowicie zasypując wykop. W końcu zrezygnowali.
– W Młodzawach znajdują się w jednym miejscu krzyż i figury dwóch świętych Janów – Kantego i Nepomucena. Legenda mówi, że wykopano tam skrzynię pełną skarbów, za które zbudowano piękny barokowy kościół w Młodzawach. Jest monumentalny, takiego obiektu nie powstydziłyby się Kraków, Warszawa, Wilno, czy Lwów, a on jest usytuowany w niedużej wsi. „Świątki na świątkach”, tak mówią młodzawianie o miejscu, w którym podobno wykopano skarb – opowiada Jarosław Leszczyński.
„Który zarażony wejrzy nań, żyw będzie”
Gmina Żytno. Nad Pilicą
Na Ponidziu odnalazł kapliczki postawione na pamiątkę epidemii, które dziesiątkowały tutejsze wsie. Napisy na kamiennym krzyżu przed klasztorem karmelitów w Piotrkowicach nawiązują do tego strasznego czasu: „O wy wszyscy którzy idziecie przez drogę obaczcie a przypatrzcie się ieżeli jest boleść moia” oraz „Który zarażony wejrzy nań żyw będzie Num. R. 21 w 8 Pamiętnym cholerą Roku 1831 dn. 7 wrześ.”.
– Na pamiątkę epidemii stawiano Rocha albo Rozalię patronów od wszelkich epidemii, które dawniej nazywano morowym powietrzem. W Skalbmierzu i Opatowcu na rynkach ofiary zarazy upamiętniają co prawda krzyże kamienne, lecz obok nich znajdują się małe figury świętych Rozalii i Rocha – mówi Jarosław Leszczyński.
Figury świętych „od zarazy” znajdują się także w Kazimierzy Małej, w Winiarach i Stopnicy. Drewniane krzyże upamiętniają ofiary epidemii: z Lisowa, gdzie w 1894 roku cholera zabrała weterana powstania styczniowego, Andrzeja Wrońskiego, ze Szczaworyża oraz sąsiednich Pęczelic i Skotnik.
Jego książka jest piękną opowieścią o lokalnych społecznościach, które pielęgnują zapominaną historię i legendy związane z małymi obiektami architektury sakralnej na Ponidziu.
Modlitwa o pokój
Trębanów. Kapliczka Traktu Królewskiego
Cierpienie wywołane wojnami zainspirowało małe społeczności do tego, by modlić się o pokój. – W okolicach Morawicy i Lisowa znajdziemy mnóstwo przydrożnych krzyży wykonanych z elementów pochodzących z wraków czołgów i dział po słynnej bitwie pancernej pod Morawicą w czasie II wojny światowej. To prawdziwa perełka w naszym regionie – mówi Marcin Sołtys.
Poprzez budowanie krzyży i kapliczek lokalne społeczności wyrażały swoją religijność, ale także poczucie wspólnoty, potwierdzały swoją tożsamość i przywiązanie do miejsca zamieszkania. To im zawdzięczamy, że ocalały do dziś jako pamiątka minionych czasów.
Gdyby mogły przemówić te kamienie, omszałe figurki, czy kapliczki najróżniejszych typów i kształtów oraz wiodące do nich wydeptane wśród łąk ścieżki i dróżki, gdybyśmy mogli wsłuchać się w pogłosy przeszłości, to musielibyśmy dojść do wniosku, że stanowiły one: wewnętrzne życie ludu, jego pragnienia i wierzenia, ich religię jak i konkretne potrzeby dnia powszedniego, a także troskę o ludzkie dusze – napisał Józef Liszka w publikacji „Przydrożni świadkowie historii”.
Na zdjęciach: obiekty małej architektury sakralnej sfotografowane przez Pawła Pierścińskiego. Fotografie pochodzą z archiwum Muzeum Wsi Kieleckiej